Małpa – recenzja filmu. Przypadki chodzą po ludziach

Wybierając się do kina na Małpę, nie wiedziałem o filmie nic i miałem zero oczekiwań. Bawiłem się nie najgorzej, jednak czegoś tam zabrakło. Jest to produkcja raczej lepsza na filmowy wieczór ze znajomymi niż na seans w kinie…

Małpa to filmowa adaptacja oparta na krótkiej historii Stephena Kinga ze zbioru opowiadań pt. Szkieletowa załoga. Poznajemy w niej bliźniaków Halla i Billa Shelburnów, którzy odnajdują zabawkową małpkę swojego ojca. Odkrywają, że nawiedzony przedmiot odpowiada za serię przypadkowych, makabrycznych zgonów w ich najbliższym otoczeniu. Dzieciaki starają się pozbyć małpy i kontynuować swoje życia. Po latach zagadkowe zgony ponownie nawiedzają rodzinną wioskę Shelburnów. Kto zginie, a kto przetrwa? Czy uda się pokonać zło?

Zobacz również: Przesmyk – recenzja serialu. Kiedy liczysz na za dużo

Na wstępie należy zaznaczyć, że reżyser Osgood Perkins postanowił połączyć kontrastujące ze sobą gatunki horroru i komedii. Zdecydowanie nie był to błąd, bo nadało to tej historii pewnej oryginalności. Jednak zastosowanie absurdu i groteski sprawiło, że znane horrorowe elementy bardziej bawiły niż straszyły. Wszelkie próby budowania suspensu przykrywały żarty i wyolbrzymienia. Za to zdecydowanie doświadczymy tu głupkowatych zabiegów komediowych. Nagłe cięcia, powtarzalne żarty i ćwierćinteligentne postacie wydawały się spełniać swoje funkcje, a sala kinowa dość często wybuchała śmiechem. Aczkolwiek idąc na horror, wielu raczej oczekuje pewnej adrenaliny wynikającej z napięcia.

Film podejmuje kwestię radzenia sobie ze śmiercią. Osgood Perkins odpowiadał także za scenariusz produkcji i niestety poległ na nim w wielu kwestiach. Oglądając Małpę, odniosłem wrażenie, że odbiorca traktowany jest jak półgłówek. Nie wspominając już, że bohaterowie bezpośrednio tłumaczą, jakie są główne intencje filmu, to są to postacie jednowymiarowe. Bliźniaków Halla i Billa można skwitować jako dorosłych z traumami z dzieciństwa, którzy nie radzą sobie z dorosłym życiem. Nic nie zmusza odbiorców do przemyśleń nad światem pełnym przypadkowych zgonów. Mamy wprost mówione, że śmierć jest obecna wśród nas i to do bani, ale trzeba się z tym pogodzić. Perkins boi się zaprezentować te wnioski poprzez drogę, jaką przechodzą bohaterowie. W konsekwencji stara się je wytłumaczyć naprawdę kiepską ekspozycją.

Zobacz również: Spider-Man: przyjazny pająk z sąsiedztwa – recenzja serialu. Peter i przyjaciele

Małpa
fot. Kadr z filmu Małpa

Niemniej z seansu filmu Małpa wyszedłem dość zadowolony. Należy przyznać, że reżyserowi udaje się zaskoczyć widza pomysłowo wykonanymi scenami śmierci. Pomimo problemów fabularnych, to makabra dziejąca się na ekranie nie pozwalała oderwać wzroku. Zdecydowanie twórca chciał zaszaleć. Obserwując wydarzenia, za każdym razem oczekiwałem kolejnej przypadkowej śmierci zapowiadanej małpą uderzającą w swój bęben. Można było wręcz zabawić się, próbując zgadnąć, kto i jak za moment zginie. Szkoda, że całość psuły czasem efekty specjalne, lecz moim zdaniem to tylko mankament.

Zobacz również: Popkulturowy przegląd miesiąca – najciekawsze premiery marca

Małpa plakat
fot. materiały prasowe

Warto także wspomnieć o aktorstwie. Nie jest już nadzwyczajnym fakt, że aktorzy wcielają się w dwie lub więcej ról w jednym filmie. Tutaj przyznam, że Theo James stworzył na tyle odmienne osobowości u Halla i Billa, że aż trudno było mi uwierzyć, że byli to bliźniacy. Wiele świadczy to o umiejętnościach aktora, a jednocześnie stawia reżysera filmu w niezbyt dobrym świetle, nawet pomijając, że kreacja Halla wydawała się pozbawiona emocji. Na całe szczęście młode wersje bliźniaków są bardziej wiarygodne. Christian Convery w tych rolach sprawuje się naprawdę dobrze, a nawet potrafił przy jednej scenie wywołać u mnie lekkie wzruszenie. Pozostałe postacie są niestety jedynie wydmuszkami. Tatiana Maslany wcielająca się w matkę bliźniaków nie tworzy z nimi wystarczającej chemii. Ten sam zarzut tyczy się syna Halla, którego zagrał Colin O’Brien. Jednak tutaj ponownie wszelkie wąty kieruję pod adresem Osgooda Perkinsa.

Małpa to film, do którego na pewno nie będę wracać nawet myślami. Mimo wszystko sprawił, że trochę się pośmiałem i trochę zaskoczyłem. Odbiór jednak psuje okropnie uformowany przekaz i prostota fabuły. Reżyser wydaje się często podejmować złe decyzje, a historia jest pchana do przodu na siłę. Uważam, że Małpa daje nadzieje na kolejne oryginalne horrory. Twórca bez wątpienia miał pewną wizję, ale zawiodło wykonanie. Produkcja na pewno sprawdzi się jako wieczorny odmóżdżacz, gdy trafi już na platformy streamingowe. Do kina nie warto się jednak pofatygować.


fot. Kadr z filmu Małpa

Plusy

  • Trafiony humor wykorzystujący absurd
  • Ciekawie wykonane sceny zgonów
  • Oryginalna wizja i pomysł

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Brak suspensu
  • Jednowymiarowa historia i postacie
  • Brak chemii między bohaterami
Krystian Wieczorek

Aspirujący reżyser (jeszcze) bez portfolio. Za najważniejszą wartość w życiu uważam ciągły rozwój. Kocham poznawać ludzi, analizować filmy i zdobywać nowe umiejętności.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze