Bezdomność to temat, który rzadko jest eksplorowany w grach wideo.
Kojarzę tylko dwie gry poruszające problem bezdomności. Jedna z nich nosi nazwę CHANGE: A Homeless Survival Experience, autorstwa Delve Interactive. a druga to recenzowana tu Hobo: Tough Life, autorstwa Perun Creative. Co ciekawe, mimo że bezdomność w Stanach Zjednoczonych jest niezwykle rozpowszechniona, nie ma żadnych gier wideo o bezdomności stworzonych przez amerykańskie studia – CHANGE: A Homeless Survival Experience i Hobo: Tough Life, których akcja toczy się odpowiednio w Wielkiej Brytanii i Czechach. Podczas gdy CHANGE to side-scroller, Hobo jest grą pierwszoosobową dla maksymalnie czterech graczy. Co najważniejsze – obie gry są świetne same w sobie.
Zobacz również: Najlepsze polskie gry
Witamy w Praslav, zimnym środkowoeuropejskim mieście, które wraz z nadchodzącą zimą staje się jeszcze zimniejsze. Praslav dochodzi do siebie po zawirowaniach politycznych, które nastąpiły po zakończeniu zimnej wojny i upadku reżimu komunistycznego, który trzymał kraj w żelaznym uścisku przez dekady. Podczas gdy większość ludzi z niecierpliwością oczekiwała nadejścia demokracji i kapitalizmu, niektórzy nie potrafili przystosować się do nowego klimatu społeczno-gospodarczego. Wkrótce znaleźli się na ulicach, nie mając dokąd pójść.
Ty jesteś jedną z takich osób.
Praslav jest fikcyjnym miastem w Europie Środkowej i zamiast grać jako przypadkowy bezdomny błąkający się po okolicy, jesteś częścią luźnej społeczności (co często ma miejsce w rzeczywistości). Uwielbiam tę koncepcję, ponieważ zamiast grać jako jakaś „normalna osoba” chodząca obok losowych bezdomnych NPC, jesteś w rzeczywistości jednym z bezdomnych, którzy często są ignorowani.
Zobacz również: Najciekawsze visual novel – co warto polecić nowym graczom
Gra dotyka podstawowych spraw założeń i percepcji. W większości przypadków ludzie szybko osądzają i dochodzą do wniosku, że bezdomni mogą winić tylko siebie za to, że są w takiej sytuacji, w jakiej są (i w niektórych przypadkach jest to prawda). W innych, opinia publiczna uważa, że bezdomni faktycznie lubią być bezdomni. Zamiast zakładać cokolwiek, Hobo: Tough Life pozwala graczom żyć według własnych zasad życiowych i motywacji, a tym samym wyrzeźbić własne kodeksy moralne (lub ich brak). Te elementy, w połączeniu z szerokim wachlarzem sytuacyjnych happeningów, które pojawiają się podczas gry, sprawiają, że warto do Hobo podchodzić wielokrotnie.
Grałem z kilkoma innymi osobami i każdy z nas obrał inne podejście do tego, jak zaspokoić podstawowe potrzeby. Jeden facet miał raczej pasywne podejście – siedział cicho i czekał na rozdanie. Inny natomiast przyjął bardziej agresywne podejście i aktywnie żebrał o pieniądze na ulicach miasta lub przeszukiwał wszelkiego rodzaju kontenery (śmietniki i inne), w nadziei na znalezienie choćby kawałka spleśniałego czegokolwiek.
Zobacz również: NBA 2K23 – recenzja gry
Te aspekty sprawiają, że Hobo: Tough Life jest wprost stworzony do odgrywania ról. Wspomniany przeze mnie agresywny facet naprawdę wczuł się w swoją postać i w miarę jak jego kondycja fizyczna zaczęła zbierać żniwo, zaczął ostro pić (kiedy nie zajmował się kradzieżą kieszonkową), a w konfrontacji z jakimikolwiek przeciwnościami losu, atakował gołymi pięściami. W końcu udało nam się z nim porozmawiać i przyniosło to pozytywny efekt – zaczął zmieniać swoje życie i przeznaczać swoją dziką energię na robienie bardziej produktywnych rzeczy.
Hobo: Tough Life to znakomity projekt i prawdziwy otwieracz oczu. Pozwala spojrzeć przez ponurą soczewkę bezdomności i uświadomić sobie, że bezdomni to tylko ludzie, tacy sami jak my. W końcu, jest to prowokujące do myślenia i często, wzruszające doświadczenie gry, które mam nadzieję, że pobudza więcej deweloperów do tworzenia gier na ten temat (tak Amerykanie, jestem wyzywam was).