Steven Wilson – The Harmony Codex – recenzja płyty

Steven Wilson znany jest ze swojego zamiłowania do łączenia różnych gatunków muzycznych od metalu do jazzu. Podczas jego solowej kariery dorobił się łatki progresywnego artysty, od której się nie odwraca, choć sam uważa ją za zawężającą. Nie zrobił tego również przy okazji premiery siódmego albumu The Harmony Codex.

The Harmony Codex to dzieło, które ciężko w pełni ocenić bez znajomości autobiografii A Limited Edition of One, z której czerpie inspirację. Dodatkowo sam Steven nie boi się tego porównania, bo album w swojej konstrukcji i formie prowadzenia tekstu przypomina powieść. Artysta na przestrzeni The Harmony Codex opowiada o 16-letnim chłopcu poszukującym swojej siostry Harmony, która zaginęła w ruinach  zniszczonego bombą wieżowca w Londynie. Niestety jego poszukiwania nie należą do najłatwiejszych, bo budynkowi z każdym kolejnym stopniem przybywa pięter. Zawarta w melodiach opowieść przywodzi na myśl połączenie Jasia i Magicznej Fasoli z wydarzeniami z 11 września. Prowadzona tu narracja od samego początku trzyma za gardło oraz sprawia, że słuchacz nie może się od niej oderwać.

Zobacz również: Taco Hemingway – 1-800-OŚWIECENIE – recenzja płyty

Cały ciężar jest tu niejednokrotnie łagodzony 10-minutowymi utworami. Zagłębimy się w kosmiczne, dynamiczne melodie w Impossible Tightrope, czy odbijemy w subtelniejsze nuty w The Harmony Codex. Dalej też usłyszymy zaskakujący rapowy numer Actual Brutal Facts, czy surowy Beautiful Scarecrow i Time Is Running Out. Mogłoby się zdawać, że taka mieszanka gatunkowa wbrew tytułowej harmonii doprowadzi do chaosu. Fakt, ale tutaj tego nie odczuwamy. Wszystko dzięki jednemu elementowi będącym spoiwem dla wszystkich styli. Mowa tu o śpiewie Wilsona, z którego naturalnej, subtelnej barwy bije tęsknota.

Nadal jednak The Harmony Codex jest albumem na wskroś gorzkim. W odsłuchu całego krążka wybrzmiewa lęk artysty przed autorytaryzmem, neoliberalizmem, pojęciem odpowiedzialności i chciwości. Strach Wilsona ma swoje szczególne odzwierciedlenie w kolejnym epickim Staircase, gdzie tytułowa klatka schodowa staje się urzeczywistnieniem Schodów Penrose’a. Ciekawym smaczkiem jest zamknięcie piosenki, a zarazem albumu, ponieważ słychać w nim delikatny głos żony artysty kojący obawy niczym balsam dla duszy.

Zobacz również: Thirty Seconds To Mars – It’s The End Of The World But It’s A Beautiful Day – recenzja płyty

Album The Harmony Code to ambitne i narracyjne dzieło. Steven Wilson tworzy tu muzyczny świat, w którym przyjdzie słuchaczowi poznać opowieść o 16-letnim chłopcu, szukającym zaginionej siostry w ruinach wieżowca w Londynie. Mimo różnorodności stylistycznej, album nie traci swojej harmonii i narracyjnej spójności. Teksty artysty odzwierciedlają lęk przed wyzwaniami współczesnego świata. To album, który nie tylko zachwyca muzycznym zróżnicowaniem, ale także angażuje słuchacza w głęboką refleksję nad współczesnością i jej wyzwaniami.

Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe


ŚLEDŹ NAS NA IG
https://instagram.com/popkulturowcy.pl

Plusy

  • Chwytająca za gardło opowieść
  • Multigatunkowa mieszanka, którą spaja wokal Wilsona
  • Refleksja nad współczesnością

Ocena

9 / 10

Minusy

Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze