Apetyt na więcej. La cocina – recenzja filmu. Osobliwa uczta, ale nie dla każdego

Apetyt na więcej. La cocina to nie jest kolejny przeciętny film kulinarny. Choć jedzenie stanowi  nieodłączną część tego obrazu, a kuchnia obleganej restauracji w sercu Nowego Jorku – główną scenę tej sztuki, soczyste kadry smakowitych dań nie są gwoździem programu. Są nim bohaterowie, walczący o przetrwanie w kipiącym kotle chaosu, jakim jest życie i praca w gastronomii w wielkiej metropolii.

Film rozpoczyna się od drogi młodej dziewczyny, która przypływa do Nowego Jorku w poszukiwaniu pracy. Nieznająca języka Estela szuka restauracji The Grill i niejakiego Pedro w wielkim mieście, a praca kamery już od pierwszych minut podsyca atmosferę gorączkowości i nerwowości. Choć z początku towarzyszymy nowej dziewczynie, szybko okazuje się, że nie jest ona główną bohaterką tego filmu. A przynajmniej, nie jest jedyną. Apetyt na więcej. La cocina oferuje cały wachlarz historii i wątków. Od romansu jednego z kucharzy, Pedro, z kelnerką Julią, przez problemy emigracyjne, trudy pracy w gastronomii, aż po ukradzione z kasy pieniądze. A to nawet nie wszystko! Apetyt na życie. La cocina aż wrze od emocji i dramatów postaci.

Nie jest to jednak realistyczny obraz. Alonso Ruizpalacios napisał i wyreżyserował film przerysowany, pełen groteski i absurdu, ale przez to też wybijający się na tle przeciętnych produkcji. Praca kamery, montaż i scenariusz są mocno przestylizowane. Dialogi i monologi, a także gesty i mimika bohaterów są pełne teatralności, podkreślanej dodatkowo przez kreatywne kadry i najazdy kamery. Wyolbrzymienie i przejaskrawienie pewnych elementów pasują jak ulał do burzliwego, popędliwego charakteru pracy w tak obleganej restauracji jak filmowy The Grill.

Zobacz również: Queer – recenzja filmu. Długość dźwięku samotności

Apetyt na więcej Estela i Pedro
Fot. materiały promocyjne.

Jako absolwentka filmoznawstwa, która miała to szczęście (albo i nieszczęście) liznąć pracy w gastronomii, bawiłam się na tym filmie przednio. Ruizpalacios kupił mnie niebanalnymi ujęciami, abstrakcyjnością i inscenizacyjnością tej produkcji oraz jej ekscentrycznym humorem. Wydaje mi się jednak, że to, czy przemówi do nas ta forma, czy nie, zależy głównie od naszej wrażliwości i interpretacji, a także oczekiwań. Jeśli bowiem spodziewacie się historii sensownej i pełnej głębokich morałów na temat emigracji i życia oraz pracy w wielkim mieście, to się zawiedziecie. Ruizpalacios zdecydowanie położył nacisk na szafowanie licznymi symbolami i egzageracją. To oderwało fabułę od ziemi i sprawiło, że całość mocno się rozlała, tworząc bardziej mozaikę wątków i zdarzeń niż jednoznaczną, prostą drogę bohatera.

To nie znaczy jednak, że tej drogi nie ma. Postaci uginają się pod sporą dozą frustracji i presji z każdej strony, a napięcie napędza fabułę. Do czego to wszystko zmierza? Do czegoś z pewnością. Pytanie tylko, czy przyzwyczajony do oczywistej puenty i narracyjnej prostoty widz to doceni? Tego nie jestem pewna.

Zobacz również: Nowokaina – recenzja filmu. Bądź odklejony od reszty

Rooney Mara jako Julia Apetyt na więcej. La cocina
Fot. materiały promocyjne

Apetyt na więcej. La cocina nie jest filmem bezbłędnym. Znalazłam w nim przynajmniej jedną niepotrzebną scenę, której symbolika (jeśli jakaś była) przeleciała mi nad głową. Być może jej jedynym przeznaczeniem było szokować, ale jeśli tak, to wielka szkoda. I choć wracam teraz myślami do konkretnego elementu, to znalazłoby się jeszcze kilka momentów, które mogły być nieco niezrozumiałe w odbiorze. Jest to jednak ten specyficzny rodzaj kina, w którym mnie osobiście zupełnie ta enigmatyczność i chaotyczność nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, współgrała z gorączkową atmosferą wielkiej restauracji.

Intrygujące ujęcia, montaż i decyzje scenariuszowe są dodatkowo podkręcone świetną grą aktorską. Raul Briones jako Pedro był charyzmatyczny, bardzo ekspresyjny, a przy tym prezentował się bardzo naturalnie jako irytujący „klasowy klaun”. Równie przekonująco i ciekawie wypadły Rooney Mara jako Julia, Anna Diaz jako Estela czy Laura Gomez jako Laura. Właściwie każdy z aktorów wnosił coś interesującego do tego obrazu, a ich kreacje doskonale dopełniały całości.

Zobacz również: Mickey 17 – recenzja filmu. Umierając, nie uciekniesz od pracy

Julia i Pedro Apetyt na więcej. La cocina
Fot. materiały promocyjne.

Nie jest to film dla każdego. Być może wielu widzów go nie zrozumie albo uzna za zbyt groteskowy, a fabułę za nadto rozlazłą. Dla mnie jednak było to bardzo ciekawe doświadczenie filmowe. Przy tak szerokim wachlarzu przeciętnych filmów o nieskomplikowanej, mającej konkretną puentę i morały akcji, produkcje takie jak ta są moim zdaniem potrzebne. Nie zawsze będą wychodzić bezbłędnie i z pewnością nie trafią do większości widzów, ale z pewnością wzbogacą ofertę kin. Nie sposób mi ocenić, czy jest to dobra adaptacja sztuki teatralnej The Kitchen Arnorda Weskera, gdyż nigdy jej nie widziałam. Natomiast uważam, że jest to zdecydowanie kino warte zobaczenia.


Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne.

Plusy

  • Intrygująca praca kamery i montaż
  • Przerysowana, groteskowa atmosfera kipiąca od nerwów
  • Dobra gra aktorska

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Skupienie na formie gubi fabułę (co może się też podobać)
Monika Wójtowicz

Fanka klasycznego kina grozy, musicali i dramatów psychologicznych. Uwielbia superbohaterów, Doktora Who i fikcyjnych seryjnych morderców. W wolnych chwilach zaczytuje się we wszystkim, co wpadnie jej w ręce, tańczy Pole Dance, gra na gitarze i spaceruje z ukochanym psiakiem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze