Jednoręki i sześć palców – recenzja komiksu

Nie należę do grona osób, które już w pierwszym lub drugim miesiącu roku znajdują swój film, książkę czy komiks, i z marszu określają go “sztosem roku”. Jednak po przeczytaniu nowego komiksu od wydawnictwa Lost in Time jestem bardzo skłonny zmienić tendencję, ponieważ wątpię, by – przynajmniej na polu komiksowym – coś było w stanie zrobić na mnie tak duże wrażenie. 

Jednoręki i Sześć Palców to bardzo rozbudowana powieść detektywistyczna, która opowiadana jest nam dwutorowo. Po jednej stronie mamy zbliżającego się do emerytury zdolnego detektywa Ariego, który zdobył ogólną sławę ujmując groźnego mordercę. Z drugiej strony obserwujemy poczynania młodego Johanessa – studenta, który ledwo wiąże koniec z końcem, a demony przeszłości i trudny charakter nie pozwalają mu uporządkować życia. Kolejne porażki sprawiają, że jego losy pewnej nocy obierają kompletnie niespodziewany kierunek. Po dokonaniu niezrozumiałego dla siebie samego brutalnego mordu na przypadkowym obywatelu zaczyna mieć obsesję na punkcie odkrycia motywów, które zaczynają nim kierować. Fakt, ze szczegóły zbrodni przypominają modus operandi znanego mordercy ujętego przez detektywa Ariego sprawia, że ich losy zaczynają się stale krzyżować. 

Jednoręki i Sześć Palców
fot: kadr z komiksu „Jednoręki i Sześć Palców”

Ciekawa historia z jednej strony jest niezwykłą sama w sobie, z drugiej stanowi świetny punkt zaczepienia do pokazania genialnie wykreowanego świata, a finalnie także wyjście do głębszych rozważań na temat sensu człowieczeństwa. Niewiele w tym komiksie elementów, które nie są zachwycające. Fantastyczny jest wspomniany świat. Fantastyczny jest klimat wypełniający miasto Neo Noveny. Świetna angażująca tajemnica i historia sprawiają, że nie od komiksu trudno zrobić choć chwilę przerwy. Głębocy, dobrze napisani – zarówno główni, jak i ci drugoplanowi – bohaterowie, których odczucia i myśli można samemu poczuć, podobnie jak ciążącą na nich presję. 

Co ciekawe, nawet gdyby fabuła kulała, komiks i tak pochłonąłby czytelnika, ponieważ w samym świecie można kompletnie utonąć. Bezlitośnie porywa czytelnika, dając niesamowite doznania, zupełnie jak kultowe produkcje sci-fi. Jak najbardziej trafne są tu porównania do choćby Blade Runnera, choć powieść świetnie wpisuje się również w nurt takich właśnie produkcji jak Ghost in the Shell, Mars Express, a nawet Pamięć absolutna, czy Mroczne miasto. O jednej, kluczowej produkcji nie powiem, gdyż mogłaby zepsuć rozrywkę – a tego bym nie chciał.

Zobacz również: Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat – recenzja filmu. I gdzie ten cały potencjał?

Ale na szczęście wszystkie elementy – fabuła, klimat, bohaterowie, rysunki – pięknie się dopełniają, oferując coś naprawdę wyjątkowego. Nawet niespodziewany zwrot akcji, który z początku niezbyt mi podszedł, po dłuższym przemyśleniu uznałem za ciekawy konspekt. Wspomniany plot twist – choć był odjazdem w stronę skrajnego surrealizmu – finalnie dopełnił perfekcji, a nic nie podejrzewającego czytelnika dosłownie zmiótł z planszy. Warstwa graficzna to również prawdziwy popis umiejętności twórców, którzy dowieźli pięknie dopracowane i bogate w szczegóły, a jednocześnie spójne z tempem prowadzenia historii rysunki. Tutaj wszystko po prostu ze sobą gra. 

Wiele słów można by powiedzieć o samym miejscu akcji, ale żadne z nich nie będzie odpowiednie. Metropolia charakterem balansuje pomiędzy cyberpunkowym Night City, a dobrze znanym z DC Gotham City. Jest bowiem chwilami bliska realistycznej mrocznej metropolii, w innym momencie przypomina supernowoczesne miasto żywcem wyjęte z klasyków science fiction. Niejednokrotnie podczas lektury na myśl przychodziły mi słynne utwory Kavinsky’ego. Ostatni raz tak świetnie wykreowaną przestrzeń widziałem w ostatnim tomie Białego Rycerza z DC Black Label.

Jednoręki i Sześć Palców stanowi hołd dla noirowych opowieści kryminalnych, z drugiej strony zaś czerpie z kultowych opowieści fantastycznych osadzonych w dalekiej przyszłości, traktujących o relacjach ludzi i robotów. Ten miks wprowadza z jednej strony nieco typową, ale i wciągającą detektywistyczną fabułę, z drugiej zaś wrzuca czytelnikowi na głowę kilka naprawdę nietypowych rozwiązań. Jedno wiem na pewno – dawno nie doznałem w komiksach czegoś tak świetnego, że aż nie umiałbym tego ubrać w słowa. Tę rewelacyjną historię trzeba po prostu doświadczyć samemu.


Źródło grafiki głównej: Lost in Time

Plusy

  • Wciągająca, angażująca fabuła
  • Wszystkie elementy, jak klimat, bohaterowie, świat genialnie ze sobą współgrają
  • Przepiękna, klimatyczna oprawa wizualna

Ocena

10 / 10

Minusy

Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze