Ukryta Sieć – recenzja filmu. Oczy szeroko zamknięte

Ukryta Sieć to adaptacja pierwszego tomu kryminalnej trylogii autorstwa Jakuba Szamałka. Za reżyserię odpowiada Piotr Adamski. Produkcja opowiada historię Julity Wójcickiej, młodej dziennikarki portalu plotkarskiego, prowadzącej śledztwo dotyczące wypadku samochodowego znanego prezentera telewizyjnego. Film bierze na siebie wyjątkowo trudne zadanie, bowiem podejmuje nie tylko temat jakości współczesnego dziennikarstwa, ale również niebezpieczeństw związanych z postępem technologicznym.

Sam nie bardzo wiedziałem, czego się spodziewać po tym dziele, ponieważ zwiastun widziałem w kinie już kilka miesięcy temu. Choć w tamtym momencie zrobił na mnie wrażenie i mnie zaintrygował, to wraz z biegiem czasu zapomniałem o nim. Co najważniejsze jednak w głowie mi utkwiło czyli tytuł, więc gdy tylko zobaczyłem go w kinowym repertuarze, postanowiłem się nań wybrać. Tego wyboru na niedzielny seans zdecydowanie nie żałuję. Przede wszystkim dlatego, iż Ukryta Sieć trzyma w napięciu i choć tematycznie próbuje złapać kilka srok za ogon, wychodzi z tego polowania zwycięsko.

Zobacz również: One Piece – recenzja serialu. Warto było czekać

Historię śledzimy podążając za Julitą Wójcicką odgrywaną przez Magdalenę Koleśnik. Postać młodej dziennikarki bez wątpienia trudno polubić. Mamy tu bowiem do czynienia z najgorszym sortem mediowej hieny. Nasza bohaterka początkowo goni za sensacją. Z instynktem godnym sępa ciągnie ją do padliny, tam gdzie krew, trupy i kontrowersja, tam kliki czytelników. To zdecydowanie jej dewiza. Trzeba jednak jej oddać, że na przestrzeni 1h i 46 minut czasu trwania nasza reporterka zalicza przemianę, którą aktorka w głównej roli sprzedaje przekonująco niczym rasowy handlowiec. Wszystko oczywiście na skutek prowadzonego śledztwa. Początkowo bowiem zapowiada się to na standardowy cherry picking charakterystyczny dla plotkarskich pismaków. Sprawa jednak w zastraszającym tempie nabiera typowego dla dziennikarstwa śledczego charakteru jak i czysto osobistego dla naszej bohaterki. Wszystko dlatego iż ojciec Julity był bardzo bliskim znajomym dla ofiary wokół, której toczy się sprawa.

Jak można się domyślić, odgrywany przez Andrzeja Seweryna ojciec również pracował w mediach. To dziedzictwo stanowi dość mocne obciążenie na naszej bohaterce, czego pokłosie widać w jej zadziornym charakterze. Jednocześnie wskazuje to bardzo fajny zabieg, który znajdziemy w fabule. Mianowicie, sami możemy rozwiązać to śledztwo w trakcie oglądania filmu. Choć nie jest to z perspektywy widza klasyczny model „Kto zabił?” zabawa przybiera moim zdaniem dużo ciekawszą formę. Mamy bowiem okazję niczym rasowy dziennikarz śledczy na własną rękę zbierać tropy, zgrabnie tkając nić, a z niej sieć, powiązań. Choć sami dziennikarze pokazani są w większości w filmie jako hieny poświęcające jakąkolwiek moralność za sensację, to ten karykaturalny obraz ma swój sens i konkretną rolę w historii. Podbija także wymiar i wymowę przemiany naszej heroiny.

Zobacz również: Teściowie 2 – recenzja filmu

Ukryta Sieć

Z ról, które również warto docenić (choć czasu ekranowego ma relatywnie niewiele) to ta odgrywana przez Piotra Trojana. Facet mimo niepozornej aparycji doskonale wie, co robi, gdy kamera jest skierowana w jego stronę. Monolog w taksówce powoduje niesamowite ciary i rozbudza apetyt na większą ilość czasu antenowego dla jego postaci. Może doczekamy się tego w sequelu. Trojan bowiem w tej konkretnej wcześniej wspomnianej scenie operuje tembrem głosu niczym wprawiony tenor i wycina z chirurgiczną precyzją emocjonalną bruzdę w sercu widza. Po 25 Latach Niewinności i tej roli zdecydowanie telefon tego faceta powinien się rozdzwonić, bo póki co to wciąż niedostatecznie doceniony talent.

Drugim tematem, na który film bierze fokus i o którym wspomniałem wcześniej, są niebezpieczeństwa związane z rozwojem technologii. Powiem szczerze, że u osób, które podchodzą do tej sprawy dość bezrefleksyjnie Ukryta Sieć może wywołać niemały szok. Produkcja bowiem ukazuje, jak często pozostawiamy ślady w sieci, po których ktoś może dowiedzieć się na nasz temat absolutnie wszystkiego, jak i również jak często bezrefleksyjnie dajemy dostęp do naszych danych wrażliwych. Choć mamy do czynienia z fikcją, tak sposób ukazania technologii jest niepokojąco bliski rzeczywistości. Stąd bez wątpienia można wyciągnąć lekcję „Nie znasz, nie klikaj”. Przy okazji mam też nadzieję, że niejednego widza sprowokuje do refleksji na temat tego, co wrzuca do sieci.

Zobacz również: Ahsoka – recenzja odcinków 1-2. Nadchodzą „Rebelianci”

Ukryta Sieć

Ostatnim elementem wartym wspomnienia jest fakt, iż Ukryta Sieć podejmuje jeszcze jeden temat, który może dość mocno tknąć tych najwrażliwszych widzów. Lojalnie przed tym ostrzegam, czego jednak sprawa dotyczy pozwolę sobie tu nie wspominać, by nie odbierać dobitności tegoż elementu szoku. Sam bowiem nie do końca się spodziewałem, choć w trakcie seansu czuć, że coś wisi w powietrzu. Pełnego obnażenia jednak warto doświadczyć na własną rękę. Mamy tu zatem do czynienia z pełnokrwistym kinem gatunkowym. Polecam zatem wszystkim fanom thrillerów i dziennikarstwa śledczego, a sam w oczekiwaniu na sequel sięgnę po literacki pierwowzór.

Zdjęcia użyte w recenzji pochodzą z materiałów promocyjnych filmu Ukryta Sieć.

Plusy

  • Świetne aktorstwo (z Trojanem wykorzystującym każdą sekundę na ekranie do cna na czele)
  • Trzyma w napięciu
  • Ciekawie podjęte dziennikarstwo zarówno w fabule jak i meta-narracyjnym wymiarze

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Fabuła miejscami ma jednak dziury
Tymoteusz Łysiak

Entuzjasta popkultury, który najpewniej zamiast kolejnego "Obywatela Kane" wolałby w kinie więcej produkcji w stylu "Toksycznego mściciela". Fan dziwności, horroru, praktycznych efektów, kociarz, psiarz i miłośnik ludzi. W grach lubujący się w satysfakcjonującym gameplay'u. Życie teatrem absurdu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Monika

Sięgnięcie po oryginał stanowić może szok kolejny, uprzedzam 🙂 Szamałek stworzył tę opowieść mistrzowsko. I mimo, że zarys fabuły już pan zna, tam jest oczywiście duuużo więcej… Jego trylogia wciąga bezpowrotnie.