Ścieżka druida. Dungeons & Dragons – recenzja książki. Boże, miej w opiece tłumacza!

Dzisiejsza recenzja jest nietypowa, bo po pierwsze będzie krótko, a po drugie porozmawiamy o polskim przekładzie książki.

Ścieżka Druida stanowi prequel do niezwykle udanego filmu Dungeons & Dragons. Jeśli ktoś podczas seansu zastanawiał się, dlaczego historia Doric została potraktowana po macoszemu – oto odpowiedź. Mająca diablęce pochodzenie bohaterka wychowuje się pośród leśnych elfów. Przygarnęli ją po tym, jak znaleźli małą Doric błąkającą się samotnie w ich lasach. Dziewczyna od zawsze czuje się wykluczona, samotna i zwyczajnie inna. Pewnego dnia odkrywa w sobie niesamowite zdolności, które zaprowadzą ją na ścieżkę druida. Dziewczyna odnajdzie swoje powołanie i rozpocznie szkolenie, mające pomóc jej opanować swoje unikalne moce, dzięki którym zakończy konflikt leśnych elfów z ludźmi.

Zobacz również: Mroczne sąsiedztwo. Znak – recenzja książki. Więcej, mroczniej

Chociaż Doric da się lubić i można jej kibicować, jest po prostu za mało charyzmatyczna, by pociągnąć tę historię na swoich barkach. Pokochałem Złodziejski Honor między innymi ze względu na bohaterów – całą zgraję charakterystycznych nieudaczników, którzy razem tworzyli naprawdę zgraną paczkę. Historia również nie była odkrywcza, ale właśnie chemia między postaciami robiła ten tytuł. Ścieżka Druida, w przeciwieństwie do filmowego D&D, ma spore braki zarówno pod względem historii, jak i bohaterów. Fabuła jest do bólu generyczna i mało wciągająca, a protagoniści zwyczajnie nudni. Mało tego! Są tak nieciekawi i pozbawieni osobowości, że niektórzy z nich mają niebinarne zaimki!

Dalej nie rozumiem tego szaleństwa, a tym bardziej propagowania tego niezdrowego trendu wśród społeczeństwa czy w szczególności młodzieży, głównego adresata tej książki. Na szczęście, polski tłumacz – Pani Katarzyna Grzyb – nie pokusiła się na plugawienie i kalanie języka polskiego! Tym sposobem polscy czytelnicy dostają nie nudną i generyczną powieść fantasy naznaczoną piętnem dzisiejszych, chorych standardów w społeczeństwie USA, a po prostu nudną i generyczną powieść fantasy. Great success!

Zobacz również: Rycerze Zodiaku – recenzja filmu. Dwie Bite Godziny

Ścieżka Druida to kiepska książka, która zapewne przypadnie do gustu psychofanom fantasy albo po prostu świata D&D. Wyróżniają je jednak dwie, znamienne rzeczy. Primo – chyba po raz pierwszy spotykam się z sytuacją, że polskie tłumaczenie okazuje się być lepsze, niż oryginalne. Secundo – na okładce, Doric wygląda niczym nasza niezastąpiona Weronika Zator, pierwsza cosplayerka popków, więc z automatu podwyższamy ocenę o 1 punkt.

Plusy

  • Ładne wydanie
  • Doric da się lubić...
  • Polskie tłumaczenie...

Ocena

4.5 / 10

Minusy

  • Nijaka, nudna fabuła
  • ... ale otoczono ją mało ciekawymi bohaterami
  • ... które nie byłoby tak znamienne, gdyby nie decyzja autorki o niebinarnych zaimkach
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Dawid

W sytuacjach gdy chwalimy przekład warto by było dodać imię i nazwisko tłumacza 😉