You’d Be Home Now – recenzja książki. Tak się pisze o uzależnieniach!

Pomysłowa okładka i odrobinę enigmatyczny tytuł – takie były moje pierwsze wrażenia, gdy sięgnęłam po You’d Be Home Now. Moje oczekiwania dorównywały wtedy jednak obawom. Temat uzależnień trudno ograć tak, by wpleść go w opowieść o dorastaniu szczerze, ale nie infantylnie. Liczyłam jednak na kunszt Kathleen Glasgow, bo nie jest debiutantką i ma już na koncie bestsellery. I nie zawiodłam się.

Akcja You’d Be Home Now  rozpoczyna się w aucie tuż po wypadku. Wewnątrz znajduje się między innymi Emmy, główna bohaterka, oraz jej całkowicie otumaniony narkotykami brat Joey. Kolejne rozdziały to powolne odsłanianie elementów układanki, żeby w końcu odpowiedzieć na pytanie, dlaczego do tego doszło. Właśnie ten początek zachwycił mnie formą – Emmy jest pod wpływem leków przeciwbólowych, podaje nam więc tylko strzępki wspomnień i urywki tego, co dzieje się w szpitalu. Można więc powoli nakreślić  sobie obraz jej życia. Gdy jednak czas wraca już na bardziej linearne tory, a bohaterowie rozpoczynają rok szkolny, powieść na moment gubi tempo. Staje się niestety bardziej zwyczajna, niż początkowo obiecywała. Mimo to jest wciągająca do ostatniej strony. Glasgow doskonale wie, na jakich emocjach zagrać i przyznaję, że również mnie zdarzyło się wzruszyć. Jedynie finał wydał mi się odrobinę zbyt hollywoodzki. You’d Be Home Now nie ucierpiałoby za bardzo, gdyby wyciąć z niego kilka ckliwych przemówień czy przegadanych pojednań.

Choć Emmy to początkowo klasyczna szara myszka, Glasgow stopniowo odsłania przed nami jej ciekawsze oblicza. Będzie więc rezonować z wieloma z nas przez tą przyziemność i wielowymiarowość. Świetną postacią jest również Joey. Ten pogubiony w swoim nałogu chłopak mógłby spokojnie grać tutaj rolę czarnego charakteru – marnotrawnego syna, który niszczy rodzinę od środka swoją nieodpowiedzialnością. Ale nim nie jest. Zależy mu na siostrach, zależy mu na zadowoleniu wiecznie nieobecnych rodziców i zależy mu, żeby wreszcie mieć święty spokój. Myślę, że nawet jeśli tematyka uzależnień nie jest wam bliska, doskonale zrozumiecie, co próbował sobie rekompensować narkotykami. Choć rodzicom bohaterów nie poświęcono szczególnie dużo uwagi, mnie ten obraz zabieganego małżeństwa z wyższych sfer nawet przekonał.

Zobacz również: Kokainowy miś – recenzja filmu. Nie dziel skóry na niedźwiedziu…

Tematów, które porusza You’d Be Home Now, jest naprawdę wiele. Są złamane serca i pierwsze zbliżenia, jest też pozornie idealna, ale dysfunkcyjna rodzina. Ja osobiście skupiłam się na całkiem ciekawym spojrzeniu na Gen Z. Trudno mi się było z tą wizją utożsamić, bo ja ze swojej szkoły pamiętam raczej ludzi znudzonych albo nieprzystosowanych. Bohaterowie powieści są za to zbuntowani i odważni. Walczą o listę lektur, która będzie bardziej odpowiadać ich preferencjom. Piszą wiersze i recytują je przed szkołą. Nie obyło się bez kilku sztampowych stereotypów, tak nawiasem mówiąc, ale cała reszta zdecydowanie to nadrabia. Problematycznym elementem tego wszystkiego były dla mnie posty internetowe i SMSy wrzucane w tekst stosunkowo często. Może to trochę staroświeckie podejście, ale nie uważam za konieczne przytaczanie każdego komentarza i każdej wiadomości w taki łopatologiczny sposób. Zaskoczyło mnie jednak, że właśnie te posty są w niewielkim stopniu częścią końcowego twistu. Czy w tej sytuacji były potrzebne w takiej liczbie? Wciąż mam wątpliwości.

Ta powieść zachwyciła mnie przede wszystkim tym, że jest po prostu mądra. Z ust bohaterów pada wiele rozsądnych rad, gdy Emmy walczy z rozterkami sercowymi. W żadnym momencie narracja nie próbuje romantyzować wypadku i cierpienia, a o to w powieściach młodzieżowych niestety nietrudno. A co najważniejsze, realistycznie oraz szczerze pokazuje nałóg. Walka Joeya przypomina trochę film Mój piękny syn, bo jest w niej dużo wsparcia najbliższych, ale nie brakuje też porażek. W tym wszystkim próbuje się odnaleźć jego siostra, której historia pięknie pokazuje, jak możemy wspierać uzależnionych. I właśnie ze względu na target tej powieści – a zakładam, że jest skierowana do nastolatków i młodych dorosłych – te aspekty stają się jeszcze ważniejsze.

Zobacz również: Popkulturowy przegląd miesiąca – najciekawsze premiery filmów, gier i komiksów marca

Oczywiście polecam, bo z You’d Be Home Now można wynieść dużo dobrego. To, że moim zdaniem to fantastyczna powieść dla młodzieży, jest już raczej jasne. Nie oznacza to jednak, że znudzi starszych odbiorców – wręcz przeciwnie! Emmy ma do powiedzenia kilka ciekawych rzeczy również bezpośrednio do dorosłych. A dodatkowo książka pozwala wrócić do tych dni, kiedy całym światem była ta jedna szkolna dyskoteka, na której ktoś złamał nam serce.


Autor: Kathleen Glasgow
Tłumaczenie: Ewa Bobocińska
Wydawca: Jaguar
Premiera: 22 lutego 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 384
Cena: 34,90 zł


ŚLEDŹ NAS NA IG

Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Jaguar.

Plusy

  • Realistyczni bohaterowie
  • Mądra opowieść o walce z uzależnieniem
  • Wciągająca

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Hoollywodzki finał
  • Momentami stereotypowa
Agata Kowalczewska

Wychowana na fantastyce, od niedawna zakochana również w reportażach. Choć książki stoją wysoko na liście jej hobby, są na niej również dobre filmy, seriale i puby z planszówkami.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze