Tetris – recenzja filmu. Najlepszy w te klocki

Tetris to nowa produkcja od AppleTV+, platformy streamingowej, która w Polsce nie cieszy się dostatecznie dużą popularnością. Wielka szkoda bowiem w swojej bibliotece ma dzieła rewelacyjne jak chociażby Rozdzielenie, For All Mankind czy Teda Lasso. Debiutujący 31 marca film z Taronem Edgertonem w roli głównej bez wątpienia zasila grono produkcji dla których warto wykupić subskrypcję choćby na jeden miesiąc by odpocząć od odcinania kuponów i zabijania co ciekawszych produkcji Netflixa czy od szaleństwa jakie ostatnimi czasy trafi zarząd HBO Max.

Tetris jak sam tytuł wskazuje, opowiada historię gry, zaczynając od jej powstania, a na jej wirusowym rozprzestrzenianiu i w następstwie rozbiciu światowego banku kończąc. Sama gra to w istocie kulturowy fenomen i film jest dla niej szczególną laurką. Świetnie wywarzoną, która potrafi bawić i angażować, oddać hołd nie popadając przy tym w przesadnie lukrowaną popierdółkowatość. Te słowa piszę z perspektywy gracza, aktualnie dość casualowego, jednak w swoim czasie szczególnie zaangażowanego. Przy okazji z dużym zaangażowaniem czytam literaturę o grach. Z takiej perspektywy właśnie obcowałem z filmem Tetris od AppleTV+ i wiem jedno, ten film daje wszystko co lubię w historiach o grach wideo.

Zobacz również: Air – recenzja filmu. Kult Jordana wiecznie żywy

Mamy tu wszystko czego można by oczekiwać i po prostu sobie życzyć jako zapalony retro gamer. Jednocześnie nie jest to produkcja tylko dla graczy. Opowieść snuta przez twórców choć raczej krocząca po wydeptanych wcześniej ścieżkach pociąga widza za sobą i przyprawia o mocniejsze bicie serca. Do tego warto dodać świetne pixelartowe animacje, które podbijają nostalgiczny klimat. Całość dopełnia świetna ścieżka dźwiękowa (wykorzystana w muzycznym montażu) i olśniewająca rola Tarona Edgertona (chociaż nie tylko jego na ekranie obserwuje się z przyjemnością!)

Nie mam pojęcia czy odgrywany przez odtwórcę roli Eltona Johna w Rocketmanie Henk Rogers był w rzeczywistości taką osobą jak przedstawia go Tetris, jednak nie ma to dla mnie większego znaczenia. Postać w którą wciela się młody walijczyk od razu budzi naszą sympatię i sprawia, że trzymamy za niego kciuki. Absolutnie nie wiem co ten aktor ma w sobie, wiem tylko, że powinien pokazywać to ile wlezie, bo jego gra naprawdę potrafi zachwycić. Dodatkowe serduszko stawiam przy ocenie za stylówki Henka Rogersa.

Zobacz również: Chupa – recenzja filmu. Jak wytresować czupakabrę

Szczególnie zachwyciło mnie również uchwycenie epoki. ZSRR zaprezentowane jest iście intrygująco, ja jako szczególnie zainteresowany wszystkim co z tym krajem związane przyglądałem się budownictwu czy samemu oddaniu realiów z miodem na sercu. Poza tym nie myślałem, że kiedykolwiek będę świadkiem sceny w której growi deweloperzy uciekają przed KGB w rytmie szałowego Holding Out For A Hero w języku rosyjskim (co ciekawe utwór występuje w filmie również po japońsku).

Tetris nie tylko przedstawia nam historię gry, która podbiła świat. Film ten prezentuje również dwa odmienne systemy, które chociaż odmienne w założeniach podobnie wykorzystują swoich obywateli. Zarówno komunistyczne ZSRR jak i kapitalistyczne USA chcą dla siebie ugrać jak największy kawałek tortu, pomijając w tym wszystkim twórcę kultowej gry o układaniu kolorowych klocków Alexeya Pajitnova. W sam środek tej wojny wkracza Henk Rogers budując pomost między zwaśnionymi narodami i stawiając fundament solidnej przyjaźni ponad podziałami. Cukierkowo? Może trochę, choć ta słodycz jest nad wyraz przyjemna aż w gardło gryzie!

Grafiki wykorzystane w recenzji pochodzą z materiałów prasowych filmu Tetris udostępnionych przez AppleTV+

Plusy

  • Taron Edgerton w kolejnej obłędnej i zdobywającej serca widzów roli
  • Oprawa audiowizualna w której wszystkie klocki stoją na swoim miejscu i fabuła, która wciąga równie mocno co tytułowy "bohater"
  • Powalające wizualnie animacje i efekty w spójnym z grą pixel artwoym stylu

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Dla wszystkich Pań i Panów marud może się to wydawać zbyt schematyczne i przeciągnięte w czasie (Proszę nie bądźcie marudami i doceńcie to cieplusie dzieło <3)
Tymoteusz Łysiak

Entuzjasta popkultury, który najpewniej zamiast kolejnego "Obywatela Kane" wolałby w kinie więcej produkcji w stylu "Toksycznego mściciela". Fan dziwności, horroru, praktycznych efektów, kociarz, psiarz i miłośnik ludzi. W grach lubujący się w satysfakcjonującym gameplay'u. Życie teatrem absurdu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze