Na Disney+ debiutuje serial Tajna Inwazja, oparty na komiksie o tym samym tytule. Jak wypada pierwowzór? O tym poniższa recenzja.
Tajna Inwazja, która ma już 15 lat zalicza się do jednej z najbardziej klasycznych i docenionych opowieści ze stajni Marvela.
Zmiennokształtni obcy z kosmosu, zwani Skrullami, podstępem przeniknęli do najpotężniejszych organizacji chroniących bezpieczeństwo Ziemi. Nikt już nie wie, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem – pod maską każdego superbohatera może się ukrywać kosmiczny złoczyńca!
Wspomniany gatunek widzieliśmy już na ekranie w Kapitan Marvel. Wiemy więc jakie zagrożenia ze sobą niesie. Tu, w świecie komiksów, wydarzenia są na o wiele większą skalę. Mowa nie tylko o Avengers, ale także o Fantastycznej Czwórce, grupie Thunderbolts oraz X-Men. Pokazanie jak każda z tych drużyn rozpada się i momentalnie przestaje sobie ufać jest jednym z ciekawszych wątków komiksu. Jest to o tyle interesujce, gdyż wydarzenia dzieją się niedługo po pierwszej Wojnie Domowej, podczas której zaufanie bohaterów zostało nieodwracalnie nadwrężone. Skrulle nie bez przyczyny zwlekali z inwazją tak długo. Zwątpienia w szeregach bohaterów stały się idealną okazją do ataku.
Tak poprowadzona intryga w świetny sposób nakreśla działania zmiennokształtnych kosmitów. Podkreślona zostaje ich przebiegłość i modus operandi w kwestii rozbijania rządów od podszewki. Thriller polityczny i akcja przeplatają się ze sobą wyśmienicie, oferując wybuchową mieszankę. Brian Michael Bendis pokazuje swój kunszt scenopisarski doprowadzając niemal każdego z bohaterów na skraj szaleństwa. Genialnie przedstawiono to na przykładzie Tonego Starka i Clinta Bartona, którego inwazja dotknęła chyba najbardziej personalnie.
W pewnym momencie nawet sam czytelnik zostaje oszołomiony i nie może się połapać kto jest kim. Nie wiem czy to wynik jakiegoś przeoczenia, czy może było to zamierzone, jednak w kilku momentach pewne wątki nie zostały dostatecznie pogłębione i wyjaśnione. To wprowadza chaos, który zdaje się spłycać ogólny zarys fabularny. Mając jednak na uwadze, że charakter opowieści skupia się na jednej wielkiej iluzji, jestem skłonny uznać to za zamysł artystyczny.
Co do strony wizualnej, szczególnie świetnie wypadły sceny walk. Wielkie plansze z ogromną liczbą detali wywołały na mnie niemałe wrażenie, prowokując do wodzenia wzrokiem za kolejnymi postaciami. Cały komiks nie był co prawda najładniejszym jaki czytałem, jednakże został on poprowadzony na tyle przyzwoicie, że momentami żal było nie zatrzymać się na chwilę, by nie docenić pracy Leinila Francisa.
Podsumowując, Tajna Inwazja nie bez przyczyny zasłużyła sobie na miano komiksu kultowego. Pogłębia ona każdego bohatera jakiego przedstawia i prezentuje niebanalną formę walki z przebiegłym wrogiem. Stawka jest bardzo realnie nakreślona i sądzę, że po Wojnie Domowej, scenarzyści poszli za ciosem tworząc świetna kontynuację. Głęboko liczę, że twórcy serialu również pójdą w te ślady.
Grafik i ilustrator, który stara się z tego żyć. Jak to w życiu studenta, bywa różnie, więc z miłości do popkultury przekładam też swoje wrażenia na teksty.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.