Call of Duty: Modern Warfare II – recenzja gry. Kapitanie Price, miło Cię znów zobaczyć!

Call of Duty: Modern Warfare II wraca w glorii i chwale. Reboot słynnego cyklu stawia na doskonałą oprawę graficzną, widowiskową fabułę i starych, dobrych znajomych. Zapraszam Was na recenzję kampanii fabularnej nowego CoDa.

Nigdy nie należałem do fanów Call of Duty czy FPSów ogólnie. Nie odnajdywałem się ani w świecie przedstawionym, ani w realiach gameplayu takich gier. Do roku 2019 przeszedłem tylko dwie strzelanki. Oryginalnego Crisisa, który o mało co nie spalił mi komputera i Call of Duty: Advanced Warfare. Obie gry umiarkowanie mi się podobały. Niby nie było w nich nic złego, ale jednak zachwycać się nimi nie zachwycałem. Kiedy Activision ogłosił w 2016 roku, że Infinity Ward zrobi totalny reboot serii Modern Warfare, informacja ta spłynęła po mnie jak po kaczce.

Zobacz również: Ród smoka – recenzja 1 sezonu. Obietnica czegoś wielkiego… tylko czy nie aby na wyrost?

Do sieci trafił jednak pierwszy trailer, potem drugi i tak coraz bardziej byłem przekonany, że chcę doświadczyć tej gry na własnej skórze. Pierwszą część odświeżonego MW przeszedłem z bananem na ustach. Gra zachwycała grafiką, fabułą i całym feelingiem gameplayu. W takim razie jak jest z MW II? Podobnie, ale po kolei.


Wszyscy przeciwko Ameryce


Fabuła nowego CoDa zaczyna się dwa lata po zakończeniu poprzedniej części. Kapitan Price i jego nowo sformowana drużyna dostaje zadanie od Generała Shepherda, które polega na zlikwidowaniu dowódcy irańskich sił wspieranych przez Rosję. Po udanej, chirurgicznie wręcz precyzyjnej akcji, w której ginie generał Ghorbrani – lider irańskich bojowników, przywództwo przejmuje jego zastępca, Major Hassan Zyani. Popędzany chęcią zemsty przyrzeka sobie, że pomści swojego szefa i zabije wszystkich, którzy są odpowiedzialni za śmierć Ghorbraniego.

Zobacz również: Halloween. Finał – recenzja filmu. O jeden film za daleko...

Grupa Uderzeniowa 141, której przewodzi Price, ma jeszcze jeden problem. Okazuje się, że w ręce irańskich bojowników wpadły rakiety balistyczne amerykańskiej produkcji. Drużyna dostaje więc kolejne zadanie – złapać Zyaniego i odzyskać broń. W zadaniu Price’owi i spółce pomóc ma grupa najemników – Kompania Cieni, działająca pod dowództwem komandora Gravesa.

Gra rzuca nas po całym świecie, gdzie wcielamy się na zmianę w Sierżanta Kyle’a Gaza Garricka i Sierżanta Johna Soap MacTavarisha. Nigdy więc się nie nudzimy, a fabuła pędzi jak japoński pociąg Shinkansen. I szczerze? Jakby powiedział mój dziadek: chwała Bogu i partii.

Fot. kadr z gry Call of Duty: Modern Warfare II

Mission Imposible: The Game


Matko jedyna, cóż to jest za fabuła! Muszę przyznać, ze jestem w szoku jak bardzo opowieść w najnowszym Modern Warfare jest filmowa. Nie spotkałem się chyba z grą, w której czułbym się tak bardzo jak bohater dobrego filmu z Tomem Cruisem. Wszystko jest tu nastawione na efektowność i showmaństwo, ale mimo tego, że w innych grach uznałbym to za minus, tu działa jak najbardziej na plus.

Na plus należy także zaliczyć fakt, że nie jesteśmy tu bohaterami, którzy ratują świat przed złodupcami, którzy chcą zabrać nam wolność. Fabuła odświeżonego Modern Warfare II jest dużo bardziej kameralna. Jesteśmy uczestnikiem konfliktu pomiędzy Siłami Specjalnymi a terrorystami ze Wschodu i meksykańskim kartelem. Dzięki temu dużo łatwiej jest chłonąć tę fabułę i w nią po prostu uwierzyć.

Zobacz również: Lovecraft a filmy – trzy ekranizacje, na które warto zwrócić uwagę

Oczywiście, fabuła nowego CoDa nie jest jakoś szczególnie odkrywcza. Ale mimo wszystko czułem, że twórcy starają się opowiedzieć o czymś ważnym. Być może wydarzenia za naszą wschodnią granicą potęgują we mnie to uczucie, ale jednak jestem pewien, że twórcy poza efekciarstwem właśnie to chcieli osiągnąć.

Na odświeżeniu fabuły znanej z Modern Warfare 2, tej z 2009 roku, zyskują także bohaterowie – zwłaszcza Simon Ghost Riley. Twarz nowego MW jest cichą gwiazdą produkcji. Kapitan Price grany przez Barry’ego Sloana jest rewelacyjny, ale to Ghost potrafi skraść każdą scenę, w której występuje. Postać, która marnie skończyła w oryginalnym MW, teraz jest centralną częścią fabuły, a jego relacja z Soapem to wisienka na torcie. Nowe twarze również łatwo polubić – Alejandro czy Valeria są po prostu świetni.

Fot. kadr z gry Call of Duty: Modern Warfare II

Dużo więcej niż zwykły FPS


Tak jak już wspomniałem na wstępie, nie jestem zapalonym graczem gier FPS. Call of Duty, Medal of Honor czy Battlefield to nie są tytuły, w które zagrywałem się za dzieciaka i nie spędzam w nich setek godzin na multi po dziś dzień. Dlatego tym bardziej doceniam rozrywkę, jaką zaproponowano nam w nowym Modern Warfare II.

To nie jest typowy shooter na szynach, gdzie jedyne, co robimy, to przemieszczamy się od przeszkody do przeszkody, zabijając przy tym wszystkich minionków na planszy. Nowa gra Infinity Ward stawia na różnorodność i ciekawe rozwiązania. Mamy tu więc pełen wachlarz różnorodnych zadań do wykonania. Od misji snajperskiej z Kapitanem Pricem, przez wsparcie powietrzne, po misję, w której musimy przeprowadzić Ghosta przez labirynt, zwany potocznie więzieniem.

Zobacz również: Henry Cavill żegna się z postacią Wiedźmina

Największą jednak niespodzianką była misja, której nie powstydziłoby się najnowsze The Last of Us. Tak, TO The Last of Us, to nie jest pomyłka! Gra w pewnym momencie wrzuca nas, nieuzbrojonych, w wir wrogów, a my musimy wykorzystać nasz spryt i wiedzę do produkcji prowizorycznych bomb, pułapek czy granatów.

Dzięki takiej różnorodności zadań nie ma tu czasu na nudę. To wielki plus tej gry. Minusem, chociaż mniejszym, jest fakt, że nowe Call of Duty nie wybacza żadnych błędów. Nie jestem pro-graczem, ale nie nazwałbym się także zupełnym beztalenciem. Tymczasem nowe Modern Warfare II, nawet na normalnym poziomie trudności, dawało mi często w kość. Wrogowie potrafią nas zabić w najmniej spodziewanym momencie (ktoś tu się uczył od programistów GTA: Online), trafiając nas z odległości, jakich nie powstydziłby się sam Simo Häyhä.

Fot. kadr z gry Call of Duty: Modern Warfare II

Panie, ale jak to wygląda!


Jeżeli jednak rozczarowała Was fabuła albo po prostu macie ją gdzieś, to na pewno nie rozczaruje was grafika, bo ta jest wręcz idealna! Wszystkie lokacje i przerywniki filmowe są jak wyjęte z hollywoodzkich filmów. Poziom szczegółów krajobrazu wgniata w fotel. Realizacja mimiki twarzy bohaterów sprawia zaś, że gracz siedzący przed monitorem wyskakuje z kapci. Oprawa wizualna nowego Modern Warfare II zakrawa o fotorealizm. Ja osobiście byłem tym wszystkim zachwycony.

Problemy jednak są. Postacie niezależne, takie jak NPCty w Amsterdamie, są zanimowane tragicznie, co negatywnie wpływa na immersję. Rozumiem, że budżet poszedł gdzie indziej, ale nikt mi nie powie, że nie dało się tego zrobić lepiej. Ruchy NPC wyglądają tak, jakby ktoś je wyjął z oryginalnego Modern Warfare 2 i włożył tu bez żadnych zmian.

Zobacz również: Trzeci sezon Harley Quinn nareszcie w Polsce!

Ucho cieszy jednak oprawa audio. Ale tylko w oryginalnej wersji. Polski dubbing jest SKANDALICZNIE wręcz słaby. Niektórzy bohaterowie brzmią jakby mieli permanentne zapalenie gardła, a komandor Graves – jakby zaraz miał mnie spytać, czy mam jakiś problem. Otóż mam, jak się okazuje. Proszę, nie dubbingujcie gier 18+, bo to zakrawa o żart i to w dodatku z kategorii tych nieśmiesznych. Gra, która jest tak dobrze zagrana, i która tak dobrze wygląda, nie powinna być masakrowana przez dubbing rodem z kiepskiej jakości seriali Disneya.

Modern Warfare II
Fot. kadr z gry Call of Duty: Modern Warfare II

Czy warto?


Na pytanie, czy warto, należy sobie odpowiedzieć samemu. Jeżeli ktoś, tak jak ja, skupia się na fabule, a multi omija szerokim łukiem, powiem wprost – nie warto. Gra, zwłaszcza zważywszy na jej niewielką długość, kosztuje kolosalne pieniądze, które można przeznaczyć na ciekawsze rzeczy – na przykład benzynę.

Jeżeli zaś ktoś nie dba o pieniądze albo będzie grał i w kampanię, i na multi, to jak najbardziej warto. Najnowsze Modern Warfare II zachwyca grafiką, wgniata w fotel fabułą oraz cieszy gameplayem. Ja osobiście byłem zachwycony. Ale… Zawsze musi być jakieś ale, prawda? Ale, mimo wszystko, fabułę pierwszego Modern Warfare, tego z 2019 roku, postawiłbym wyżej. Srogi minus należy się także za dubbing, który zasługuje na każdą krytykę tego świata, a nawet jeszcze więcej. Nie dubbingujcie więcej gier dla dorosłych, ładnie proszę…

Plusy

  • Niesamowita jakość przerywników filmowych
  • Niezwykła filmowość kampanii, która wgniata w fotel
  • Świetne relacje pomiędzy bohaterami. W szczególności, odświeżona relacja, pomiędzy Soapem a Ghostem

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Polski dubbing jest SKANDALICZNIE wręcz słaby
  • Fabuła czasem uderza w mocno pompatyczne tony
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze