Brudne Sprawki Wujaszka Hana – recenzja książki. Nie oceniaj książki po tytule

Kupowanie książek w ciemno to dosyć ryzykowna zabawa. Raz trafisz świetną pozycję, innym razem kompletny szrot, a najczęściej – po prostu mocno średnią poczytajkę z rodzaju „skończyć i zapomnieć”. Brudne Sprawki Wujaszka Hana, pomimo początkowych obaw, zaliczyły się jednak na szczęście do tej pierwszej grupy.

Nad nabyciem tej książki wahałam się stosunkowo długo. Natknęłam się na nią przypadkiem na Facebooku i od razu spodobała mi się okładka – dość klimatyczna, w moich ulubionych kolorach, no generalnie fajna sprawa. W opozycji do niej stał jednak mój chyba największy zarzut – tytuł. Brudne Sprawki Wujaszka Hana. Na początku mocno zaleciał mi on jakąś rubaszną komedyjką, a przecież według LubimyCzytać miał być horror. Co gorsza, poza tymi dwiema rzeczami nie miałam nic, czym mogłabym uargumentować swoją decyzję. Kupowałam przedpremierowo, więc nie było jeszcze żadnych ocen czytelników, z kolei autorka to debiutantka, w związku z czym po jej poprzednich książkach też niczego nie mogłam przewidzieć. Ostatecznie jednak zaryzykowałam. I chociaż przytyk co do nieadekwatności tytułu podtrzymuję, to na szczęście na całej reszcie się nie zawiodłam.

Zobacz również: Nevermore. Kruk – recenzja książki. Hołd dla Edgara Alana Poego!

Nazwać znaczy oswoić, dlatego mówią o nim wujaszek Han. Może nie jest złem wcielonym, ale wie, komu należy się nagroda, komu kara. Pociąga za sznurki spraw przyziemnych i niczym niewyjaśnionych, ale żadna nie spędza mu snu z powiek. Wujaszek Han przewija się w tle, czyha w mroku jak koszmar. Ma ludzi od tego, by nie hańbić się pracą. W książce poznajemy dziewięć opowieści o sprawach, w których być może maczał palce. Historie zemsty zza grobu, ludobójstwa, spotkania z bytem pozaziemskim. Przypadki opętania taoistycznego, wędrówki przez kręgi piekielne, zbrodni w afekcie, oraz zauroczenia demonem. A wszystko w atmosferze gęstej i zawiesistej jak ostry sos.

— oficjalny opis książki

Jak to zazwyczaj ze zbiorami opowiadań bywa, nie wszystkie historie zamieszczone w Brudnych Sprawkach są na identycznym poziomie. Jedne są nieco lepsze, inne trochę gorsze. Żadna z nich jednak nie spada poniżej mocnej siódemki, co jest naprawdę niezłym osiągnięciem, zwłaszcza przy debiucie. Bazę dla nadnaturalnych istot i wydarzeń stanowi tutaj rzadko wykorzystywany w europejskich czy amerykańskich horrorach taoizm dodający całości dodatkowej oryginalności – ale nawet i bez tego pomysły na poszczególne opowieści wydają mi się całkiem świeże. Do tego wszystkiego dochodzi także charakterystyczny klimat, który autorce udało się wykreować oraz podtrzymać na przestrzeni chyba wszystkich przedstawionych historii. Krótko rzecz ujmując – do treści praktycznie nie sposób się przyczepić. Wbrew początkowym wątpliwościom dostałam zestaw krótkich, charakternych horrorów z krwi i kości, okraszonych jedynie minimalną dawką całkiem przyzwoitego, bynajmniej nie wujaszkowego humoru.

Zobacz również: Słuchacz – przedpremierowa recenzja książki. Przekręt kryzysowej Ameryki

Kolejną rzeczą, która pozytywnie mnie zaskoczyła, są bohaterowie. Patrząc po tytule, można wysnuć hipotezę, iż co najmniej większość opowiadań będzie dotyczyć Wujaszka Hana. „Brudne sprawki” to w końcu liczba mnoga i w ogóle. Okazuje się jednak, iż nic bardziej mylnego – każde z nich ma własnego głównego bohatera (czasem więcej niż jednego), a Han, choć zostaje wspomniany w niemal każdym z nich, dostał swoje prawdziwe pięć minut tylko w pierwszym. Przy ponad dziewięciu postaciach wiodących łatwo skopać sprawę i potraktować je wszystkie dość powierzchownie, ponieważ klepanie szczegółowych opisów do każdej prawdopodobnie zanudziłoby czytelnika na śmierć. Na szczęście jednak można tę kwestię rozwiązać inaczej – i tak też zrobiła Aleksandra Bednarska. Wykorzystując narrację pierwszoosobową, autorka dość dokładnie przedstawiła nam bohaterów poprzez wplecenie ich myśli i emocji w akcję. Tym sposobem i wilk syty, i owca cała – my nie dostajemy litanii monotonnych epitetów, a bohaterowie wciąż są kompleksowi.

Nie będę, ma się rozumieć, przedstawiać tu każdego z nich z osobna – ja swoich czytelników również nie zamierzam zanudzać. Warto jednak zaznaczyć, iż wszystkich z nich czytelnik mógł zrozumieć, a w większości przypadków także im kibicować. Moim osobistym ulubieńcem jest chyba A-yue, aczkolwiek inni protagoniści także okazali się całkiem sympatyczni oraz, co ważniejsze, ciekawi do śledzenia. Mimo iż charakterologicznie najczęściej nie różnili się od siebie jakoś skrajnie, to zawsze było coś, co wyróżniało ich na tle ich poprzedników oraz następców. Bohaterowie drugoplanowi za to niestety często pozostawali niemal zupełną zagadką, okraszoną jedynie trzema cechami na krzyż. Ale hej – nie można mieć wszystkiego. Najważniejsze, że spełniali swoje funkcje.

Zobacz również: Obcy. Wyjście z Cienia – recenzja książki

Tak jak już wspominałam, Brudne Sprawki Wujaszka Hana cechuje naprawdę fajny klimat. Sporą rolę w jego ukształtowaniu zaś odegrał moim zdaniem styl pisarski autorki. Umiarkowanie profesjonalny, acz jednocześnie niestroniący od pejoratywnych określeń i przyziemnych docinek w dialogach. Szczególnie unikalne są tu przede wszystkim barwne, niebanalne porównania. Dużo porównań. Miejscami może nawet za dużo, ale tylko od czasu do czasu. Jedyny problem jest taki, iż w tekście można było natknąć się na gromadkę omsknięć, głównie tych interpunkcyjnych, a także, choć rzadziej, powtórzenia czy literówki. Mniej skupionemu na takich szczegółach czytelnikowi może to zanadto nie przeszkadzać, jednak „gramanazistów” takich ja ja niestety rozprasza, zwłaszcza w emocjonujących momentach.

Pomijając ten aspekt, trzeba przyznać, iż do wyboru okładki wydawca akurat nieźle się przyłożył. Styl graficzny wprawdzie nie wygląda nie wiadomo jak profesjonalnie, ale przynajmniej widać, iż obrazek wykonano ręcznie zamiast sklejania w Photoshopie, a w połączeniu z zielono-czerwoną gamą barw naprawdę ładnie się on prezentuje i zwraca na siebie uwagę. Szczerze mówiąc, gdyby nie on, pewnie w ogóle nie przeszedłby mi przez myśl zakup tej książki. Tak jak zaznaczyłam na początku recenzji, to właśnie szata graficzna zbioru przykuła mój wzrok i ostatecznie zdołała przeważyć nad niezbyt lubianym przeze mnie tytułem. Wewnątrz książki znajdziemy też więcej wykonanych w tym samym stylu ilustracji ładnie dopełniających poszczególne opowiadania. Te już wprawdzie nie są kolorowe, aczkolwiek wciąż prezentują się naprawdę dobrze.

Zobacz również: Deman – recenzja książki

Czy zaryzykowanie i kupienie tej książki w ciemno było dobrą decyzją? Ku mojemu zaskoczeniu – jak najbardziej. Brudne Sprawki Wujaszka Hana okazały się dosyć oryginalnym zbiorem krótkich horrorów o nietypowej mitologii. Autentyczni, dobrze zaprezentowani bohaterowie pomagają wciągnąć się w opowiadania bez reszty, zaś charakterystyczny styl pisarski sprawia, iż przepływa się przez nie bardzo szybko i sprawnie, bez szans na znudzenie się w trakcie. Wszystko to sprawiło, iż przy Brudnych Sprawkach bawiłam się naprawdę dobrze. Z czystym sumieniem mogę więc powiedzieć, że warto dać im szansę – nawet pomimo technicznych potknięć i dziwacznego tytułu.


Brudne Sprawki Wujaszka Hana okładka

Autor: Aleksandra Bednarska
Wydawca: Planeta Czytelnika
Premiera: 5 kwietnia 2023 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 270
Cena: 45,90 zł


ŚLEDŹ NAS NA IG
https://instagram.com/popkulturowcy.pl

Grafika główna: okładka książki Brudne Sprawki Wujaszka Hana – kolaż (Planeta Czytelnika)

Plusy

  • Dosyć świeże pomysły na fabułę opowiadań
  • Mitologia oparta na taoizmie, co nieczęsto się w horrorach zdarza
  • Dobrze wyczuwalny klimat

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Wydźwięk tytułu nijak się ma do klimatu książki
  • Trochę wpadek z interpunkcją i powtórzeniami
Patrycja Grylicka

Fanka Far Cry 5 oraz książek Stephena Kinga. Zna się na wszystkim po trochu i na niczym konkretnie, ale robi, co może, żeby w końcu to zmienić i się trochę ustatkować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze