IVO – relacja z koncertu w Warszawie

Lato się zbliża, a z nim coraz lżejsze rytmy i większy pociąg do klimatycznych koncertów. Na fali przerzutu na letnie single i płynne R&B wybrałam się więc na koncert IVO w warszawskiej Fabryce Norblina. Płytą już się zachwycałam, teraz muszę pozachwycać się też wydarzeniem. 

Koncert IVO odbył się dzień po premierze jej najnowszej EPki o tytule .yk. Miałam przyjemność spędzić z albumem kilka dni, ale sporo osób na sali słyszało nowe utwory po raz pierwszy. Na pierwszy ogień poszedł mózg, utwór otwierający płytę, który przyjął się bardzo dobrze. Potem na dłuższą chwilę zanurkowaliśmy w piosenki ze starszych płyt, aby .yk zostawić na drugą połowę koncertu. Powstała więc przyjemna atmosfera oczekiwania na nowości, która nie zaburzyła jednak dobrej zabawy przy tym, co znane i lubiane.

Zobacz również: IVO – .yk – recenzja płyty

Ten podział odbił się na publiczności też w inny sposób. Sala bowiem została zastawiona stolikami mniej więcej do połowy, dzięki czemu przed sceną została wolna przestrzeń parkietu. Koncert miał wymiar raczej kameralny i wyraźnie widać było koneserów kawałków z poprzednich płyt, którzy ruszyli bujać się pod sceną. Druga grupa – nazwijmy ich degustatorami – zajęła miejsca przy stolikach, badając muzyczny teren i raz na jakiś czas machając rękami w wyrazie aprobaty. Mogę się w tych ocenach mylić, ale zaintrygowało mnie to szalenie. Bardzo praktyczne wykorzystanie potencjału miejscówki. Na większych salach możemy co prawda wykupić trybuny, ale jak najdzie nas ochota na taniec, to płyta jest już poza naszym zasięgiem.

Zobacz również: Przerwany – Wywiad z zespołem Tulia. Chciałyśmy wrócić z hukiem

Swobodę czuć było zarówno na sali, jak i na scenie. Naturalność IVO jest inspirująca, a jej głos na żywo sprawdza się bezbłędnie. Oprócz koncertu dostaliśmy też spontaniczne wypowiedzi ze stand-upowym potencjałem czy suchary od ekipy. Był nawet moment sięgnięcia w historię współpracy IVO z muzykami i początki wspólnych projektów. Dodatkowo przy piosenkach z poprzednich albumów można było przypomnieć sobie teledyski – dla jednych mały sentyment, dla drugich poznanie nowości. Oba skuteczne.

Nie można też pominąć gości, którzy mieli swoje pięć minut na scenie obok IVO. Kasia Dereń zaśpiewała w piosence Gdybym, która co prawda nie znalazła się na .yk, ale powstała we współpracy z St. Elmo, który także nie schodził ze sceny. Następnie pojawiła się Ryfa Ri w utworze brak władzy, który już przy słuchaniu zwrócił moją uwagę tekstem. Na koncercie jeszcze milej się rozszerzył, kiedy artystki odebrały bezwolne kukiełki – a piosenka jest przecież o buncie – świetny kontrast!

Zobacz również: Najlepsze piosenki Dawida Podsiadły

IVO wprowadziła publiczność w świetny nastrój, a kameralny wymiar kojarzył się z rodzinnym świętowaniem. Aż chciało się być tego częścią i jestem przekonana, że nikt z ludzi na sali nie trafił na koncert przypadkiem. Bardzo dobrze, bo takie wieczory mają swój charakterystyczny klimat. Podsumowując, oby więcej IVO!

Obrazek główny: Materiał prasowy. 

Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze