Szekspir w parku – recenzja spektaklu plenerowego Sen nocy letniej

A gdyby przyjść do teatru z kocem i koszem piknikowym pełnym przekąsek? W tym roku w ramach projektu Szekspir w parku zobaczycie m.in. Tamarę Arciuch i Bartka Kasprzykowskiego w Śnie nocy letniej w reż. Johna Weisgerbera.

Wszystko zaczęło się w 1954 r. w Nowym Jorku od New York Shakespeare Festival – festiwalu stworzonego przez reżysera i producenta Joe’a Pappa. W 1961 r. przenosi się do Central Parku, gdzie  buduje amfiteatr. Wtedy zmieniono nazwę festiwalu na Shakespeare in the Park. Wkrótce powstają podobne inicjatywy w całych Stanach Zjednoczonych, a nawet za granicą (np. Shakespeare in the Squares, którego patronem jest dama Judi Dench czy nasz polski Szekspir w parku).

Od samego początku przyświecała mu idea powszechnego dostępu do klasycznych arcydzieł literatury. W praktyce oznaczało to wyjście z zamkniętego i owianego mistyczną famą budynku teatru do przestrzeni miejskich. Nie jest to jeszcze niczym rewolucyjnym – teatr wywodzi się przecież z amfiteatrów greckich umiejscowionych pod tzw. „chmurką”, które w czasach Szekspira były nie mniej popularne.

Prawdziwą rewolucją wydaje się drugi filar projektu – darmowe bilety. Dosyć szalony pomysł w czasach, kiedy kultura jest nagminnie niedofinansowana i zarzuca się jej nierentowność. A szczególnie w polskich warunkach brakuje również kultury prywatnego mecenatu sztuki. Kto zechce wesprzeć taką inicjatywę w świecie opanowanym wyłącznie chęcią zysku?

Zobacz również: Serce w mroku – recenzja serialu. Trochę Skandynawii, trochę Szekspira

Na szczęście w Polsce znaleźli się tacy „boży szaleńcy” i dzięki temu od 2014 r. możemy oglądać sztuki największego europejskiego barda w pięknych okolicznościach przyrody. Po raz trzeci „Szekspir w parku” urzęduje w ogrodach pałacu wilanowskiego. A tegoroczny tytuł – Sen nocy letniej – wydaje się wyjątkowo dobrze wpisywać w letnią parkową aurę.

W Atenach zbliża się wyjątkowe wydarzenie – ślub księcia Tezeusza (Bartek Kasprzykowski) z królową Amazonek Hipolitą (Tamara Arciuch). Grupa robotników zamierza sprawić młodej parze niespodziankę i wystawić sztukę teatralną. Przygotowania do radosnej uroczystości zakłóca ojciec młodej Atenki – Hermii (Monika Łopuszyńska). Dziewczyna nie chce wyjść za upatrzonego jej mężczyznę, ponieważ kocha innego. Ojciec nie chce o tym słyszeć, więc domaga się interwencji księcia. Ten daje jej czas do namysłu – zgodzi się propozycję ojca albo czeka ją wygnanie lub klasztor. (Typowe.) Młodzi chcą więc uciec, ale na ich drodze pojawiają się leśne duchy (z królem elfów Oberonem na czele – znów Bartek Kasprzykowski), które w ramach psot rzucają czar na kochanków. Przy okazji król elfów zaczarowuje również swoją królową – Tytanię (ponownie Tamara Arciuch), która zakochuje się w jednym z robotników zamienionym w osła. Typowa komedia pomyłek, żartów sytuacyjnych i historii miłosnych z happy endem.

Zobacz również: Księga nocy – recenzja książki. Strzeż (się) swojego cienia

Najlepszym duetem produkcji jest zdecydowanie Hanna Nowińska-Konarowska w znakomitej kreacji Puka i Bartek Kasprzykowski jako król Oberon. Ich dynamika i interakcje są niewymuszone i lekkie, dzięki czemu znakomicie oddają psotliwą naturę leśnych stworzeń. Warto przyjść na spektakl choćby dla samego Puka, który często wbiega między publiczność i potrafi podraść nieco przysmaków z piknikowego koca. Bardzo przyjemnie również ogląda się grupę robotników-aktorów amatorów z Podszewką na czele. W tej roli znakomity Jakub Wons, u którego widać drobiazgowo przemyślaną i świetnie zagraną rolę, prezentującą pełny komediowy warsztat aktorski. Ta dobroduszna i momentami rubaszna samozwańcza trupa aktorska została znakomicie sportretowana. Każda z tych postaci jest bardzo wyraźna i posiada indywidualny charakter. Natomiast niektóre postaci pierwszoplanowe są dosyć chaotyczne jak np. Demetriusz w wykonaniu Pawła Górala czy Helena bardzo topornie zagrana przez Katarzynę Kołeczek.

Niestety w tym roku kostiumy nie zdały egzaminu. Zupełnym nieporozumieniem jest zwłaszcza charakteryzacja Tytanii, która nieszczęśliwie przywodzi na myśl stylizacje Kasi Nosowskiej tylko… po tygodniach nie mycia włosów.

John Weisgerber podjął się trudnego zadania wyprodukowania spektaklu w wymagającej przestrzeni otwartej i stworzył bardzo udane przedstawienie. Przy minimalistycznej scenografii (którą uzupełniał sam park wilanowski) i ciekawej grze światła przeniósł nas w fantastyczny świat Szekspira, który dzięki niemu będzie nam teraz zdecydowanie bliższy.

Plusy

  • Komiczne role drugoplanowe
  • Bezpośredni kontakt postaci spektaklu z widzem
  • Można wejść ze swoim jedzonkiem i napojami

Ocena

6 / 10

Minusy

  • Kostium królowej elfów
  • Toporna gra głównych aktorów
  • Komary
Kinga Senczyk

Kulturoznawczyni, fanka teatru muzycznego, tańca i performansu a także muzyki i tańca tradycyjnego w formach niestylizowanych. Sama tańczy, improwizuje i performuje. Kocha filmy Bollywood, francuskie komedie i łażenie po muzeach. (ig: @kinga_senczyk)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze