Sarsa – *jestem marta – recenzja płyty

Właśnie ukazała się nowa, piąta, płyta Sarsy* *jestem marta. Tym razem artystka zaprasza odbiorców bliżej siebie, daje siebie poznać jako Martę i chociaż słuchacze znają Sarsę parę lat, Marta czuje jakby okłamywała Was

*jestem marta to album otwierający nowy muzyczny rozdział w życiu Sarsy. Płyta ma charakter bardziej intymny, a świadczą o tym już pierwsze słowa… Znamy się parę ładnych lat i choć nienawidzę kłamstwa, czuję jakbym okłamała Was. Minutowa melorecytacja wprowadza słuchacza w muzyczny dialog pomiędzy Sarsą a Martą, przedstawiając jej dwa światy: ten wystawiony na widok publiczny i ten bardziej wrażliwy, wewnętrzny, który podszyty jest niepokojem i obawami. Jednak, wprowadzenie kończy się upewnieniem samej siebie, że autentyzm artystyczny jest ważniejszy od pochlebnych opinii odbiorców. Artystka tą płytą podejmuje ryzyko, zmienia muzyczny kierunek, aby pozostać w zgodzie sama ze sobą.

Zobacz również:LP – Love Lines – recenzja płyty

Na *jestem marta  można zauważyć dwa główne tematy i emocje: jedna kategoria opowiada o miłości, wdzięczności; druga opowiada o straceniu, zawiedzeniu, zagubieniu samej siebie. Muzycznie Marta Sarsa raczy nas dobrą porcją elektroniki, która łączy się z alternatywnym brzmieniem. Utwór ciasto jest pełnym radości świadectwem miłości, które wręcz porywa słuchacza do tańca. Inny numer nawiązujący do kulinarii, czyli lukier to spokojniejsze opowiedzenie o relacji pełnej szacunku, zrozumienia i miłości. Piosenka ta ciekawie się rozwija, od spokojnej i stonowanej, po szybką i wykrzykiwaną. W podobnym klimacie utrzymany jest utwór serce zjem, czyli kolejne powiązanie miłości i sztuki kulinarnej. Jednak utwór ten jest bardziej mroczny od pozostałych. Jednym z najciekawszych utworów jest zuch dziewczyna, który muzycznie jest radosny, taneczny. Chociaż tekst opowiada o zagubieniu, mijaniu się sama ze sobą, zrzucaniu kolejnych warstw i odkrywaniu siebie na nowo. O podróży wgłąb siebie opowiada również singiel księżyc.

Ten numer to moja próba dokopania się głębiej do siebie, do swojej kobiecości, do wolności bycia taką, jaką jestem naprawdę… przed samą sobą.

– tak o utworze ksieżyc mówi Sarsa

Zobacz również: Nitki – wywiad z nitą. Energiczna, refleksyjna, kontrastowa

Na płycie można usłyszeć również znakomitych gości, takich jak Zdechły Osa w utworze balet, czy Piotr Rogucki w jprdl. W obu piosenkach można usłyszeć donośny głos buntu. Cała płyta muzycznie jest bardzo eklektyczna, wspomniany balet ma charakter surowy, wręcz post-punkowy, jednak nie jest pozbawiony elektroniki. Z kolei jprdl to bardzo dobre połączenie nowoczesnej muzyki rockowej i elektronicznej.

Podsumowując, nowa płyta Sarsy jest zupełnie nowym wcieleniem artystki… Jest bardziej intymna, prywatna, zbuntowana, ale i wrażliwa. Muzycznie dominuje muzyka elektroniczna, natomiast połączenia z alternatywą, rockiem, czy postpunkiem sprawiają, że każdy kolejny utwór jest interesujący dla słuchacza. W moim odczuciu, jest to najlepszy album Sarsy… może dlatego, że jest bliższy Marcie.

Źródło obrazka wyróżniającego: Sarsa / Facebook


postaw nam kawę
Wesprzyj nas klikając w grafikę lub link https://buycoffee.to/popkulturowcy

Plusy

  • Poruszające teksty
  • Bardzo dobre połączenie różnych gatunków muzycznych
  • Ciekawe współprace z innymi artystami

Ocena

9 / 10

Minusy

  • Podobieństwo utworów do siebie
Katarzyna Mrożek

Umysł ścisły z artystyczną duszą, to połączenie sprawia, że ciężko za nią nadążyć. Ekonomistka, której pasja do muzyki jest tak ogromna, że stała się sposobem na życie. Jej serce przyspiesza, gdy słucha rockowego i alternatywnego grania. Najlepszy sposób na odpoczynek? Trening tańca nowoczesnego.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze