The Grand Tour – A Scandi Flick – recenzja. Jak za starych, dobrych lat

Trójka idiotów, zaśnieżone drogi Norwegii, Szwecji i Finlandii oraz trzy (a właściwie dwa) rajdowe samochody. Tak wygląda najnowszy odcinek The Grand Tour, zatytułowany A Scandi Flick, który wylądował na platformie Amazon Prime kilka dni temu. 

Tym razem, Orangutana, Chomika i Kapitana Powolnego wysłano do Norwegii. Tam dostali bardzo proste zadanie – mieli sprawdzić który z czterodrzwiowych samochodów, które brały udział w rajdach, jest najlepsze. Hammond przyjechał więc Subaru Imprezą STi WRX z 2004 roku, May do zaśnieżonej Norwegii przewiózł Mitsubishi Lancer Evo 8 generacji. Natomiast Clarkson, nie słuchając samego siebie, przyjechał Audi RS4 z 2007. Celem całego zadania było przejechanie przez Norwegię, Szwecję i Finlandię do lotniska położonego na północnym wschodzie Finlandii. Na wykonanie zadania, trójka prezenterów dostała sześć dni.

Zobacz również: Nie martw się, kochanie – recenzja filmu. Niejednoznaczny feminizm kontra incele

May i Clarkson w mroźnej Norwegii.

I muszę przyznać, że udało im się zrealizować odcinek jak za dawnych lat. A Scandi Flick zachwyca pracą kamery i zdjęciami. Poczucie humoru, tak charakterystyczne dla prezenterów, nadal jest na miejscu. Momentami oczywiście rzuca się w oczy to, że niektóre z żartów zostały napisane przez scenarzystów w ciepłym pomieszczeniu, a nie wymyślone na poczekaniu w którymś z samochodów, ale jednak ja bawiłem się doskonale.

Cieszy także to, że zadanie jakiego podejmują się Panowie jest bardzo ciekawe i jak się okazuje – niebezpieczne. Oczywiście nie podoba mi się, kiedy ktoś – w tym przypadku James May – ulega kontuzji podczas kręcenia programu o samochodach, ale muszę przyznać, że takie wydarzenia losowe, ciężkie do zaplanowania, dodają realizmu i spontaniczności całej przygodzie.

Pochwalić muszę także wybór samochodów, a właściwie dwóch z nich. Evo i Impreza to rajdowe legendy, o których słyszał każdy fan motoryzacji. Z imersji wybija jednak Audi Clarksona, ale podejrzewam, że wybór tego samochodu był celowy, aby sprowokować żarty i dyskusję pomiędzy prezenterami.

Zobacz również: Enola Holmes 2 zwiastun już w sieci!

Clarkson, Hammond i May dyskutują przed swoimi samochodami.

Trochę jednak bolą te fragmenty które są widocznie wyreżyserowane. Nadal nie wiem dlaczego nikt Panom nie powiedział, że te fragmenty rzucają się w oczy i psują ogólny odbiór całości. No bo jak mam uwierzyć w to, że Clarkson podpalił swój domek płomieniami z rur wydechowych Audi przez przypadek? Jak mam uwierzyć, że Clarkson zepchnął Hammonda ze stoku, kiedy ten słodko spał w swoim domku na sankach? Takie fragmenty, mimo, że w głowach prezenterów i scenarzystów są zabawne, wybijają jednak z cieszenia się odcinkiem, który bez nich byłby zdecydowanie lepszy.

W oczy rzuca się także schematyczność każdego kolejnego specjala od tej trójcy. Schemat jest zawsze taki sam. Dostajemy początek, potem zadanie po którym prezenterzy muszą zmodyfikować swoje samochody. Następuje kolejne zadanie, które uzmysławia naszym bohaterom, że nie mają gdzie spać, więc ponownie muszą zmodyfikować swoje samochody, tym razem przystosowując je do spania, a pod sam koniec mamy rajd do mety. I tak było w tym przypadku.

Zobacz również: Saul nie był (jednoznacznie) zły

Clarkson ciągnie swój domek na sankach.

Plusy przeważają jednak minusy, dlatego A Scandi Flick jest świetnym odcinkiem specjalnym. Wartości dodaje także fakt, że poprzedni odcinek – Carnage a Trois, w moim odczuciu, nie należał do najlepszych. Dlatego skandynawski specjał jest jak powiew świeżego, zimnego powietrza, po pobycie w parnym biurze przez cały dzień.

Długo trzeba było czekać na  kolejny odcinek The Grand Tour. Odkąd program zmienił swoją formułę i zaczął produkować tylko specjale, Panowie każą nam czekać bardzo długo na kolejne odcinki. Trzecia seria zakończyła się przecież w 2019 roku, a od tego czasu dostaliśmy raptownie pięć odcinków. Ale kiedy już odcinek trafia na platformę Amazon Prime to trzeba Clakrsonowi, Mayowi i Hammondowi oddać, że nadal produkują świetną telewizję. A na szczególne pochwały zasługuje Evo Maya. Ten samochód, w tym odcinku, zmartwychwstał dwukrotnie.

Plusy

  • Doskonale wymyślone zadanie, które przypomina te w starym, dobrym Top Gear
  • Świetne zdjęcia
  • Żółte Evo Jamesa Maya - w szczególności po tym co przeszło

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Niektóre fragmenty były za bardzo wyreżyserowane
  • Dla upartych - Panowie powtarzają dokładnie ten sam schemat odcinków specjalnych od 2013 roku (co wcale nie znaczy, że nie potrafią bawić)
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze