Sfery – tom 1. Uwertura – recenzja komiksu

Opowieści o podbijaniu kosmosu nigdy się nam nie znudzą. Choć większość obecnie rozwija znane nam uniwersa, wciąż pojawiają się twórcy chętni do pokazania czegoś nowego, oryginalnego. W tę stronę właśnie poszli autorzy nowego komiksu od Lost in Time.

Sfery to kolejna wariacja na temat przyszłości ludzkości i podróży międzyplanetarnych. Tym razem jednak zamiast podbijać nieznane Galaktyki skupiamy się wokół historii opanowywania naszego układu. Nawet jak na historię typowo science-fiction, dzięki zamknięciu przygód bohaterów w znanej nam Galaktyce, paradoksalnie odczuwamy większy „realizm”. Odczuwa się gorównież dzięki wprowadzeniu do komiksu, które skrótowo prezentuje nam historię tego, jak ludzie rozwijali nowe technologie i powoli opanowywali kolejne planety.

Sfery
fot: kadr z komiksu

Fabuła skupia się wokół tytułowych tajemniczych Sfer, które około 2300 roku zostały zarejestrowane przez dwóch młodych oficerów lecących obok Jowisza. Obiekty jednak zniknęły we wnętrzu planety szybciej niż się pojawiły. Mimo rozwoju technologicznego astronauci nie mieli zasobów, aby dalej je śledzić. Dodatkowo poza nimi nikt zbytnio tym wszystkim się nie przejął.

Zobacz również: Ghost of Yōtei – recenzja gry. Duchy przeszłości

Kilka wieków później oficer Prax’x, który na punkcie obiektów dostał obsesji, budzi się z kriosnu. Jedyne, czego chce, to za wszelką cenę odnaleźć Sfery we wnętrzu Jowisza. Jego losy łączą się z młodą nawigatorką Nell’o. Kobieta, którą dręczy trauma poprzednich misji, nieumyślnie wplątała się w międzyplanetarny handel narkotykami. Oboje podróżują do bazy osadzonej na Europie, lodowym księżycu Jowisza.

Przyznam szczerze, że mimo paru sztampowych elementów historia tej dwójki naprawdę mnie wciągnęła. Postać Praxa jest intrygująca. Nell’o natomiast już na początku wpadła w konkretną kabałę i naprawdę ciekawi mnie, jak jej historia się dalej potoczy. Oboje są dobrze wykreowanego bohaterami i choć nie pałają do siebie sympatią, od ich pierwszego spotkania czuć między nimi dużą chemię, mimo znaczących różnic.

Zobacz również: Silent Hill f – recenzja gry. Błądząc we mgle

Poza wyrazistymi postaciami największym atutem komiksu są niewątpliwie przepiękne rysunki. Kadry pokazujące kosmiczną przestrzeń i jej ogrom potrafią wgnieść w fotel niczym kinowy seans pokroju Interstellar. Mamy tu więc jedne z piękniejszych ilustracji z ostatnich kilku lat. Rysunki kosmosu zapierają dech w piersiach prezentując jego ogrom, a kadry z Ziemi przytłaczają postapokaliptycznym klimatem. Jakby pomieszać światy sędziego Dredda i Łowcy Androidów. Naprawdę, nawet dla samych ilustracji warto sięgnąć po Sfery.

Sfery
fot: kadr z komiksu

Bardzo dobrze wykreowany klimat powieści science-fiction pomieszany z ponurym charakterem opowieści i tajemnicą daje świetny efekt. Pierwszy tom pokazuje nam bardzo mało i to sprawia, że szybko chce się poznać dalszą część. Dodając do tego wprost rewelacyjną warstwę graficzną dostajemy naprawdę wyjątkowa pozycję komiksową, na którą z pewnością warto zwrócić uwagę.


Źródło grafiki głównej: Lost in Time

Plusy

  • Piękne kadry
  • Ciekawie zapowiadająca się historia

Ocena

7.5 / 10

Minusy

Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze