Dziś premiera EP-ki IV!I, która ukazała się cyfrowo pod szyldem wytwórni [PIAS] Recordings Poland & EE.
Ostatni rok Baasch dzielił między Warszawę i Madryt. Na drugim końcu świata, w małym mieszkanku z widokiem na dachy miasta, tworzył piosenki o miłości – tej spełnionej, tej niechcianej i tej, która ratuje w trudnych momentach. W mocnych poetyckich tekstach, z których słynie od lat, odważył się pokazać romantyczną duszę, opowiedzieć o uczuciu i życiowej przemianie, odsłonić swój świat budowany na nowo po wyjściu z nocy.
Zobacz również: Cześć, Michael! – tom 1 – recenzja mangi. Japoński Garfield
Dużo w nowych utworach światła, jasności, szczęścia po prostu, ale wciąż to Baasch – mistrz cienia. Ta niezwykła dwoistość i różnorodność to znak rozpoznawczy nowej epki artysty. Wosk czy Tlen to roztańczony ukłon w stronę lat 90-tych. „Słońce” to konceptualna rozbudowana suita z magiczną wręcz partią saksofonu na końcu. Serce – z jednym z najlepszych w karierze Baascha tekstów – wabi mrokiem i smutkiem znanym z innych jego płyt. Karuzele stały się hitem na letnich festiwalach, miłosne wyznanie w transowym klubowym rytmie dało mieszankę piorunującą!
Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe