Maisie Peters – The Good Witch – recenzja płyty

Pomimo że muzyka cały czas się zmienia i rozwija, to pewne elementy pozostają niezmienne. Jednym z nich jest temat miłości. Piosenki przypominające listy do byłych czy też obecnych partnerów, ody do złamanych serc i inne tego typu pozycje nie tracą na popularności. Zaś w przypadku The Good Witch Maisie Peters, jej najnowszego krążka, miłosna tematyka przepełnia każdy singiel.

Dla wielu nazwisko artystki może być mniej znane. Ja natknęłam się na twórczość Peters jakiś czas temu, dzięki utworowi Not Another Rockstar. Wpadający w ucho refren, rytm utworu oraz nieco badassowy tekst od razu przykuły moją uwagę, a utwór został ze mną na wiele odsłuchów. To właśnie ten singiel stał się dla mnie wizytówką Maisie Peters, toteż od razu przyznam, iż album The Good Witch jest zupełnie czymś innym.

W dalszym ciągu mocnym elementem twórczości artystki jest jej głos. Delikatny wokal z dość wyróżniającą się barwą jest czarujący i zwraca uwagę. Szczególnie komponuje się on niesamowicie z utworami w bardziej pop-rockowym stylu, gdyż tworzy do dość ciekawy kontrast. Niestety, mało tego w albumie The Good Witch, gdyż krążek zdominowały spokojniejsze, a często po prostu nijakie piosenki. Utwory nie zapadają w pamięci, a przy słuchaniu dość szybko moja uwaga uciekła w zupełnie inne rejony.

Zobacz również: Niall Horan – The Show – przedpremierowa recenzja płyty

Naturalnie, są wyjątki, które mają szansę zagościć na mojej playliście na dłużej. Jednym z nich, delikatniejszym, a jednak hipnotyzującym jest Want You Back. Drugim zaś, który od razu przykuł moją uwagę jest Watch. Piosenka zaczyna się niepozornie, by następnie przejść do ciekawego bridge’u i rozkręcić się na refrenie. Do tego całość ma klimat, który określiłabym jako high school vibe. Ten utwór to jest właśnie Maisie Peters, jakiej oczekiwałam w przynajmniej większości tego krążka, a otrzymałam raptem jeden/dwa single. Jednocześnie nie chcę powiedzieć, że pozostałe utwory są okropne i beznadziejne. One są po prostu nudne, a szczególnie na jednym krążku.

Jest więc szansa, że tak jak ja, znajdziecie pojedyncze utwory, które zwrócą waszą uwagę. Bądź co bądź album zawiera pojedyncze perełki, które mogą zostać z Wami. Osobiście jednak uważam, że krążek jest okay, ale nie ma szału.

Obrazek główny: Maisie Peters // okładka płyty

Plusy

  • Wokal
  • Pojedyncze, bardziej wyróżniające się utwory

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Album jest bardzo nijaki
Natalia Banaś

Dumna psia mama, miłośniczka dobrej muzyki, kina oraz lisów. Dla relaksu ogląda i czyta horrory. Wiecznie z głową w chmurach i napiętym kalendarzem. Swoje popkulturowe zachwyty oraz frustracje przelewa na Worspressa i wiadomości głosowe do znajomych. Kiedy nie odpisuje, próbuje zrobić Ghostface'a na szydełku.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze