Matka (2023) – recenzja filmu. Nie chcę takiej mamy!

Z okazji zbliżającego się dnia matki Netflix przygotował dla nas aż dwa filmy. Matka z Jennifer Lopez oraz polski Dzień Matki z Agnieszką Grochowską. Jakość filmów akcji w polskim kinie zawsze skłania do czujności, więc chociaż amerykański film powinien być niezły. Prawda?

 


Wprowadzenie


Jedną rzecz trzeba Netflixowi oddać. Matka nie zawodzi oczekiwań, ponieważ ich nie miałem. Sam zwiastun pokazywał skrót całego filmu, więc nie mogę czuć się oszukanym. Oto nadeszła podróbka takich filmów jak Uprowadzona czy John Wick. Jennifer Lopez grająca tytułową rolę nie jest Liamem Neesonem, ani Keanu Reevesem. Jednak musiałem dać szansę. Jak wyszło? Dostaliśmy marną podróbkę lepszych filmów, więc jeżeli szanujesz swój czas to odradzam oglądanie!

Uprowadzona, kadr z filmu
Liam Neeson dzwoni po lepszy film

Zobacz również: Trzej muszkieterowie: D’Artagnan – recenzja filmu. Dumas nie byłby dumny


Niezły wstęp do …


Tytułowa Matka ( bohaterka nie ma imienia) jest w ciąży. Z tego powodu chce iść na ugodę z FBI. Jednak spotkanie przerywa pojawienia się złoczyńców. Matka ratuje siebie i jednego z agentów, po czym budzi się w szpitalu. Zostaje zmuszona do oddania córki, jednak obiecuje, że w razie problemów przybędzie ją uratować. Do tego momentu film ogląda się nieźle. Mogę czepiać się, że czasem mało widać, ale i tak jest przyzwoicie. Jednak wszystko od tego momentu jest niesamowicie nudne i bezbarwne. Nie miałem pojęcia w co się wpakowałem.

Matka, kadr z filmu

Zobacz również: The Offer – recenzja serialu. Paramount pręży muskuły


… słabego filmu


Od tych wydarzeń mija 12 lat. Matka mieszka na Alasce. Między czasie przekonujemy się jak dobrą jest osobą. Zabija tylko samotne zwierzęta, więc mama Bambiego jest przy niej bezpieczna. Rodion Raskolnikow lubi to. Uratowany przed laty agent dostarcza informacje – córka ma zostać porwana, by wywabić ją z ukrycia. Pomysł może i dobry, ale nie można było jej porwać i wtedy dopaść Matkę? Prowadzi to do tego, że złoczyńcy-debile atakują plac zabaw w biały dzień. Nie przejmują się dyskrecją, gdzie tam. Na moim osiedlu grupa facetów z karabinami to codzienność. Niby z fabuły filmu wynika, że chcą zwabić matkę, więc takie działanie miało by sens. Problem polega na tym, że gdy złoczyńcy mają kartę przetargową (córka) to czekają aż ktoś ją uratuje. Tym bardziej, że umiejętności protagonistki i jej sposób działania są im znane. Dlaczego więc robią wszystko by ułatwić jej zadanie? Podejrzewam słabe scenopisarstwo.

Matka, kadr z filmu


Alaska… I love you


Trzecia część skupia się na relacji między Matką, a córką Zoe. Ten segment ( nie licząc scen akcji) jest w porządku. Matka pokazuje swoje schronienie, uczy podstaw szkoły przetrwania im. Johny’ego Lawrenca z Kobra Kai – eufemistycznie ujmując „Nie bądź słaba”. To wszystko miało w sobie jakiś potencjał, jednak zostało zmarnowane, przez słabe tempo i brak plot twistów. No i sposób w jaki zostały wykryte to beczka. Wszystko od początku do końca jest dokładnie takie jakie się wydaje. Brakuje w tej historii odcieni szarości, albo głębi postaci. Myślałem, że może na końcu pojawi się motyw jak pod koniec The Last of Us, cokolwiek, ale nie dostałem nic. Przynajmniej zaśnieżona Alaska wygląda fajnie. Oddałbym Wszystko za życie.

Matka, kadr z filmu

Zobacz również: John Wick 4 – recenzja filmu. Zasłużone laury


Postacie najgorszego sortu


Jennifer Lopez ma może 2-3 sceny, które pozwalają pokazać emocje, jednak przez słabą grę w ogóle tego nie czuć. Jej córka Zoe jest typową emocjonalną dziewczyną, która ma być kontrastem dla Matki. Pojawia się agent Cruise, który po prostu jest. No i jest jeszcze dwóch złoli Hector i Adrien. Te bezbarwne postacie nie zasługują, żeby poświęcać im czas. Od dwa typowe, szalone pewne siebie chłopaki, którzy szukają zemsty. To w zasadzie wszyscy, którzy odgrywają jakąkolwiek role. Niestety żaden bohater nie jest  ciekawy, ani wyróżniający się.

Hector grozi


Sceny walki to porażka


Sceny akcji wypadają słabo, brakuje tutaj dobrej inscenizacji i pracy kamery. Ten film zostanie w pamięci przez jeden wieczór. Matka była trenowana na bycie snajperką, więc eliminacja wrogów z większego dystansu nie stanowi dla niej problemu. Jednak w każdej innej scenie jak pościg czy walka wręcz radzi sobie tak samo dobrze. Wypada to szczególnie kuriozalnie, gdy eliminuje cały oddział przeciwników w biegu. Matka powinna raczej wykazywać się sprytem, walką z ukrycia niż wpadnięciem niczym komandos i wybiciem wszystkiego co się rusza. Może i się czepiam, lecz konwencja tego filmu nie wskazuje na luźny ton historii. Od samego początku nastrój i atmosfera są poważne, więc oczekuję przełożenia nastroju na sceny walki. Rozumiem, że Netflix stawia na kobiety i jest to spoko, ale proszę trochę więcej realizmu.

Zobacz również: Brudne Sprawki Wujaszka Hana – recenzja książki. Nie oceniaj książki po tytule


Podsumowanie


Matka to film, którego nie warto oglądać. Brakuje tutaj czegokolwiek, co da odrobinę rozrywki lub satysfakcji. Zarówno scenariusz i reżyseria zrobione są bez planu i większego przemyślenia. John Wick od prawie dekady pokazuje jak mogą wyglądać dobrze zrobione filmy akcji, lecz twórcy tego dzieła albo nie potrafili zrobić czegoś lepszego, albo mieli zupełnie inną wizję (szkoda, że nie wyszła). Film nadaje się do oglądania tylko, jeśli chcecie zmarnować prawie 2 godziny ze swojego życia. Inaczej odradzam.

Wszystkie zdjęcia użyte w recenzji pochodzą z materiałów promocyjnych filmu Matka produkcji Netflix.

Plusy

  • uroda Jennifer Lopez
  • niezłe pierwsze 15 minut

Ocena

2 / 10

Minusy

  • ale to już było
  • postacie są nudne
  • słabo zrealizowane strzelaniny
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze