Książka Rzeczy zdarzające się w podróży powstała z odręcznych notatek pisanych po drodze. Treść jednak to nie przełożenie urywków informacji, ale udany powrót do tego, co poruszyło.
Rzeczy zdarzające się w podróży to książka trudna do opisania. Oficjalnie znajduje się kategorii polskiej prozy, ja nazwałabym ją dodatkowo uważnym podróżowaniem. Krzysztof Środa wspomina ludzi i wydarzenia, które przydarzyły mu się w podróży. Są to jednak jedynie preteksty do refleksji nad życiem, pamięcią, świadomością. Nie sposób je podsumować.
Jest to cieniutkie wydanie, liczące ledwie 130 stron. Ale muszę przyznać, że nawet enigmatyczna okładka mnie przyciągnęła, a po lekturze spodziewam się kilka powrotów.
Zobacz również: Głodne duchy – recenzja książki. Zatracone człowieczeństwo

Książka porusza czytelnika w spokojny sposób. Mnie osobiście najbardziej dotknęła historia Edka, który szukał siebie w książkach autora, ale trafił do jednej dopiero po tym, jak odszedł. Każda postać, którą autor wspomina, jest żywa i rzeczywista, a opowieści o nich mimowolnie stawiają czytelnikowi pytanie o jego miejsce w świecie. I po raz kolejny, są to ludzie, którzy mają jedynie imiona, zwykli, niewyróżnieni.
Styl Krzysztofa Środy przypomina mi Andrzeja Stasiuka, który zresztą jest tutaj wspominany. Jest tu podobna pogoń za miejscem i czasem, za codziennością, którą wyłapuje oko. Przeczytamy tutaj sporo detali, które po prostu istniały gdzieś tam i pobudziły umysł autora.
Zobacz również: Najlepsze książki 2025 roku
Zakładam, że osoby sięgające po Rzeczy zdarzające się w podróży są chociaż lekko obyte z takim zrywowym pisaniem, które prowadzi czytelnika raczej wstecz w czasie, niż oferuje jakąś fabułę. Jak więc ocenić taką literaturę? Osobiście stawiam na ocenę przez pryzmat uczuć – i jestem zadowolona.
Powyższy tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Czarne. Dziękujemy!
Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki/Wydawnictwo Czarne.