Równiny to książka, którą czyta się szybko, ale myśli o niej długo. Wyzwaniem zapewne byłoby czytać ją w oryginale, ale jak zwykle na straży czytania stoi Wydawnictwo Czarne z serią Nowa Klasyka.
Nie spodziewałam się niczego, bo Równiny oferowały raczej lakoniczny opis. Do miasteczka przybywa filmowiec, który chce stworzyć artystyczny film o australijskim interiorze. Chce uchywić emocje równin i opowiada o tym marzeniom bajecznie bogatym ekscentrykom, którzy te równiny zamieszkują. W zadymionym barze w środku nocy toczą się rozmowy o sztuce, naturze i pięknie, aż sam film staje się znika na dalszym planie.
Zobacz również: Filmowy wehikuł czasu – recenzja książki. Ależ to się źle zestarzało…

To nie jest książka, w której fabuła ma znaczenie. Gerald Murnane kojarzy mi się raczej ze stylem Andrzeja Stasiuka i pojmowaniem sztuki Milana Kundery. Równiny to głębokie medytacje, które stymuluje losowa myśl, często urwane i niekonkretne, a jednak poruszające.
Na początku trudno było mi oderwać się od rzeczywistości i uparcie trzymałam się mojej ograniczonej wiedzy o Australii. Skąd w Australii tyle latyfundystów i fortuny? Skąd do zamiłowanie do sztuki i rzadko spotykany dziś mecenat w renesansowym pojmowaniu? Gdzie jest ludność rdzenna, skoro znajdujemy się w interiorze? Równiny to nie ten rodzaj książki. Lepiej odpuścić na wstępie.
Zobacz również: Rzeczy zdarzające się w podróży – recenzja książki
Język jest bardzo piękny, chociaż sam tłumacz przyznaje, że było to wyzwanie. Z pewnością w oryginale jest to jeszcze ciekawsza konstrukcja zdań, ale polski przekład równie mocno fascynuje. Przede wszystkim, zdania się wielokrotnie złożone i pełne wtrąceń i przyjemnie jest czytać coś bardziej złożonego. Szczególnie w odniesieniu do sztuki, której ujmowanie w ramy języka jest zawsze problematyczne.
Równiny to nienajłatwiejsza książka. Język może być barierą, podobnie jak sam medytacyjny styl. Natomiast jeśli w serii Nowa klasyka będą się pojawiać równie ciekawe lektury, to będzie trzeba wyeksponować dodatkową półkę. Ja z pewnością mam to w planach.
Powyższy tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Czarnym. Dziękujemy!
Fot. główna: Kolaż z wykorzystaniem oficjalnej okładki/Wydawnictwo Czarne.