Przedwiośnie – recenzja spekatklu. Niech będzie wiosna!

Przedwiośnie to pozycja, która w szkole zanudza licealistów i licealistki na lekcjach polskiego. Jednak po obejrzeniu spektaklu w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Powszechnym, na pewną sięgną po nią z niekłamaną ciekawością. W końcu to również ich historia. Historia buntu i walki o lepszy świat.

Przedwiośnie zaczyna się od pustej sceny. Dokładnie tak jak chciał Peter Brook – znakomity reżyser, eksperymentator teatralny, przyjaciel Grotowskiego i Barby, który zmarł zaledwie kilka miesięcy temu. Czego potrzeba tak naprawdę do zaistnienia teatru? Widza i aktora. Może trochę świateł, scenografii, jakiś tekst. Te podstawowe elementy i narzędzia teatralne są komponowane na bieżąco. Na oczach publiczności, sami aktorzy ustawiają scenografię. Okiem kamery widzimy docelowy obraz, który chcą osiągnąć. A jednocześnie obejmujemy wzrokiem całe tło, kontekst, zaplecze powstawania scen.

Przedwiośnie Teatr Powszechny
Fot. Magda Hueckel

Analogicznie ukazany jest tekst Żeromskiego – wybrane sceny mają swój „zakulisowy” komentarz wygłaszany przez aktywistów zaproszonych do produkcji. Przez to zyskuje on aktualny kontekst i ponadczasowy wymiar. Zuzanna Karcz i Sebastian Słowiński, podobnie jak Cezary Baryka, są głosem młodego pokolenia ludzi pełnych buntu i niezgody. Ludzi zapalonych ideą, którzy chcą burzyć świat i rodzić go na nowo. Czym będzie dla nich ta idea? Postulują, by nie odmawiać im prawa do posiadania racji, do niezgody na zastaną rzeczywistość. Marzy im się, by ludzie uczyli się marzyć. Zajmują miejsce nie na scenie tylko wśród widzów. Duża część z nich jest w podobnym im wieku, mogą się z nimi utożsamić. Dają głos tym, którzy sami może do tej pory nie mieli na to odwagi. Stopniowo w spektaklu ten głos, komentarz aktywistów, twórców i aktorów góruje nad tekstem sprzed stu lat.

Zobacz również: Wzrusz moje serce – recenzja. Rozgryźć orzeszka

Przedwiośnie w reż. Łysaka kończy ponownie widok pustej sceny. Taką sceną może stać się zwykła ulica, na której dochodzi do demonstracji, protestów, marszów, pochodów. Ma swoją scenografię, kostiumy, rekwizyty. Rozgrywa się na niej pewien spektakl. Mówi się na niej o ideach. Do czego posłużą płyty chodnikowe wyrwane na ulicy? Do burzenia i niszczenia czy do budowania? Rewolucyjne hasła pięknie brzmią, ale są skażone również przemocą. Idee są narażone, skazane na banalność. Nie znaczy to jednak, że nie należy się nimi kierować. Tak samo jest z marzeniami. Te wielkie i szumne są początkiem, startem, punktem zapalnym. Ale w pewnym momencie trzeba podjąć ciężką pracę nad nimi. Dlatego nie wszystkie marzenia się spełnią i może nie powinny się spełnić.

Przedwiośnie Teatr Powszechny
Fot. Magda Hueckel

Przedwiośnie Żeromskiego mówi o wydarzeniach sprzed stu lat. Jednak spektakl w reżyserii Pawła Łysaka nadaje mu ponadczasowy wymiar. Koło historii się zatacza i stajemy znów w tym samym punkcie. Babramy się w naszym polskim błocie. Nieustannie towarzyszą nam hasła składające się na naszą polską rzeczywistość. Wyrażają one specyficzny obraz dzisiejszej polskości: „Sprzedam opla”, „Przyjmę ziemię”, „Działka moim hobby”, „Zakaz gry w piłkę”, „Jak to gdzie? W Powszechnym!”, „Dajcie mi wszyscy świecki spokój”, „Kot może zostać”. Do tego patriotyzm i Polska odmieniane przez wszystkie przypadki. A pod ich sztandarami dochodzi do dyskryminacji mniejszości i niesprawiedliwości społecznej. Hołubimy tradycje w zupełnym oderwaniu od ich znaczenia. Ciągle borykamy się z niemożnością przejścia z przedwiośnia do pełnej wiosny. Boli nas to, że po pełnych heroizmu zrywach nie potrafimy razem dojść do porozumienia i rozkwitać w łatwiejszych momentach historii.

Zobacz również: Arka i ego – recenzja. Raj bez happy endu

Łysak wraz z Pawłem Sztarbowskim (scenariusz i dramaturgia) dokonali zupełnie nowego odczytania powieści. Poza świetnym montażem scen i tekstu, bawią się doskonale formą teatralną, odsłaniając przed nami jej wnętrzności. Fantastycznie sprawdza się również włączenie kontrastującego gatunku teatralnego – musicalu. W scenach pełnych baśniowego i lekko prześmiewczego uwielbienia np. idei szklanych domów, aktorzy śpiewają swoje kwestie jakby byli na Broadway’u. Takich autoironicznych komentarzy teatralnych jest rozsianych dużo więcej.

Przedwiośnie Teatr Powszechny
Fot. Magda Hueckel

Twórcy spektaklu oddają również sprawiedliwość kobietom. Żeromski przedstawił swoje bohaterki bardzo patriarchalnie. A przecież wiele z nich w początkach II Rzeczypospolitej miały swój wkład w tworzenie nowej, niepodległej rzeczywistości. Są to m.in. Aleksandra Piłsudska, Zofia Moraczewska, Zuzanna Ginczanka, Jadwiga Beck czy Katarzyna Kobro. To one – aktywistki, działaczki, społeczniczki, posłanki, intelektualistki – wywalczyły w 1918 r. prawa wyborcze kobiet.

Zobacz również: Tango – recenzja. Spektakl dla szkół

To co opisał Żeromski sto lat temu, dzieje się ponownie na naszych oczach – powracające jak bumerang obrazy wojny zatrważają nasze nowoczesne społeczeństwo. Mogłaby to być każda wojna, ale w kontekście daty premiery spektaklu (24 lutego 2023) nasuwa się tylko jedno skojarzenie. Przedwiośnie w Teatrze Powszechnym jest również wyrazem solidarności z Ukrainą w walce o wolność i lepszą przyszłość. Jednocześnie może być gestem wsparcia dla każdego narodu, mniejszości, grupy społecznej czy etnicznej, której odmawia się prawa do idei wolności.

Plusy

  • Włączenie aktywistów
  • Zabawa formą teatralną
  • Autoironiczne wtrącenia

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Kamery na scenie często jednak zasłaniają obraz - wolałabym więcej i lepiej widzieć bezpośrednio na scenie
Kinga Senczyk

Kulturoznawczyni, fanka teatru muzycznego, tańca i performansu a także muzyki i tańca tradycyjnego w formach niestylizowanych. Sama tańczy, improwizuje i performuje. Kocha filmy Bollywood, francuskie komedie i łażenie po muzeach. (ig: @kinga_senczyk)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze