Emigracja XD – recenzja odcinków 1-4

Okres „adaptacyjno-ekranizacyjny” trwa w najlepsze. Mało znajdziemy obecnie produkcji oryginalnych, nie bazujących na znanych lub nieznanych dziełach literackich. Ma to oczywiście swoje plusy – godna ekranizacja przyczynia się do dodatkowej promocji materiału źródłowego, często mniej znanego. I choć nie każda produkcja jest godna, to niezmiennie tą popularność podnosi. Swoje, kolejne już, 5 minut ma teraz słynna pastiszowa opowieść o zarobkowej emigracji na wyspy brytyjskie. Platforma Canal+ sprezentowała nam bowiem BARDZO godną pierwowzoru adaptację Emigracji. Miałem przyjemność oglądać pierwsze 4 odcinki, wprowadzające do tej historii. 

Emigracja XD to wierna adaptacja książki o tym samym tytule, autorstwa Malcolma XD. Gościa, który wydając powieść, mówiąc po krótce, pozamiatał temat. Prostym, „pastowym” wręcz językiem w komiczny sposób opisał swoją przygodę w Anglii. Wspominając swój pełen wybojów start kariery na wyspach bezbłędnie sportretował stereotypowych Polaczków na obczyźnie. Chwalipięty, szczycącego się sukcesami i „hajsem”, którego codzienna rzeczywistość okazuje się zgoła inna. Marginesu społecznego, który w ojczystym kraju nie miał już czego szukać. Nieudaczników i pechowców, którzy wyjazd zarobkowy traktowali wtedy na równi z wygraną na loterii, mamieni opowieściami tych pierwszych. Parę innych przypadków również się oczywiście przewinęło.

Główni bohaterowie serialu, czyli Malcolm i Stomil należeli do trzeciego z wymienionych typów. Po tragicznym, a jednocześnie nieopisanie szczęśliwym finale przygody z samochodem zaparkowanym w oknie leśniczego (dla nieznających książki – tak, dobrze czytacie) bohaterowie, obciążeni odpowiedzialnością za kaskaderski wyczyn musieli znaleźć jakieś wyjście z trudnej finansowo sytuacji. Malcolm, przypomniawszy sobie o opisywanych przez kuzyna Krystianka złotych górach w UK, namówił kolegę, aby wyjechali tam zarobić trochę grosza, aby odpracować. A potem kupić wódkę za to co zostanie. Decyzja była szybka, niepodparta jednak żadnym rozplanowaniem tego wyjazdu. Tak oto bohaterowie trafili do autokaru do Anglii, pełnego zaprawionych w bojach emigrantów. I wtedy zaczęła się ich wyboista podróż.

Zobacz również: Dwa bilety do Grecji – recenzja filmu. Przyjaźń ponad wszystko

Pełna szalonych przygód opowieść Malcolma XD jest wprost idealnym materiałem na serial komediowy. Scenariusz przygotowany wspólnie z autorem książki bardzo sprawnie przeniósł wydarzenia ukazane z książki na srebrny ekran. Co by znawcy powieści nie nudzili się, część wydarzeń została nieco zmieniona. Również po to aby usprawnić to co opisane było na kartkach papieru. Dobry ruch ze strony twórców, ponieważ przenosić dialogi, opisy i sytuacje kropka w kropkę to żadna sztuka. Choć w pierwszej chwili może imponować i cieszyć, po pewnym czasie zdajesz sobie sprawę z tego, że jednak można było to zrobić po swojemu jednocześnie hołdując pierwowzorowi.

Emigracja XD

Emigracja XD stanowi właśnie taki złoty środek. Idealnym przykładem jest wycieczka Malcolma z panem Zbyszkiem, a także sam finał imprezy z TIRowcami. To co pokazano w serialu idealnie oddaje nieprawdopodobność oraz komiczność sytuacji, ale robi to po swojemu. Fan książki to doceni oraz uśmieje się tak, jakby usłyszał ten sam żart, opowiadany przez inną osobę. Bardzo doceniam produkcję, że udało się to tak wyważyć.

Nie wszystkie historie co prawda udało się przenieść tak sprawnie. Opis dziwacznej sytuacji z Cygańskimi handlarzami kamperów a następnie lokalną policją nawet w książce był na tyle poplątany, że w serialu ciężko się to oglądało. Przeniesienie tego na ekran wymagało trochę gimnastyki, która nie była w przeciwieństwie do powieści skwitowana śmiechnięciem. Podobne potknięcie nastąpiło w momencie popijawy z Romanem, ale to akurat kwestia castingu, o którym więcej za chwilę. W ogólnym jednak rozrachunku muszę przyznać, że przeniesienie przeżyć Malcolma do serialu to naprawdę kawał dobrej roboty.

Emigracja XD

Obsada w przeważającej większości to również genialna robota. Zaczynając od naczelnego duetu, czyli Tomasza Włosoka jako Malcolma i Michała Balickiego jako jego kumpla Stomila, poprzez, między innymi, Michał Czarneckiego, który brawurowo zagrał Zbyszka, a kończąc na krótkim ale bardzo soczystym występie Andrzeja Zielińskiego, wcielającego się w ojca głównego bohatera. Na 4 obejrzane przeze mnie odcinki znalazłem jedynie jedną osobę, której występ kompletnie mi „nie siadł”.

Zobacz również: Krzyk VI – recenzja filmu. O co tyle Krzyku?

Piotr Trojan, znany ostatnio z filmu Johnny, choć bardzo się starał, do postaci Romana jednak kompletnie nie pasował. Ponad 35-letni, wydziarany, mający nieustanne odpały recydywista, nie kojarzy się wizualnie ani trochę z zaprezentowanym w serialu charakterem. Podobnie jak Tom Cruise wcielający się dwukrotnie w Jacka Reachera, mimo głębokich starań i finalnie udanej kreacji, nie przypominał niestety niczym dwumetrowego byka, znanego z książek Lee Childa. Tak samo Trojan mimo wysiłków tutaj nie pasował. Tylu aktorów przychodzi mi na myśl w pierwszej kolejności, gdy czytam w Emigracji fragmenty z libacji u Krystiana i Romana. Wybór obsadowy w tej kwestii jest dla mnie kompletnie niezrozumiały.

Emigracja XD

Na szczęście jednak dwójka pierwszoplanowych aktorów nadrabia za resztę. A w szczególności Michał Balicki, który wcielając się w totalnie odklejonego od życia Stomila pozamiatał podobnie co Malcolm XD wydając w 2019 roku swoją powieść. Aktor jest diabelnie autentyczny, swoją aparycją wprowadza tyle samo humoru co wszystkie postacie w książce razem wzięte. Naprawdę można by rzec, że błyszczy, nawet jak wyczołguje się z londyńskiego śmietnika. Włosok radzi sobie równie dobrze, choć on ze swoim zapleczem filmowym ma już formę wypracowaną. Aktorzy są świetnie dobrani i zgrani. Jednak, chociaż ich duet jest naprawdę fenomenalny, Balicki tym razem wyprzedził jakością swojego kolegę.

Emigracja XD, a przynajmniej 4 obejrzane przeze mnie odcinki, to tytuł naprawdę warty sprawdzenia.  Nakręcony i zmontowany jest w ciekawym, charakterystycznym stylu, bardzo pasującym do klimatu opowieści. Przeniesiona do bardziej współczesnych czasów opowieść to godna promocja kultowej książki. Kupa śmiechu i podkolorowanych szalonych historii stanowi względnie lekką komediową przygodę. Parodia naszego karykaturalnego usposobienia jest niezwykle wyrazista, a mimo tego autopocisku bardzo przyjemnie się to ogląda.

Plusy

  • Aktorzy świetnie odnajdują się w swoich rolach
  • Bardzo dobrze zaadaptowany scenariusz, ujmujący świetnie wydarzenia z książki
  • Wierna pierwowzorowi ilość szaleństwa i humoru

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Casting był świetnie dobrany u większości, jednak nie wszyscy sprawdzili się na równi dobrze w swoich rolach
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze