Nie będę ukrywać, że nie jestem fanką polskiego kina. Ale Johnny wbił mnie w fotel. Bardzo udany debiut reżyserski Daniela Jaroszka, kolejna fantastyczna rola Dawida Ogrodnika i Piotra Trojana. Biegnąc do kina pamiętajcie tylko, żeby wziąć chusteczki. Dużo chusteczek.
Johnny to opowieść o Janie Kaczkowskim (Dawid Ogrodnik) oraz Patryku Galewskim (Piotr Trojan). Pierwszy – ksiądz Kościoła rzymskokatolickiego, bioetyk i prezes hospicjum św. Ojca Pio w Pucku. Drugi – recydywista i nałogowiec. Gdy ich drogi się krzyżują, okazuje się, że jeden jest równie potrzebny drugiemu. Patryk przy pomocy ks. Jana oraz pacjentów i wolontariuszy hospicjum przechodzi głęboką metamorfozę. Wreszcie przestaje uciekać od problemów i bierze odpowiedzialność za siebie, a w pewnym momencie również za swoją rodzinę. Z tej pięknej i trudnej historii o przyjaźni, cierpieniu i odkupieniu wychodzi się z nadzieją. Nadzieją, że każdy zasługuje na kolejną szansę.
Daniel Jaroszek debiutuje Johnnym w wielkim stylu. Dużą zaletą jest wprowadzenie narracji teledyskowej – gęsty montaż pod świetną muzykę. Wreszcie w polskim kinie muzyka nie jest tylko tłem wydarzeń, ale bardzo ważnym elementem prowadzenia narracji. Scena otwierająca film – zestawienie sacrum i profanum – jest wręcz perfekcyjna i poetycka. Takich momentów jest więcej. Szkoda tylko, że ten poziom montażu nie jest utrzymany przez cały film. Dynamiczne fragmenty przeplatają się z bardzo długimi scenami, w których niewiele się dzieje.
Zobacz również: Johnny – wywiad z bohaterem filmu, Patrykiem Galewskim. Bardzo za nim tęsknię
Problematyczny i niejednolity jest również sam scenariusz. Ktoś, kto czytał książkę, będzie mógł się nią wesprzeć i przypomnieć sobie kontekst niektórych scen. Ci, którzy jej nie czytali, mogą być niekiedy lekko zdezorientowani. Mimo wszystko historia jest przejmująca i na szczęście broni się sama. A ciężki ładunek emocjonalny jest gęsto rozbrajany momentami komediowymi i nie wyjdziemy z kina zupełnie przybici.
Poza świetnym Ogrodnikiem i jeszcze lepszym Trojanem na wzmiankę zasługuje również Maria Pakulnis. Zbudowała piękną postać Hanny, mieszkanki hospicjum, która miała wielki wpływ na przemianę Patryka. Jest jeszcze bardzo charakterna pani Jadwiga – kucharka hospicjum grana przez Grażynę Bułkę. Z postaci drugoplanowej stworzyła rolę, bez której ten film nie byłby taki sam.
Zobacz również: Johnny – wywiad z Piotrem Trojanem. Każdy zasługuje na szansę
Johnny jest historią opowiedzianą z punktu widzenia Patryka Galewskiego – podopiecznego i przyjaciela ks. Jana Kaczkowskiego. Księdza, który za życia i po śmierci ma równie wielu zwolenników co przeciwników. Pokazuje to również ten film przez reakcje krytyków z jednej a publiczności z drugiej strony. Niemniej, Johnny’ego trzeba polecić – to kawał emocjonalnego kina, które zostanie z wami na długo po zakończeniu seansu.