Harry Styles – Harry’s House – recenzja płyty

Uważam, że w zalewie nowej muzyki pop, atakującej nas z każdej strony jest za mało tych, którzy nie stawiają na kontrowersję skandal i tego typu zabiegi marketingowe. Tym bardziej cieszę się, że tak mocno świeci gwiazda Harry’ego Stylesa. Jego nowy album może i nie przynosi żadnego pomysłu, to jest mocną, ale przede wszystkim, bardzo przyjemną płytą.

Harry’s House według wielu ekspertów nie udźwignęło ciężaru poprzedniczki, czyli Fine Line. Nie potrafię się do tego odnieść, bo nie poświęciłem dużo czasu tamtemu krążkowi. Harry’s House „tłukę” od tygodnia i stwierdzam, że takiej „muzyki środka” (odnosząc się do recenzji Bartka Chacińskiego) właśnie potrzebuję. To wysmakowana i świetnie wyprodukowana muzyka. Choć czasami przewidywalna, to niezwykle urzekająca. I mogę tak wymieniać bez końca – Grapejuice, Matilda, Love of My life, Satellite to po prostu strzały w dziesiątkę naszej świadomości (bardzo zostają w głowie).

Zobacz również: The Smile – A Light For Attracting Attention – recenzja płyty

Mnie szczególnie zachwyca Late Night Talking – przeuroczy „letniaczek”, który na pewno będzie przewijał się w samochodzie podczas wakacyjnych przejażdżek. Zmysłowy głos Harry’ego, jego charyzma, sposób w jaki śpiewa czyni go jednym z najsprawniejszych i najlepszych wokalistów. Co ważne, mamy też tu sporo wyjść poza schemat, choćby Daylight, zwieńczony ścianą gitar rodem z indie rockowych numerów czy Daydreaming nawiązujący do tego co królowało w UK w latach 70’ ubiegłego wieku. Z drugiej strony mamy tutaj, niestety trochę kalek. Dla przykładu bardzo przypominający twórczość Bruno Marsa Music for a Sushi Restaurat czy wręcz niebezpiecznie nawiązujący do Take on me norweskich bogów electro popu A-ha singlowy As It Was.

Ale i tak nie przeszkadza mi to aż tak, bo przyjemność (to chyba kluczowe słowo) przy konsumpcji tej płyty jest na tyle ogromna, iż przysłania wszelkie niedogodności. Choć na absolutnym męskim popie pewnie ciągle jest Ed Sheeran, to Harry depcze mu po piętach… A u mnie wygrywa tym, że nie ma tu żadnej nachalności w przebojowości, tak charakterystycznej dla rudowłosego kolegi. Są po prostu piękne melodie. I tym mnie kupuje.

Plusy

  • Bardzo ładne piosenki – tyle i aż tyle
  • Mimo schematów, Harry potrafi wyjść poza ramy
  • Najlepszy wokal w mieście

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Oczywiste kalki
  • Chyba czasami jest zbyt cukierkowo…
Przemek Kubajewski

Dyrektor Akademii Menedżerów Muzycznych. Entuzjasta wszystkiego, co składa się na pojęcie 'popkultura'. Zawodowo zajmuje się marketingiem, PRem i sprzedażą w branży muzycznej (i nie tylko). Prywatnie fan gier video, piłki nożnej (głównie angielskiej) i książek o latach 90' (taki z niego boomer). Nie ma jednak na to za dużo czasu, bo przede wszystkim poświęca go swoim dzieciom. Zarówno zawodowo jak i prywatnie słucha dużo muzyki i bardzo lubi dzielić się spostrzeżeniami na jej temat z innymi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze