Astro’s Playroom – recenzja gry. Dobre, bo za darmo?

Dobrych kilkanaście miesięcy temu, założyłem PS VR na swój blondwłosy łeb. Ograłem kilka głośniejszych tytułów. Gibałem się jak Neo z Matrixa przy SuperHot. Krzyczałem jak mała dziewczynka przy Resident Evil 7. Udawałem sierotę-miliardera zakładając strój nietoperza w Batmanie. A także omal nie zwymiotowałem przy Robinson: The Journey. Ale tylko dwa tytuły mnie w sobie namiętnie rozkochały i sprawiły, że poczułem się znowu jak beztroskie dziecko. Pierwszą był Moss, zaś drugą – Astro Bot: Rescue Mission.

Wiadomość więc, że Astro powróci wraz z PlayStation 5, będzie platformówką na modłę Rescue Mission minus VR, a dodatkowo będzie DARMOWA, spowodowała, że wyglądałem jak gość z pewnego mema. Do rzeczy – Astro’s Playroom to tytuł startowy najnowszej konsoli Sony, który automatycznie instaluje się w systemie po podłączeniu do niej Internetu. Oznacza to, że nic przy tym nie kosztuje i jest w pełni darmową grą. Ktoś trafnie zauważył, że nowe przygody Astro Bota to nic innego, jak swego rodzaju demo technologiczne, reklamówka PS5 i pada DualSense. Cóż, trzeba przyznać, że sporo w tym racji. Można nawet posunąć się krok dalej w tym stwierdzeniu i przyznać, że Astro’s Playroom to najlepsza taka reklamówka w historii.

Zobacz również: The Medium – recenzja gry. Polska szkoła robienia pieniądza

Akcja gry ma miejsce wewnątrz naszej nowo nabytej konsoli. Ciekawy pomysł, prawda? Astro ma do przejścia cztery światy, podzielone z kolei na cztery poziomy. Każdy ze światów dotyczy któregoś elementu architektonicznego konsoli. Mamy więc Dżunglę GPU, Autostradę SSD, Chłodzące Źródła oraz Łąkę Pamięci. Każdy z tych światków ma swoją unikatową stylistykę, a zmaganiom Astro przygrywa wpadająca w ucho muzyczka. Tak jak wspomniałem, Astro’s Playroom to platformówka przypominająca swojego starszego brata – Astro Bot: Rescue Mission, tyle że bez wymogu gogli VR i ze znacznie krótszym czasem zabawy. Przejście recenzowanej tu gry zajmie nam około 3 godzin, a jej wymaksowanie – dodatkowe 2-3h. Zamiast zaś bawienia się technologią PSVR, tym razem Astro zademonstruje wszystkie bajery, które oferuje DualSense. A jest tego sporo i każda kolejna odkryta przede mną funkcja kontrolera, powodowała niemały opad szczęki. DualSense to naprawdę nowy wymiar rozgrywki, rewolucyjna zmiana, w której zakochają się wszyscy gracze bez wyjątku.

Warto również nadmienić, że Astro’s Playroom to cudowna laurka dla japońskiego giganta elektronicznej rozrywki. Każdy wieloletni fan konsol Sony, poczuje się jak w wesołym miasteczku czy też muzeum poświęconym marce PlayStation. To istny wehikuł czasu, ukazujący graczowi całą historię GrajStacji. Wręcz obowiązkiem każdego miłośnika PlayStation powinno być znalezienie wszystkich znajdziek w Astro’s Playroom. Poza samym sprzętem, na planszach znajdziemy także easter eggi związane z najważniejszymi tytułami, kojarzonymi z PlayStation. Pamięta jeszcze ktoś taką kultowe produkcje jak Soul River, Vib-Ribbon, Ape Escapre albo słynne demo 1? Odniesień do klasyki Sony PlayStation jest blisko setki (!) i każde z nich warto zobaczyć na własne oczy. Nutka nostalgii, czar wspomnień i refleksja nad przemijającym czasem – a to wszystko za sprawą jednej, darmowej platformówki o małym robociku…

Zobacz również: Horizon: Forbidden West. Co wiemy? Czego się spodziewamy?

Tak więc już za nostalgiczną podróż oraz za samo bycie darmową, Astro’s Playroom zasługuje na ocenę 128. Ale tak serio, nowe przygody sympatycznego robocika, to naprawdę przyjemny i relaksujący platformer, z uroczą oprawą wizualną i wpadającą do ucha muzyką. Nie mam czego się tu przyczepić! Lepszego początku z PlayStation 5 nie mogłem sobie wymarzyć.

OCENA: 10/10

Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze