Rick i Morty. Długo i Szczęśliwie – recenzja komiksu

W ręce redakcji wpadła kolejna część komiksu spod szyldu Rick i Morty. Czy wypada tak samo interesująco jak serial?

Rick i Morty to serial, który znam praktycznie na pamięć. 5 sezonów obejrzałem wielokrotnie i nigdy nie poczułem, żeby mnie znużyły. Forma i fabuła dostarczają przednią rozrywkę, a serial dawno już przypieczętował swój tryumf w mainstreamie. Myślę, że każdy fan zdążył już zaklimatyzować się w sposobie opowiadania historii w świecie tej dwójki. Eksperymenty, siły nadprzyrodzone, zabójcza mieszanka popkultury i science fiction. Nie inaczej jest w najnowszym tomie. Rick prezentuje nowy wynalazek, coś idzie nie tak i bohaterowie mają kłopoty. Tym razem muszą wydostać się z świata wzorowanego na fantasy, w którym utknęli przez przypadek.

Do komiksu mam jednak mały dystans. Mianowicie ciężko mi traktować go jako osobny twór. Serial jest wszak tak charakterystyczny, że czytając go wyobrażałem sobie głosy oryginalnych bohaterów, którzy wypowiadają poszczególne kwestie. I nie mam z tym żadnego problemu, jednakże wpływa to na moją ocenę i perspektywę odbioru tego dzieła.

Zobacz również: Wojna Światów – recenzja komiksu. Dark World 2.0

RICK I MORTY
Plansza z komiksu Rick i Morty. Długo i Szczęśliwie

Początek historii zapowiadał się obiecująco. Dobrze wiemy, że wynalazki i pewne nieudane eksperymenty to tylko wypadkowa późniejszych wydarzeń, które z reguły serwują nam fabularną bombę. Tu jednak mi tego zabrakło. Twist fabularny jest nadzwyczaj przewidywalny, a całość wydaje się być spłycona tak jakby odbiorcami komiksu były tylko małe dzieci proszące rodziców o zakup numeru z kiosku. Przypomina to nieco proste historyjki z gazetek, z tym że tu opowieść jest rozciągnięta do rozmiarów pełnoprawnego tomu. Brakuje tu nieco większej intrygi, zajrzenia głębiej za kulisy antagonistów i innych postaci. Niestety otrzymujemy wszystko w sposób dość powierzchowny, pędząc nieuchronnie do dość przewidywalnego finału.

Pozytywnym aspektem mimo wszystko były wstawki, które były pisane z myślą o dorosłych czytelnikach. Przekleństwa, mimo że przykryte cenzurą, soczyście podkreślają klimat znany z serialu, a niektóre żarty potrafiły wywołać uśmiech na twarzy. Niestety było tego stanowczo za mało, a całość zaginęła w gąszczu dość nudnej historii.

Zobacz również: Śmierć na Nilu– recenzja filmu

RICK I MORTY
Plansza z komiksu Rick i Morty. Długo i Szczęśliwie

Warstwa wizualna również nie zachwyca, często postaci wyglądają jakby rysowane były w pośpiechu, a zamiast dopracowanych elementów otrzymujemy bezkształtne plamy. To wywołuje uczucie zawodu, gdyż (znowu porównując do pierwowzoru) w animacji poziom wizualny jest bardzo wysoki, a design postaci i detale są często dopracowane w najmniejszym stopniu. Każdy odcinek, scena, klatka prezentują spójny obraz postaci, tę samą grubość kreski. Z kolei w komiksie często postaci nie przypominają nawet siebie. Wiem, że jest to wynikiem innego narzędzia, którym byli tworzeni, ale jestem przekonany, że dałoby się to zrobić lepiej.

Podsumowując jestem nieco zawiedziony, ale nie twierdzę, że to potworek. Raczej luźna opowieść przeznaczona dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z komiksami. Jednak jeśli miałbym polecić to jakiemuś wyjadaczowi, bądź fanowi serialu, to chyba bym doradził pozostanie przy oryginale. Spory plusik ode mnie za dodanie szkiców i projektów postaci na samej końcówce.

ŚLEDŹ NAS NA IG
https://instagram.com/popkulturowcy.pl

Plusy

  • Klimat z serialu

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Warstwa wizualna
  • Spłycona fabuła
Jakub Kwiatkowski

Grafik i ilustrator, który stara się z tego żyć. Jak to w życiu studenta, bywa różnie, więc z miłości do popkultury przekładam też swoje wrażenia na teksty.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze