OBRASQi – szepty ciszy – recenzja płyty

Kilka dni temu polską scenę muzyczną obiegła wstrząsająca informacja o tragicznej śmierci Moniki Dejk-Ćwikły – zaledwie trzydziestotrzyletniej wokalistki zespołu OBRASQi. Niefortunnie to w takich właśnie okolicznościach zapoznawałam się z szeptami ciszy – najnowszym krążkiem tej młodej, ale wartej uwagi polskiej grupy.

Album ten jest już drugim wydawnictwem zespołu, debiutującego rok temu płytą Dopowiedzenia. Wrześniowe szepty ciszy stanowią z jednej strony naturalną kontynuację, a z drugiej – ogromny krok naprzód względem stylistyki zaprezentowanej na debiucie. Jest to płyta kompletna, świadoma i w każdym szczególe dopracowana. Ugruntowuje ona OBRASQi jako zespół wymykający się sztywnym podziałom na muzyczne gatunki czy kategorie.

Zobacz również: Najlepsze albumy 2022 roku

Charakter poszczególnych utworów waha się od lżejszych, popowych klimatów, przez prawdziwie progresywne brzmienia aż po kompozycje niemalże gotyckie. Mieszankę tę uzupełniają także melodie skomponowane w elektronicznym duchu, niekiedy podpierane rytmami znanymi nawet z trip-hopu. Omawiane trio łączy te wszystkie, na pozór tak odległe od siebie klimaty, oferując swoim odbiorcom styl w gruncie rzeczy niepodrabialny. To właśnie takie szerokie zestawienie gatunków pozwala autorom w pełni wyrazić siebie i swój przekaz. Słuchacz ma więc wrażenie idealnej harmonii utworów, w których niczego tak naprawdę nie należy już ani dodawać, ani ujmować.

Ta zróżnicowana warstwa muzyczna jest na szeptach ciszy uzupełniona równie wyjątkowymi tekstami autorstwa wokalistki zespołu. Monika jawi się tutaj jako niezwykle wrażliwa poetka, emocjonalnie reagująca na otaczający ją świat, a z drugiej strony świadomie zwrócona w stronę swego serca. Z jednej strony tchnąca niewinną jeszcze młodością, z drugiej zaś doświadczona trudnymi kolejami losu. Ten poetycki talent, w połączeniu z ciekawym głosem, sprawia, że kompozycje stają się duchowymi podróżami, w które zabiera odbiorcę Dejk-Ćwikła.

OBRASQi
Zespół OBRASQi

Pierwszy z utworów – Świt co znajdzie głos – od razu przykuwa uwagę słuchacza i stanowi niejako zapowiedź muzycznej i emocjonalnej podróży, jaka czeka go w niemal czterdziestu nadchodzących minutach. Już w tej chwili OBRASQi dają wyraz swojemu zdecydowanie udanemu procesowi dojrzewania, który przeszli od czasów debiutanckiego wydawnictwa. Powitalna kompozycja to wspaniała mieszanka muzyki progresywnej z nastrojami gotyckimi, mrokiem, tajemnicą i niemal horrorowym charakterem. Kluczowy jest tu wokal Moniki, która kobieco delikatnym, chwilami wręcz dziewczęcym głosem śpiewnie recytuje… No właśnie, co? Dziecięcą wyliczankę? Magiczne zaklęcie? Senną mantrę? Lekki wokal kontrastuje ze złowieszczą treścią, a transowy, hipnotyczny klimat wprowadza słuchacza do onirycznej krainy, w której krajobrazy malowane są jedynie słowem i dźwiękiem. Niesamowite jest to przeżycie.

Zobacz również: Jubileuszowy album zespołu Wilki na winylu

Drugi, tytułowy utwór to ze strony wokalistki wciągająca, na wpół szeptana monorecytacja, uzupełniona narastającą melodią, stopniowo dążącą do punktu kulminacyjnego. W szerokich przestrzeniach Internetu spotkałam się z określeniem tej kompozycji mianem misterium – sama chyba nie znajdę dla niej lepszej nazwy.

Siła zakazanych westchnień to przykład delikatnego rozluźnienia gęstej atmosfery przez muzyków. Piosenkowy, niemalże popowy utwór dodaje lekkości odbiorcy rozedrganemu dwiema pierwszymi kompozycjami. W porównaniu do nich jest też stosunkowo krótki – trwa zaledwie trzy minuty – jednak w moich oczach nie stanowi to mankamentu. Fakt ten jest raczej dodatkowym elementem przybliżającym utwór do stylistyki współczesnego popu.

Paradosq zaskakuje przede wszystkim długością trwania. Jeśli Siła zakazanych westchnień wydała się komuś zbyt krótka, to jak zareaguje on na utwór trwający… kilkadziesiąt sekund? Ciekawym dodatkiem do tej muzycznej miniatury jest nasilający się w pewnym momencie niezwykle przestrzenny dźwięk samolotu, do złudzenia przypominający maszynę przelatującą nad głową odbiorcy. Przysięgam, słuchając, odruchowo zerknęłam za okno. Dodatkowy plus należy się za transowy szept o treści „nie budź mnie” – dzięki temu utwór ten stanowi plastyczny łącznik między wcześniejszą kompozycją a numerem piątym.

Ten z kolei, zatytułowany właśnie Nie budź, jest spokojną, niemal kołysankową, ale wyraźnie popową odskocznią od tych nieco mroczniejszych klimatów. Warstwa tekstowa składa się na chwytliwą wręcz piosenkę, w której odruchowo aż chce się zawtórować wokalistce.

Zobacz również: Mystic Festival 2023: Danzig trzecim headlinerem festiwalu!

Kwintesencją albumu szepty ciszy, a może nawet i w ogóle stylu OBRASQów jest jednak Obiecaj – monumentalna oś całego wydawnictwa. Tę epicką kompozycję, trwającą ponad osiem minut, otwierają przeszywające dźwięki elektrycznej gitary (w tej roli Artur Wolski). Wokal Moniki jest spokojny, chwilami płaczliwy, idealnie współgra z co chwilę na nowo udowadnianymi umiejętnościami wirtuozerskimi jej kolegów z zespołu. W tej kompozycji, oprócz początkowego gitarowego solo, na uwagę szczególnie zasługuje także perkusja, zręcznie obsługiwana przez Jarka Bielawskiego. Po około sześciu minutach utwór epicko przyspiesza, spokój zostaje zastąpiony siłą, ogromną intensywnością. Co tu dużo mówić – numer szósty to prawdziwa perełka tego krążka.

Plusy

  • wspaniały finał płyty w trzyczęściowej suity
  • transowość, hipnotyczność muzyki
  • bardzo wysoki poziom muzyczny

Ocena

9 / 10

Minusy

  • chciałoby się, by ten album trwał dłużej...

Strony: 1 2

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze