Najnowszy album Nullizmatyk – Zabójca Królowej to skondensowana mieszanka styli tego artysty. Zachrypnięty głos, przeplatane rymy, bragga, a do tego mnóstwo bólu w tekstach jest odgórnie przypisanym stylem Nullo. Jeśli ktokolwiek czekając na nowy materiał, sądził, że usłyszy od Nullizmatyka lekkie i delikatne rapowo – popowe kawałki, mógł się zawieść. Na pewno nie zawiedli się fani, którzy wiedzą na co się piszą, gdy siadają do pierwszego odsłuchu Zabójcy Królowej.
Od ostatniego solowego wydania minęło 10 lat. Przez ten czas nabierając doświadczenia w życiu, Nullo napisał 14 utworów. Początkowo nagrał je na samplach z melodii popularnego na całym świecie zespołu Queen. Gdy rok temu, album był gotowy do wydania pod tytułem Zabójcza Królowa, Nullo nie spodziewał się usłyszeć odmowy od zespołu do uzyskania praw do sampli z ich piosenek. Wtedy machina produkcyjna musiała ruszyć od nowa i stąd opóźnienie.
Zobacz również: Wiedźmin: Rodowód Krwi – recenzja miniserialu. To jak, dobra ta geneza?
Ciekaw jestem, jak te liryczne flaki przyjęłyby się na tych popularnych melodiach. Zabójca Królowej przyniósł ze sobą wnętrzności po tym zabójstwie i w swoim stylu rozrzucał je w swoich zawiłych tekstach. Pomimo zrzucenia wagi i ułożenia sobie życia, Nullo nie do końca pogodził się z przeszłością, którą rozlicza poprzez wspomnienia praktycznie w każdym kawałku. Samoczynnie wprowadza się On w stan złości, która wylewa się z głośnika gdzie wraz z charakterystyczną chrypą działa to na słuchacza bardziej niż przeciętnie.
Okładka ma kolor krwi i te same barwy słychać w tekstach i bitach. Te drugie wyprodukował Tyran, który ewidentnie nie miał pomysłu jak uratować utwory po tym, gdy nie otrzymali zgody od Queen’u. Blisko połowa płyty brzmi bardzo podobnie, żeby nie powiedzieć tak samo. Momentami, gdy słuchałem płyty od deski do deski musiałem sprawdzić czy to ten sam utwór czy może zaczął się już kolejny.
Zobacz również: Najlepsze albumy 2022 roku
Motywujący kawałek Czwarty raz jest miłą dla ucha odskocznią na płycie. To jeden z niewielu numerów na albumie, który uderza optymizmem, a szkoda, bo widać, że Nullizmatyk potrafi też w te rzeczy. Kolejnym miłym zaskoczeniem jest Lecę balonem. Pomimo refrenu, który wita słuchacza w stylu reggae to dalej usłyszymy fajny rapowy kawałek, trochę w stylu 3W. Tych fajnych numerów jest na prawdę sporo na płycie. Kolejny, na który chciałbym zwrócić uwagę to bardzo emocjonalny Jesteś we mnie wiarą i tego po prostu trzeba posłuchać. Utwór sprawia wrażenie ostatniego listu do matki, który ściska gardło nawet teraz gdy tylko sobie przypomnę o tej piosence.
Podsumowując, Nullizmatyk – Zabójca Królowej to nic ponad ani poniżej oczekiwań. Słuchacze oldschool’u dostali kawał mocnego materiału. Jakby nielegal od gościa, który po części budował rap scenę wraz ze swoim zespołem Trzeci Wymiar. Mimo, że można było spodziewać się więcej, Nullo nie zawiódł i dał ile mógł. Może następna płyta wprowadzi trochę więcej świeżości.