Baymax! – recenzja miniserialu. Dobro wraca

Po ośmiu latach otrzymaliśmy solową serię o Baymaxie, dmuchanym robocie niosącym pomoc. Jak wypada na tle innych produkcji tego pokroju?

Wielka szóstka to produkcja Disney Pixar, opowiadająca o przygodach młodego konstruktora, Hiro. Historia oparta została o serię komiksów Marvel Comics. Baymax! to spin-off filmu, gdzie każdy odcinek poświęcony jest innej osobie w poszczególnych momentach życiowych.

Powiem szczerze, że animacja przeszła moje oczekiwania. Miniserial sięga po bardzo szeroki wachlarz problemów, dotyczących różne grupy wiekowe i kulturowe. Pixar w umiejętny sposób skonstruował produkcję, która potrafi w lekki sposób przekazać mądrości dotyczące dojrzewania, traumy, czy pracoholizmu.

Zobacz również: Pies – recenzja filmu [DVD]

Odwaga z jaką scenarzyści podeszli do wymienionych wyżej zagadnień niekiedy budzi podziw i wywołuje uśmiech na twarzy. Fabuła w niewymuszony sposób prowadzi widza i często zaskakuje puentą. Nie każdy odcinek niestety jest tak perfekcyjny. Niektórym historyjkom w porównaniu do pozostałych brakuje pewnego zwieńczenia, czy poszerzenia obszaru motywów bohaterów. Są one zaznaczone, jednak nie zawsze wybrzmiewają tak jak powinny.

Podobnie z warstwą wizualną. Absolutnie nie zawodzi, ale miejscami można było zdziałać więcej. Mimo wielu detali, Baymax! nie zaskakuje niczym nowym, spektakularnym. Czuć, że jest to nieco mniejsza produkcja. Mimo tego postaci i elementy zostały wyrenderowane zdecydowanie w solidny sposób, co jest miłą odskocznią od niektórych filmowych spin-offów typu Pingwiny z Madagaskaru.

Zobacz również: Westworld sezon 4, odcinek 1 – recenzja. Dziki, ale czy potrzebny zachód?

BAYMAX!
Fot. Kadr z miniserialu Baymax!

Każda bajka posiada morał. Nie inaczej jest też z odcinkami recenzowanej produkcji. Baymax to dobry twór technologiczny, który niesie pomoc medyczną każdemu. Jest neutralny, traktuje stworzenia w sposób równy i uczuciowy. Postaci zmagają się z własnymi problemami, a uwielbiany biały dmuchaniec naprowadza ich na odpowiednią ścieżkę różnymi metodami. Podobać się może także, że finalnie i główny bohater sam staje się przypadkiem, który spaja wszystkie drobne historyjki. To rozdrobnienie większej historii na zwykłe, życiowe chwile, w których zwyczajnie można sobie nie radzić było strzałem w dziesiątkę.

Serial w cudowny sposób tworzy most pomiędzy widownią dorosłą, a tą najmłodszą. Nie brakuje tu wzruszeń, śmiechu i zaskoczeń. A, i warto dodać. Jest 6 odcinków, z czego każdy po około 7 minut (nie licząc napisów). Tyle dobra w tak krótkim czasie można naprawdę uznać za sukces i absolutnie nie był to, nomen omen, nadmuchany balonik.

Plusy

  • Różnorodność problemów
  • lekkość i morały
  • Humor i krótka forma

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Można było ciekawiej poprowadzić warstwę wizualną
  • Niektórym wątkom brakowało nieco rozwinięcia
Jakub Kwiatkowski

Grafik i ilustrator, który stara się z tego żyć. Jak to w życiu studenta, bywa różnie, więc z miłości do popkultury przekładam też swoje wrażenia na teksty.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze