Caroline Polachek – Desire, I Want To Turn Into You – recenzja płyty

W Walentynki Caroline Polachek wydała swój drugi album – Desire, I Want To Turn Into You. Amerykańska wokalistka, pisarka tekstów i producentka zaoferowała słuchaczom dynamiczny album, którego klimatycznego brzmienia nie da się przegapić. 

Caroline Polachek ma niezwykłą barwę głosu, która jako pierwsza rzuciła mi się w uszy przy słuchaniu płyty. Wręcz trudno nie zwrócić na ten głos uwagi, bo album otwiera intrygujący utwór Welcome To My Island. Artystka już w pierwszych dźwiękach eksponuje niezwykłą skalę głosu, z której skrzętnie korzysta przez cały album. Barwa i zasięg głosu artystki wypada świetnie zarówno w bardziej klubowych utworach, jak i w powolniejszych, spokojniejszych piosenkach.

Zobacz również: Przegląd muzyczny: odkrywamy nowości #1

Może właśnie dynamika w tempie i klimacie utworów wyróżnia album Desire, I Want To Turn Into You. Album trwa nieco ponad czterdzieści minut i dzieli się na dwie połowy pod względem brzmienia. Pierwsza połowa utworów jest żywa, mocniejsza, a brzmienia momentami zahaczają o elektronikę. Następnie przechodzimy to piosenek, które kojarzą mi się z balladami. Zazwyczaj nie przepadam za takim rozstrzałem w tonie płyty i doceniam spójność. Ku własnemu zaskoczeniu, tutaj zabieg uważam za udany. Delikatność nie jest przyćmiona elektronicznym brzmieniem, a dość wyraźny podział płyty nie wybija z rytmu słuchania.

Zobacz również: Błażej Król – W każdym (polskim) domu – recenzja płyty

Co najwyżej możemy wyczuć moment przestoju w drugiej połowie albumu, na zasadzie kontrastu z dynamicznymi utworami. Dla mnie przestojem jest piosenka Crude Drawing of An Angel, która znajduje się na granicy brzmień. Przy przeskoku z żywych piosenek do refleksyjnych utworów czasem potrzeba chwili, żeby się przestawić – aczkolwiek taki przestój jest dość subiektywnym odczuciem.

Na dynamikę albumu wpływa również różnorodność. W tle piosenek, za tekstem i głównymi liniami melodycznymi, dzieje się bardzo dużo. Dograne wokale i działające jak echo powtórki dodają bardzo dużo do utworów. Przyjemnie jest wsłuchiwać się w utwory i za każdym razem wyłapać coś nowego. Dokładnie to dzieje się w przypadku płyty Caroline Polachek. Przy słuchaniu utworu Sunset, za którymś razem usłyszałam delikatne, rytmiczne klaskanie. Później smyczki. Za kolejnym ciche, niepozorne nucenie. I nie jest to jedyny utwór z głębią do okrywania.

Zobacz również: Najlepsze albumy 2023 roku

Desire, I Want To Turn Into You to płyta, która sama się wślizguje do słuchania. Caroline Polachek wyprodukowała album niezwykle bogaty, a jej unikatowy głos dodaje całości smaku. Warto więc docenić wysiłek poświęcony muzycznemu tłu albumu, bo warstwa instrumentalna jest złożona i wymaga od słuchacza uwagi. A warto tę uwagę poświęcić właśnie Caroline Polachek.

Obrazek główny: Rolling Stone.

Plusy

  • Bogata warstwa instrumentalna
  • Unikatowa barwa głosu
  • Różnorodność utworów

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Moment przestoju między dynamiczną i spokojną połową albumu
Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze