Resident Evil 2 – recenzja gry. Remake prawie że idealny

Lata wyczekiwania przyniosły owoce i Capcom w końcu dał graczom to, na co tak pokornie czekali. Zadanie proste nie było, bo twórcy musieli zmierzyć się z grą-legendą, której kultowość jest pisana przez duże K. Już w 1998 roku, Resident Evil 2 zachwycał swoją złożonością. Kontynuacja Biohazard była sequelem idealnym, rozwijającym pomysły przedstawione w jedynce i po dziś dzień uważana jest przez wielu fanów za najlepszego Residenta. Tworząc remake, zdecydowano się jednak na dokonanie masy zmian względem oryginału. Okej, umówmy się, że obecne pokolenie graczy mogłoby dość sceptycznie podejść do zombie-kruków czy co poniektórych zagadek. Na szczęście, wycięcie kilku elementów twórcy zrekompensowali dodaniem całkowicie nowych aspektów rozgrywki.

Zobacz również: Najlepsze filmy o zombie

Weterani serii szybko zauważą, iż remake Resident Evil 2 to nic innego, jak połączenie kilku poprzednich odsłon serii. Mamy tu bowiem hybrydę rozgrywki z czwórki siódemki, zmodyfikowany scenariusz dwójki oraz zmiany, które na myśl przywodzą chociażby część trzecią. Tak, Pan X. pojawia się w każdym scenariuszu, a jego stalkowanie gracza jest bardzo stresujące… Zarówno stary jak i nowy RE2 to z definicji survival-horror, choć obie gry diametralnie różnią się rozłożeniem akcentów. Gdy pierwowzór starał się wymusić u gracza pracę szarych komórek licznymi zagadkami, tylko gdzieniegdzie strasząc większą ilością zombiaków, wersja z 2019 roku o wiele bardziej stawia zarówno na aspekt survivalowy, jak i poczucie grozy. To nie tytuł, gdzie będziemy mogli poczuć się niczym John Rambo.

Grę przechodziłem na normalu i muszę przyznać, iż miałem kilka momentów zwątpienia. Brak amunicji, brak leczniczych roślinek, a śmierć tylko czekała, by zebrać swoje żniwo. Może zbytnio będę teraz narzekał, ale poziom trudności wydaje się trochę przesadnie wyśrubowany. Pięć strzałów w głowę to wciąż za mało, by zombiak był martwy na amen, ale trzy strzały w zupełności wystarczą do pozbawienia go ręki. Największą frustrację powoduje jednak brak uników. Jeśli mamy granat czy nóż – a zazwyczaj mamy – jesteśmy w stanie wyrwać się z objęć żywego trupa. Gorzej, gdy mówimy tu o każdym innym typie przeciwnika, gdzie – gdy stoimy za blisko – jesteśmy skazani na utratę punktów życia.

Zobacz również: W krótkim kinie #2 – The Last Séance, Finley, Other Side of the Box

Resident Evil 2

Zupełnie jak 20 lat temu, do ogrania będziemy mieć cztery scenariusze – dwa dla Leona i dwa dla Claire. Warto zaznaczyć, iż fabuła również nie jest odwzorowana kropka w kropkę, co stanowi kolejny, duży atut. O ile pierwsze przejście może wam zająć około 7 godzin, tak podejścia do kolejnych scenariuszy powinniście spokojnie zamknąć w okolicach 4 godzin. Wynika to z tego, że różnią się one zaledwie kilkoma sekwencjami. Ta gra ma jednak w sobie coś magnetycznego, bo po prostu chce się ją przejść na wszelkie możliwe sposoby i odblokować wszystkie sekrety, jakie skrywa. Nie dość, że z samej rozgrywki płynie czysta przyjemność, to do tego Resident Evil 2 prezentuje się naprawdę ślicznie pod względem audiowizualnym. Nowe-stare dzieło Capcomu pokazuje, jak powinien wyglądać prawdziwy remake.

Resident Evil 2 jawi się jako pozycja zarówno dla tych, którzy mieli już styczność z oryginałem jak i dla laików tegoż uniwersum. Każdy zaznajomiony z pierwowzorem, będzie pod ogromnym wrażeniem tego, jak twórcy urozmaicili oryginał. Największą przyjemność sprawi zobaczenie tych wszystkich, znajomych miejscówek z kompletnie innej perspektywy, przeżycie znanej przygody na nowo. Studio udowadnia niedowiarkom, że można stworzyć growy horror z mrocznym klimatem i atmosferą grozy, nie opierając się wyłącznie na jumpscare’ach. Resident Evil 2 śmiało można nazwać remakiem niemalże idealnym. No, to teraz czekamy na szybką zapowiedź Resident Evil 3: Nemesis i wywołujące dreszcze STARS…

OCENA: 9/10

Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze