Wiedźmin – sezon 3. cz. 1 – recenzja. Henry już zrozumiał…

Dziś rano, po wielu miesiącach zapowiadania Netflix uraczył nas kolejną porcją jednego ze swoich sztandarowych seriali. Wiedźmin Geralt wrócił na szlak by kontynuować swoją historię. Stawka jest coraz większa, pojawiają się kolejne postacie, kolejne zagrożenia. A od fanów, którzy produkcję oglądają, kolejne pytania. Dlaczego Netflix nam to robi i dalej to ciągnie? Pojawia się jednak w nowych odcinkach również odpowiedź na jedno nurtujące pytanie. „Dlaczego główna gwiazda serii postanowiła powiedzieć „pass”.”

Polowanie na Ciri trwa. Wiedźmin zabiera swoją podopieczną i wspólnie z czarodziejką Yennefer wyrusza w podróż by ją chronić. W międzyczasie Ciri poddaje się szkoleniu magicznemu pod okiem Yen, która to z kolei usilnie próbuje odzyskać sympatię i zaufanie swojego ukochanego Geralta. Jednak w obliczu narastającego z każdym dniem zagrożenia trójka decyduje się na nietypowe działania. W głowie Yennefer rodzi się pomysł ponownego zjednoczenia czarodziejek. W tym celu udaje się z Ciri do Aretuzy. Tam przekonuje dawne przyjaciółki do zorganizowania zlotu, czy tam zjazdu czarodziejów na wyspie Thanned.

Showrunnerka serialu już od pewnego czasu zapowiadała i wręcz zarzekała się, że fabuła trzeciego sezonu będzie bliższa książkowej wersji. Biorąc pod uwagę jak odjechane od oryginału były poprzednie sezonu, ciężko byłoby w sumie zrobić coś, co będzie się trzymało pierwowzoru jeszcze mniej. A jednak się udało. Nowe odcinki podobnie jak i poprzednie serie w NICZYM praktycznie nie przypominają tego co znamy z książek. Wydarzenia są przeinaczone, fabuła idzie własnym rytmem. Scenarzyści po chamsku udają, że to ma jakiś związek, wrzucając nam wysilone nawiązania do historii z książek. Niestety jednak efekt, który otrzymaliśmy, jest marny.

Zobacz również: Czarne Lustro. Sezon 6 – recenzja serialu. Przyszłość jest dziś…nudna?

Nie chcę być źle zrozumiany. Oczywiście wiem, że jest niemal niewykonalnym by zrobić kopię materiału źródłowego 1:1. Co z drugiej strony byłoby nawet lekko bezsensowne. Chociaż widzieliśmy już przypadki, że obie te rzeczy udawały się za jednym razem – wierna kopia plus mimo tego świetne wykonanie. Szanuję i rozumiem, gdy twórcy ekranizacji chcą pójść w nieco innym kierunku i nawiązując do pierwowzoru obrazują wydarzenia nieco inaczej. To mocno urozmaica widzom znającym fabułę odbiór filmu czy serialu, oferując coś znanego ale i jednocześnie w nowym wydaniu. Także nie mam z tym problemu. Nie mam też problemu z tym, aby niektóre postacie były przedstawione inaczej niż w książce czy komiksie. O ile te nowe wersje będą miały sens, jakiś charakter, i nie będą stały w absolutnej sprzeczności ze swoim oryginałem. W polskim serialu Wiedźmin również wydarzenia przedstawiono inaczej, ale przynajmniej trzymało się to kupy.

Wiedźmin
fot: kadr z serialu

Netlix jednak zrobił przy serialu Wiedźmin spektakularną robotę. Mógłbym tu używać opisów pokroju „podcierania tyłka książkami”, czy „wysrywanie się na fanów”. Ale postaram się zachować więcej klasy niż producenci i dogłębniej wyjaśnić co się odjaniepawliło tym razem. W sumie nie tym razem, tylko za każdym razem, gdy odpowiedzialni za tę produkcję zakasają rękawy i tworzą swojego małego potworka. Chaotyczność w prezentowaniu wydarzeń towarzyszyła serialowi od samego początku. Drugi sezon przebił skalę, gdy fabuła niby dokądś zmierzała, ale wszystko było rozpisane w taki sposób, że ciężko było się w tym bałaganie połapać. Koniec sezonu to istna gonitwa i sypanie plot twistami jak z rękawa. Nowe odcinki pod kątem tego bajzlu dorównują poprzednim. Wciąż trudno nadążyć za historią. Nie dlatego, że dzieje się AŻ tyle. Dzieje się sporo, ale gdyby zaserwowane było to w przemyślany sposób, nie robiłbym problemu.

Zobacz również: Diablo IV – recenzja gry. Sanktuarium wzywa

Tymczasem twórcy serwują nowe wątki, nowe postacie. Sceny przeskakują między sobą nie pozwalając widzowi skupić się i wciągnąć w dany motyw. Niczym w polskich telenowelach. Co chwila jesteśmy wybijani z rytmu. Dodatkowo bardzo często występują niedopowiedzenia, przez co sami musimy dośpiewywać sobie co i dlaczego się dzieje, a gdy już nawet dochodzi do wyjaśnienia sytuacji to rozmywa się ono w toku pustej konwersacji, nie jest w żaden sposób uwypuklone.

Wiedźmin
fot: kadr z serialu

Wiąże się to poniekąd z nieudolnym przeniesieniem fabuły książek na ekran. Nawet świetnie znając książki, nie można w ogóle czerpać z tej wiedzy, ponieważ scenarzyści już dawno odpięli wrotki i fabularnie odpłynęli od książkowego pierwowzoru. Fani zatem nie mogą czerpać przyjemności z ekranizacji, ponieważ przez większość czasu nie ma ona nic wspólnego z serią książek, odejmując tytuł i imiona postaci. Nie znajdując odniesienia do źródła, tym ciężej połapać się, o co chodzi w fabule serialu. Wspomniany wcześniej zjazd na Thanned, choć nie równa się z tym zaprezentowanym w książce jest chyba jedynym względnie udanym, nie przynudzającym momentem w tym sezonie. A tym razem miało być lepiej co?

Wiedźmin
fot: kadr z serialu

W kwestii samych postaci też ten temat leży i kwiczy. Mówiąc jaśniej, dawno nie widziałem tak bardzo niedobranego castingu względem oryginalnego opisu postaci. I nie, nie chodzi mi tutaj o czepianie się „czarnych elfów”.  Aktorzy w przeważającej większości nie przypominają wizualnie odgrywanych bohaterów, pomijając nawet kolor skóry, a skupiając się na wzroście, urodzie czy wieku. Ale na to można by przymknąć oko, gdyby odegranie postaci zrobiło robotę. Niestety nie robi. I mam wrażenie, że ci aktorzy naprawdę w wielu przypadkach się starali. Jednak ich średni talent aktorski został dodatkowo ograniczony i przytłoczony kiepskim scenariuszem, który nie dawał pola do popisu.

Zobacz również: Indiana Jones i artefakt przeznaczenia – recenzja filmu. Wiek i naziści mu nie straszni

Za przykład wezmę tutaj Yennefer i odgrywającą ją Anyę Chalotrę, która od samego początku w ogóle nie pasowała mi do tej kultowej roli. Z początku mimo tego grała nieźle i można było to kupić. Drugi sezon jednak odwrócił karty, a my oglądaliśmy jakąś śmieszną karykaturę Yen. Najnowsze epizody kontynuują tę wersję, w której twarda i nieustępliwa czarodziejka, którą znamy i niekoniecznie kochamy odeszła w zapomnienie. Zastąpił ją kruchy, popłakujący i mdły podlotek, który ślini się do Geralta jak czirliderka do kapitana drużyny futbolowej. Ciężko się patrzy na tak spartaczoną przez scenarzystów postać. Tak samo jak ciężko się patrzy na kolorowe bluzeczki, które zaczęła nosić serialowa wersja, na które ta książkowa nawet by nie spojrzała. Agrest, czerń i biel zastąpiła mdłość, dziwaczność i łzy. Pamiętam Yen, która zawsze stała w wyższości nad innymi, górowała nad nimi. I choć jak wspomniałem, nie zawsze się ją lubiło, to prawie zawsze szanowało.

Wiedżmin
fot: kadr z serialu

Aktorski problem serialu Wiedźmin nie tyczy się tylko Yen. Tak samo castingowo i aktorsko nie są ani trochę przekonujące postaci chociażby Dijkstry, Emhyra, Filippy, Margarity, czy Vilgefotza. Bohaterowie zostali utemperowani, a antagoniści wydają się kompletnie wykastrowani. Nie budzą grozy, szacunku, powagi. Na dobrą sprawę nie budzą żadnych emocji. Przez co właśnie tak ciężko ogląda się ten serial, a poszczególne sceny ani trochę nie angażują. Zdecydowana większość ekipy obsadowej gra papierowo, nie jest ani trochę wiarygodna.

Zobacz również: Trupia Otucha – recenzja książki

Problem niestety nie ominął głównej gwiazdy serialu, czyli Henry’ego Cavilla. Gość w każdej scenie wygląda na tak zmęczonego tą produkcją, że naprawdę mi go żal. Mimo, że w późniejszych częściach sagi Geralt był równie wypalony, że było mu wszystko jedno, taki efekt w serialu nie jest niestety zamierzony. Widać gołym okiem to że Cavill stara się tak samo jak pracownik korporacji na okresie wypowiedzenia. Aktor ożywia się nieco w trakcie balu na Thanned, jednak nie zmienia to ogólnego wrażenia. Tyle dobrego, że ten brak wysiłku i zmęczenie nie jest widoczny w kilku scenach akcji, które mimo dalej obecnego chaosu pokazują, że aktor się stara, aby oglądało się to dobrze. Przynajmniej gdy mówimy o starciach z ludźmi. Bo akurat sceny z wątpliwie niebezpiecznymi potworami to akurat jest istny dramat. Słabe efekty komputerowe połączone z brakiem przemyślenia i reżyserii tych starć sprawiają, że możemy być dumni z niegdyś wyśmiewanego „złotego smoka” z polskiego filmu Wiedźmin Brodzkiego.

Wiedźmin
fot: kadr z serialu

Wiedźmin od Netflixa nigdy nie należał do dobrych produkcji. Nie uważałem go za przyzwoitą ekranizację, ani udany serial. Z każdym sezonem jestem w tym utwierdzany. Co sezon jest tylko gorzej. Wydarzenia zbyt odbiegają od książek, na co można by przymknąć oko, gdyby całość prowadzona była udolnie. Postacie są przeinaczane, wątki LGBT, które oglądaczy Netflixowych produkcji już nie powinny zaskakiwać, po raz kolejny są wtłaczane przed oczy bez sensu, przemyślenia i widocznie na siłę. Muzyka powtarzalna, prawie niezauważalna. Efekty słabe, mimo sporego budżetu. Historia nudna i ani trochę nie wciąga. Aktorzy źle dobrani, a postacie nieumiejętnie rozpisane. Henry Cavill zobaczył co się dzieje i odpalił katapultę, szkoda że o dwa sezony za późno. No i szkoda, że nie jest to odpowiednio wyraźnym sygnałem dla twórców, którzy dalej chcą brnąć w to bagno.


Źródło grafiki głównej: mat. prasowe/ Netflix

Plusy

  • Walki mimo chaotyczności wciąż są efektowne

Ocena

2.5 / 10

Minusy

  • Kompletny rozjazd z wydarzeniami z książki, mimo wcześniejszych obietnic
  • Puste i nijakie nowe postacie
  • Fabuła nuży i męczy
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

34 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Mad

Zgadzam się, że jak ktoś nie zna fabuły książek, to nie jest w stanie się połapać o co cho w tej całej wiedźminskiej rzeźni. Bo ja nie znam i czekałam z niecierpliwością na ten serial. No i nic, trzeba iść do biblioteki.
Ale będąc całkowicie szczerą, to pierwszy sezon mi się podobał. Na drugim zgubiłam się do tego stopnia, że zaczęłam na nim spać, co bardzo mnie zasmuciło. Naprawdę się cieszyłam, że nasz wiedźmin doczeka się takiej ekranizacji… Nie wiem, czym sobie na to zasłużył.

Paweł

Książki czytałem i główny zarzut, to nawet nie to, że serial tylko luźno nawiązuje do nich, ale ze jest po prostu nudny i chaotyczny

Patryk

Ciężko się nie zgodzić. Jako wieloletni fan książek i gier podpisuję się pod artykułem obiema rękami i apeluję – nie nabijajmy im już oglądalności, niech to zdechnie…

Zbyszek

Czytam i się bawię. Po pierwsze. Czy ktos was zmusza do ogladania tego serialu. Czy wy tutaj w tum kraju jestescie wyrocznią calego rodzaju lufzkiego? Po drugie. Napiszcie co wam sie w zyciu udalo stworzyć oprocz zrobienia kupy bez posrania sobie gaci? Po trzecie. Czytajac te komentarze łatwo stwierdzić, ze biała rasa jest bez szans. Wymrzecie w swej homofobii i wierze że czlowiek moze byc tylko biały..Po czwarte. Podziwiam Rafała, ktory nadal wierzy, ze do was jakas wiedza może dotrzeć. Nie może. Po piąte. Współczuję Sapkowskiemu, ze urodził się w tym coraz bardziej upadlym kraju, gdzie juz prawie wszyscy uważają nie wiem dlaczego, że są krajem wybranym, ktory decyduje co jest prawdą, a co fałszem. Co jest podstawą egzystencji czlowieka, a co jest czy winno byc zakazane. Tylko jedno pytanie. Dlaczego tak nieomylny naród jak wy tutaj jest tak słaby i coraz mniej jego zdanie w swiecie znaczy. Odpowiedź jest oczywista id wieków. Świat i zycie sprzysięgło sie przeciw wam. Błądzący biedacy.

Zbigniew

Zbyszku wstawaj, zesrałeś się.

Posejdon

tam wysrales tekst że współczujesz Sapkowskiemu że urodził się w tym kraju to zadam Ci pytanie jakim Januszem jest sapek skoro wziął dana kwotę od cdpu bo nie wierzył w swój wytwór a potem się dosral o procent, to że sapek liże dupe netflix owi bo dostaję siano to nie znaczy że trzeba oglądać ten wysryw i tymbardziej czytać dzieciaka który jedyne co osiągnąl to napisanie wysrywu który każdy minusie wracaj do nory

Last edited 9 miesięcy temu by Posejdon
Daniel

Racja nikt nie zmusza…. A mnie Netflix katuje teraz mailami abym oglądał dalej … Mam lepsze rzeczy do roboty….

Zbyszek

Polska i Polak wyrocznią swiata ludzi. Zabawne czy tragiczne.

Gosciu

Jaki by ten serial nie był to ludzie i tak będą narzekać, Netflix robi swoje produkcję dla „szerokiej” publiki więc arcydziełami nigdy nie będą…

Solonaryba

To właśnie szeroka publika polubiła i doceniła książki Sapkowskiego.

Rafał

Nie ma to jak recenzja uprzywilejowanego, białego, hetero zioma, który nie widzi niczego poza swoim uprzywilejowaniem. Serial słaby, a owszem, ale ta niby-recenzja mu w 100% dorównuje. Autor nie mógł się powstrzymać od tekstów, przez które przebijają jego poglądy i tym samym stworzył coś, z czego pewnie jest dumny, ale niestety powodów do tej dumy nie ma.. Panie Autorze, nie wiesz dlaczego w serialach Netflixa są wątki LGBT? Nie dlatego, że ktoś coś wtłacza bez sensu, ale by kulturowo dać reprezentacje ludziom, którzy tej reprezentacji w kulturze i sztuce nie mieli, przez co mają bardzo trudno na swoim starcie w życie. Jednak, żeby to zrozumieć trzeba mieć wrażliwość i chęć spojrzenia z perspektywy drugiego człowieka i tego z czym się on musi się zmagać. Ciekawe czy autor miałby podobne komentarze, gdyby w literaturze, filmie i muzyce, od stuleci przeważały wątki LGBT, a wątki hetero i cispłciowe należały do rzadkości, i gdyby wtedy ktoś w serialach zacząłby je umieszczać, bo w końcu dojrzałby, że młodzi hetero cis biali chłopcy, nie mają żadnych kulturowych punktów odniesienia, a bez tego tak trudno odpowiada się sobie na pytania związane z własną tożsamością? No, ale na całe szczęście tak się nie stało i on nie musi się tym martwić, może za to śmiało martwić się o pojawiające się w serialach wątki LGBT. Może dzięki temu swobodnie poświęcać swój czas na pseudorecenzje, pisane w celu dzielenia się ze światem własnymi przekonaniami, bo jak widać patrząc na powyższy tekst, nic poza tym raczej nie ma do powiedzenia. Niczym od scenarzystów Netflixa się nie różni. Sklecił taką samą miernotę.

Krzysztof Wdowik

Miałem ten lewacki wysryw dać do spamu, ale zbyt dobrą bekę mam, niech ludzie widzą i się pośmieją też, a co tam

Rafał

To nie jest lewacki wysryw. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z poglądami politycznymi. To nauka. Polecam. Naprawdę warto. Jak coś to nawet literaturę mogę polecić z zakresu psychologii, kognitywistyki, socjologii, antropologii i literaturoznastwa. Pan Admin potrafi pisać, więc i czytać również potrafi, Poradzi sobie. Pewnie sporo czasu mu to zajmie, ale w niego wierzę. Ogólnie wiarę w ludzi posiadam.

Marcin

To jest lewacki wysryw, jak i cała ekranizacja. Już nawet nie mówię o zmianie koloru skóry bohaterów( gdzie to było w książkach?), ale zrobić z Jaskra geja? Tak zepsuć Wiedżmina potrafi tylko kompletny idiota, gdyby autorowi ( panu na S) zależało na dobrym imieniu swoim własnym oraz powieści którą stworzył – walczył by teraz w sądzie o zmianę tytułu tego pseudo serialu i całkowite odcięcie się od tego gówna. No ale chyba się sprzedał tak trochę…

Zbyszek

Dobre imię? Porównujesz dobre imię autora Wiedźmina z twoim? Przeciez ty sie jak widac nawet wysrac nie potrafisz bez posrania sobie gaci? Coz ty takiego stworzyłeś oprócz swojej cuchnacej kupy?

andrzej10000

czubie kolorowy, jeszcze za mojego życia bylismy pod ruskim butem, a srasz się o przywileju białych. Nie mamy historii kolonialnej, jak ktoś tutaj, na naszej ziemi był dymany to tylko biały człowiek. Usłyszałeś coś w internecie i bez sensu powtarzasz. Tak samo swoje „cis” brednie sobie może zachowaj dla siebie, bo nikt się tutaj nie bawi w gierki „identyfikacyjne”. Sprane mózgi przez subkulturę. Kiedyś tez to było, ale ze dzieciak z naprzeciwka był blokersem to nie znaczy, ze moi starzy musieli świętować miesiąc blokersa. Gdyby papież polak jeszcze żył to tymi ustami co całował polska ziemie by ci napluł w ryj

Marcin

Może akurat papież to nie jest dobry argument, ale mniejsza z tym. To co się dzieje obecnie we Francji pokazuje do czego prowadzi wszechobecna tolerancja…Ale niektórym dalej nic to nie daje i myśleć samodzielnie nie zaczną…

Rafał

Nie „może”, to też nie jest niedobry argument, to jest fatalny argument i prezentuje JP2 w bardzo złym świetle, Nawet jeśli to tylko wyobrażenie i z prawdą nie ma nic wspólnego, to pokazuje, że autor tej wypowiedzi ma bardzo złe zdanie o nim, jeśli w ogóle sobie taką scenkę wyobraża. Ja bym ze wstydu spłonął, jeśli bym wypowiedział takie słowa.

Poza tym, też nie rozumiem po co nawiązywać do sytuacji jaką mamy obecnie we Francji, jeśli mój komentarz nie dotyczył absolutnie poglądów i przekona. Odniosłem się tylko do motywów chociażby Netflixa, jeśli chodzi o umieszczanie różnych wątków tożsamościowych, nie tylko wątku LGBT, Nie pisałem o lewackich poglądach, a o tym co wiadome jest nie od dziś zarówno w literaturoznawstwie, jak i socjologii, i innych naukach społecznych oraz humanistycznych, że wzorce kulturowe osadzone w sztuce i literaturze, sprzyjają procesowi budowania swojej tożsamości i jeśli takich wzorców nie ma, to jest to bardzo trudne, dzieje się chaotycznie i społeczeństwo ponosi spore finansowe koszty tego procesu.

Nie chodzi więc o ideologię, ale o profilaktykę, aby było mniej depresji, samobójstw, zachowań autodestrukcyjnych, bo opieka psychiatryczna i psychologiczna jest bardzo kosztowna, i nam jako społeczeństwu ekonomicznie bardziej opłaca się wprowadzać różne wątki w obszary kulturowe, niż póżniej opłacać pomoc w obszarze zdrowia psychicznego, kiedy problemem trzeba się zając np. stosując farmakoterapię oraz opiekę psychiatryczną.

Zdrowsze osoby, to sprawniej funkcjonujące od strony ekonomicznej społeczeństwo, a także ratunek dla starzejącego się społeczeństwa, na które ktoś musi pracować, a nie siedzieć w szpitalach, dostawać kasę na drogie leki i latami chodzić na terapię. Nie wiem jak można w tym w ogóle dopatrywać się lewactwa. To czysta ekonomia.

Gdybym był lewakiem, to wręcz oburzałbym się na działania Netflixa, bo tu raczej chodzi o społeczny ekonomiczny zysk, a nie poglądy i ostawy. Dlatego w wielu krajach do wprowadzenia legalizacji związków niehetero , przyczyniły się partie prawicowe i ewentualnie partie środka, a nie partie lewicowe. Tak jak już wspomniałem, to czysta ekonomia i należy to rozumieć jako zapobieganie niepotrzebnym stratom.

Marcin

Akurat jp2 sam przedstawił się w najgorszym możliwym świetle, a raczej fakty które wychodzą na jaw po jego śmierci. A co reszty wypowiedzi – absolutnie nie masz racji. Wpychanie na siłę tolerancji do wszystkiego co inne, LGBT, kolor, wyznanie, związki homoseksulane, niebinarność( to to już jest twór głupszy niż efekty specjalne netflixa) nie uzdrawia ani nie wzmacnia społeczeństwa, a wprost przeciwnie. Jak długo jeszcze tobie podobni będą wierzyć, że wpajanie młodemu człowiekowi przekonania o tym, że nie musi określać płci zgodnie z biologią, albo wcale nie musi – nie robi mu krzywdy? Albo uzupełnianie niżu demograficznego tzw „migrantami”? Właśnie na przykładzie Francji – poprawili sytuację ekonomiczną kraju, wypełnili lukę demograficzną? Powołujesz się na koszty opieki psychiatrycznej…a nie widzisz tego, że im większa bańka ochronna którą otaczamy młodych, im więcej wbijania im do głowy że wszystko jest ok, bycie innym nie niesie za sobą konsekwencji – tym więcej przypadków, gdy w końcu pojawiają się konsekwencje, a zawsze się pojawiają, że te dzieciaki sobie nie radzą i wymagają tej drogiej opieki właśnie? Nie zauważasz, że to budowanie wzorców kulturowych osadzonych w literaturze, naukach humanistycznych itd już dawno nic nie buduje? Gdzie w omawianym serialu wzorzec? Jaki zysk ma z tego wynieść społeczeństwo? Jaki zysk widzisz w odwróceniu orientacji jednego z głównych bohaterów? Albo ze zmiany koloru skóry wielu innych? Bo ja nie widzę żadnego, widzę tylko przemycaną ideologię i pranie mózgów odbiorców, bądź co bądź masowego środka przekazu. Widzę ogłupianie młodzieży, widzę szkodliwość tego działania na miarę rozruchów we Francji. Dziś tam podpalają „kolorowi” migranci, jutro może u nas będą podpalać niosąc tęczową flagę…Bo nikt na czas nie powie stop, możesz być inny, ale stosuj się do uniwersalnych zasad, asymiluj ze społeczeństwem zamiast budować kolejną mniejszość? To są te twoje wzorce, zysk ekonomiczny i prewencja? Tego uczysz studentów?

Rafał

Myślałem, że jak miejsce nazywa się popkulturowcy, to rzeczy wynikających z samej definicji popkultury, kultury, nowoczesności oraz ponowoczesności, a więc tego co dla socjologii oraz antropologii kulturowej jest oczywistością, nie trzeba nikomu tu tłumaczyć, Wygląda jednak na to, że się myliłem i że to właśnie moje komentarze są zgodne z nazwą tego miejsca, a odpowiedzi do mnie to zwykły, niemerytoryczny offtopic i to raczej one powinny wylądować w spamie, łącznie z komentarzem Pana Admina, bo ktoś kto jest adminem w miejscu o takiej nazwie, powinien rozumieć nazwę miejsca, którym administruje. Nie zauważyłem, aby to miejsce nazywało się „napiszmycomidoglowyofilmieprzyjdzie..pl”. Nazwa miejsca jednak zobowiązuje. Tak więc naprawdę Drodzy Panowie, zapraszam do książek i nadrabiamy, najwidoczniej spore, bardzo gołym okiem widoczne zaległości.

Rafał

To czy JP2 się sam skompromitował czy nie, to już zupełnie inna dyskusja. Mi raczej chodziło o to, że ktoś próbując powoływać się na niego jako autorytet, pieprznął totalną głupotę, która stoi w sprzeczności ze swoim zamiarem. Trochę żałośnie zabawne. Co do płci biologicznej polecam książkę: Renata Ziemińska Niebinarne i wielowarstwowe pojęcie płci (publikacja naukowa a nie ideologiczna) i może dopiero po jej przeczytaniu zachęcam do podjęcia od nowa dyskusji o tym, co absolutnie jest lub nie jest racją. Absolutnie, cóż dość odważne jest to słowo. Poza ty biologia jest nauką o organizmach żywych, a więc pojęcie płci, które z niej się wywodzi, jasno pokazuje, że nasz rozumienie płci biologicznej jest mocno konstruktem społecznym. Płeć tak rozumiana nie istnieje w przyrodzie. Jest bowiem ona mocno zmienna i mocno zależy od warunków środowiskowych: temperatura, dostępność pożywienia, wybór (kontrola w postaci jaja zapłodnione lub nie), aktualnej dostępności lub raczej niedostępności, nawet osobistej decyzji co do pełnienia roli reprodukcyjnej, ale także na poziomie odgrywania ról społecznych np wysiadywania i wychowywanie potomstwa. Tak się składa, że u ludzi to również nie jest jakiś współczesny wymysł, bo wybór pełnienia roli oraz wyglądu, istniał w wielu kulturach na całym świecie, a są i społeczności, w których do zmian dochodzi na poziomie czysto biologicznym w pewnym okresie życia, biologicznym, gdyż dziejącym się na poziomie genów i zmian pierwszo-, drugo- i trzeciorzędowych cech płciowych (najliczniejsza reprezentacja pochodziła z Dominikany, Papui-Nowej Gwinei, Meksyku i Brazylii, ale były też liczne przypadki z Europy…. naprawdę polecam do przeczytania Ziemińską). Mówienie o tym, to nie jest robienie krzywdy dzieciom, a jej przeciwdziałaniu, bo naprawdę dzieciom transpłciowym czy interpłciowym dzieje się realna krzywda i doznają one realnego cierpienia, a nie jakieś sztuczne dywagacje na temat koloru skóry syrenki (która jest postacią fikcyjną i dlatego robienie wokół tego gównoburzy jest porażająco smutne i śmieszne zarazem). Czy zmiana koloru lub orientacji bohatera w filmie coś wnosi? Tak, możliwość znalezienia własnej, pozytywnej reprezentacji w literaturze, muzyce i filmach, otwiera nowe perspektywy i wpływa na to jak ktoś siebie odbiera, jak i czy będzie budował relacje, czy odważy się na robienie kariery lub zdobycie wykształcenia czy nie. Tego może nie widać z perspektywy białego cis hetero faceta, bo to nie wpływa aż tak bezpośrednio na jego życie, ale z perspektywy życia osób, których to bezpośrednio dotyczy, jest to bardzo odczuwalne. Pierwszym w niczym to nie zaszkodzi, a drugim być może uratuje życie. Nic się nie zmieniło w obszarze kształtowania tożsamości na poziomie społeczno-kulturowym, nic tutaj nie przestało działać, a nawet można powiedzieć, że jest to bardziej intensywne, gdyż dostępność do wytworów kultury jest większa, nawet jeśli pewne media odchodzą w zapomnienia, a inne w tym dominują. A to co dzieje się we Francji nie ma z tym nic wspólnego, to po prostu efekt panowania przez wieki pewnej struktury, która przestaje się sprawdzać, jeśli w ogóle można mowić tutaj o tym, że kiedykolwiek się sprawdzała, bo to jest wątpliwe, i tego, że nie mamy w związku z tym dobrze wypracowanych rozwiązań systemowych i przestajemy jako społeczeństwo panować nad sytuacją. Wina jednak nie leży we współczesności, ale skostniałych strukturach, które przez wieki dyktowały warunki i z powodu braku elastyczności i bronienia się przed zmianami, same zaczęły być źródłem problemu. Z rolą kultury w budowaniu tożsamości nie ma to nić wspólnego.

Rafał

Uwielbiam jak ludzie sami o sobie wystawiają opinię, dając minusy za merytoryczne komentarze. Czy nie wiedzą, że to naprawdę nie świadczy o nich dobrze? Lepiej milczeć, niż w taki sposób robić autoewaluację. Z tym światem naprawdę dzieję się coś dziwnego, że wystarczy odrobinę merytorycznych argumentów w komentarzu, aby ludzie ujawniali swoją ignorancję. Naprawdę zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest milczenie, bo o nim się chociaż mówi, że jest złotem i dzięki temu można wyjść na plus, a jak już się usta otworzy, w tym wypadku da minusa do merytorycznych argumentów, to już pewnych rzeczy nie da się ukryć. Melko rozlane.

Janusz

Lewackie brednie, zobacz sobie co robią z dziećmi i mi powiedz ze to jest normalne. Nie obchodzą mnie stare baby i chłopy które sobie obcinają czy doczepiają, identyfikują się jako zwierzęta czy inne stwory ale właśnie małe dzieci, które są okaleczane na całe życie czy zmuszane do uczestnictwa w tej paranoi

Rafał

Nie przeczytałem w internecie. Tego akurat uczę studentów. Polecam zacząć od czytania literatury na temat konstrukcjonizmu społecznego, może coś o społecznym konstruowaniu rzeczywistości. Podkasty też jakieś się znajdą, dla tych co czytać nie lubią, aczkolwiek w języku polskim to raczej pozostaje czytanie. Ps. Ciekawa wizja JP2 plującego komuś w ryj. Chyba ktoś tu ma o nim bardzo kiepskie zdanie.

Pawel

Przynajmniej studentki bezpieczne u pana profesora Rafała ha ha.

Zbyszek

Ja mam z ciebie bekę „prawicowcu” nie majacy nawet pojęcia co to slowo nawet znaczy. Rozumiem, ze w twoim mniemaniu murzyn nie moze byc prawicowcem, a co dopiero. koleś z LGBT.

Gawejn

Ten caly syf lgbt promowany w wiedzminie netflixowym to propaganda. Kompletnie niepotrzebne to bylo w wiedzminie. I nikt tego nie chce i nie chcial. Akurat recenzja bardzo trafna…

Rootslav

O bogowie. Co za smutne pierdolenie xD
Na początek chciałby sobie radośnie pocisnąć szyderę z białego, uprzywilejowanego kolesia, który sapie się do innego białego, uprzywilejowanego kolesia, za to że jest biały i uprzywilejowany.
Hue!
No dobra, beczunia pociśnieta, jedziemy dalej.
Nasz uwrażliwiony inaczej kolega, płacze nad brakiem reprezentacji biednych nie-heteryków w popkulturze, wygodnie ignorując fakt, że wątek LGBT był w samych książkach (Ciri – Mistle) i w przeciwieństwie do Netflixa, pan Sapkowski poprowadził ten wątek subtelnie i ze smakiem. Najbardziej betonowy heteryk potrafił się rozczulić nad relacją tej dwójki. Tymczasem Netflix sprzedaje widzowi plombę w postaci Jaskra, który z książkowego bawidamka i jebaki, zostaje zmieniony w amatora siusiaków i Radowida „Weź Mnie Tutaj” Redańskiego.
Nasz dumny wykładowca kierunku „Tokenizacji Mniejszości W Produkcjach Komercyjnych” na wydziale „Bezproduktywności W Mediach Społecznościowych”, krzyczy z ambony do cis-hetero-normików. Grozi palcem jacy to my jesteśmy nieinkluzywni i nie kumamy że nasze ukochane książki, filmy i gry MUSZĄ zostać zdekonstruowane i złożone w ofierze na ołtarzu r̶o̶s̶n̶ą̶c̶y̶c̶h̶ ̶s̶ł̶u̶p̶k̶ó̶w̶ ̶o̶g̶l̶ą̶d̶a̶l̶n̶o̶ś̶c̶i̶ tolerancji i różnorodności. Tylko znowu misiowi kolorowemu umyka niewygodny fakt – lwia część niebiałych czy niehetero pojawia się w kadrze na moment i nawet nie ma jednej linii dialogowej. Ot taki check box do odhaczenia, by takie gamonie, jak autor tego bełkotliwego wynurzenia, mogli się brandzlować nad swoją postepowością.
Ale chuj. Zadanie wykonane. Pora na ceesa…

Tematu by w ogóle nie było gdyby producenci zdecydowali się stworzyć nowe historie, nowych bohaterów i nowe światy. Pełen potencjał na obsadę postaci niedoreprezentowanych w innych produkcjach. No ale to chciałoby się komuś chcieć. A wiadomix, że łatwiej złapac sobie znaną i lubianą markę i wytrzeć sobie nią ryja.

29750109_10204518987571892_4211434659767337276_o.jpg
Zbyszek

Napisze krótko. Widząc tok tych wypowiedzi mozna by stwierdzić, ze wiekszosc tutaj uwaza, ze czlowiek moze byc tylko bialy i hetero. Reszta czarnych, żoltych to kto? Tak się zastanawiałem. Co w tym kraju stało się z szkołą?

Szymon

Reszta niech się sama o siebie martwi gamoniu. Jeżeli myślisz, że ty (i ogólnie biali) obchodzisz choć minimalnie żółtych czy czarnych to masz poważne problemy z głową. Biali są na tej planecie w MNIEJSZOŚCI, uświadom to sobie.

A serial podsumowuje jedna scena z sezonu pierwsego:
Driada strelająca z kuszy do czarnego elfa.
Jedno wielkie, kolosalne… WTF?!?

Last edited 9 miesięcy temu by Szymon
LS84

Można poprosić o tłumaczenie na polski?

Daniel

W sumie to chciałem zobaczyć i czekałem na 3 sezon ….. Udało się wytrzymać do momentu jak radovid ślinił się na jaskra. Który tu wygląda jak pedofil czyhający pod przedszkolem … Henry robileś co mogłeś ,a decyzja o rezygnacji…rozumiemy.

Martin

Gdyby nie Henry to nikt by tego nie oglądał xD

Yennefer

Pozdrowienia dla Kysia. Wróć na wyspe! Ps Ten serial to porażka.

Last edited 9 miesięcy temu by Yennefer