The Burial – recenzja filmu. Zabójca Gigantów

Oparta na faktach sądowa wojna z gigantyczną korporacją ubezpieczeniową to nowa filmowa propozycja od Prime Video. The Burial to również fenomenalny powrót Jamiego Foxa, który tym razem łączy na ekranie siły z Tommy Lee Jonesem. Kto powiedział, że kino prawnicze może się znudzić?

Jerry O’Keefe (Tommy Lee Jones), podstarzały właściciel kilku domów pogrzebowych w Missisipi, popada w długi i problemy prawne. By ratować biznes decyduje się na zawiązanie kontraktu z Rayem Loewenem (Bill Camp), właścicielem wielkiej firmy Loewen Group, zajmującej się skupowaniem mniejszych firm ubezpieczeniowych. Kluczem umowy jest odsprzedaż kilku domów pogrzebowych Loewenowi, by zapewnić gotówkę na wypełnienie dziury budżetowej. Umówione podpisanie kontraktu jest jednak odwlekane przez kupującego. O’Keefe, wspierany przez dwóch zaprzyjaźnionych prawników orientuje się, że Ray Loewen celowo odkłada finalizację, czekając na absolutne bankructwo jego rodzinnego biznesu. 

Zobacz również: Zagłada domu Usherów – recenzja serialu. A w tej bajce był kruk i krew

Z tego powodu Jerry postanawia wytoczyć ogromnej firmie, która go oszukała, sądowy proces. Natomiast aby polepszyć swoje szanse na wygranie sprawy zatrudnia ekscentrycznego prawnika, słynnego Willego Gary’ego (Jamie Fox). Prawnik, niewprawiony w tego typu procesach z początku odmawia, jednak wizja zdobycia jeszcze większego rozgłosu zaczyna do niego przemawiać i decyduje się reprezentować O’Keefa. Tak rozpoczyna się słynny proces, który faktycznie przynosi czarnoskóremu prawnikowi prawdziwą sławę.

Historia w filmie jest bardzo sprawnie poprowadzona. Reżyser nie traci czasu na zbędne dygresje. Fabuła przechodzi od jednego aktu do następnego, jednocześnie nie pędząc do przodu na złamanie karku. Można spokojnie śledzić prezentowane wydarzenia bez obawy, że nie nadążymy za akcją. Co ciekawe, niewielka część opowieści faktycznie dzieje się na sali sądowej, jak to zazwyczaj bywa w kinie tego gatunku. Jednak niezależnie od tego, gdzie się przenosimy, to, co dzieje się na ekranie naprawdę potrafi widza wciągnąć i zaangażować. Wynika to nie tylko ze sprawnie opowiadanej historii, ale przede wszystkim ze świetnej kreacji jednego z aktorów. Jamie Fox daje tu naprawdę fenomenalny popis, brawurowo odgrywając rolę ekstrawaganckiego adwokata, który na sali sądowej zamienia się w przebiegłą bestię. Legendarny już Tommy Lee Jones mimo wieku również jest w świetnej aktorskiej formie. Natomiast tym razem naprawdę musiał odstąpić Foxowi miejsca.

Zobacz również: Awareness – recenzja filmu. Wszystko jest iluzją

Przez większość czasu film ma względnie lekki klimat, który przywodzi na myśl lepsze epizody serialu W garniturach. Dopiero pod koniec ujawniane są aspekty sprawy, które mają nieco bardziej dramatyczny wydźwięk. Wtedy też podniosłość osiąga trochę za wysoki poziom, względem wcześniejszej części opowieści. I powiem szczerze, że trochę to nie pasuje, mimo, że fabularnie był to prawdziwy punkt zwrotny w dotychczas skazanej na porażkę sprawie. Coś tu nie zagrało także w kwestii pokazania zmiany, jaka zaszła w postaci Gary’ego. Niezbyt podobało mi się, jak w końcowych scenach bohater został postawiony na piedestale, zwłaszcza, że na początku wyraźnie nie chciał podjąć się procesu bo mógłby „za mało zarobić”. Dopiero wizja większej sławy go przekonała. Niby końcowe odkrycia zmieniły jego nastawienie. Aczkolwiek nie było to pokreślone taki sposób, aby robić z niego miłosiernego obrońcę czarnej społeczności.

The Burial
fot: kadr z filmu

Film posiada oczywiście wątki dyskryminacji czarnoskórych Amerykanów. Z racji czasów, w których dzieje się historia, jest to o wiele bardziej wiarygodne niż w niektórych produkcjach, których akcja dzieje się współcześnie. Co więcej, wspomniane motywy rasowych nierówności nie są nam pchane do gardeł – po prostu jest zaznaczone, że takie a nie inne sytuacje miały miejsce. W wielu produkcjach nie ma takiej subtelności, trzeba dobitnie pokazać ciemiężenie czarnej społeczności, i zazwyczaj nie wychodzi to produkcji najlepiej.

Zobacz również: Gęsia skórka – recenzja odc. 1-5. Klasyczna frajda

The Burial poza dobrze opowiedzianą historią posiada również świetną oprawę muzyczną. Dzięki klimatycznej ścieżce dźwiękowej film dużo lepiej trafia do widza. Wprowadza luz w opowieści, a muzyka dodatkowo podkreśla charakter głównego bohatera. Największym jednak atutem najnowszej propozycji od Prime Video są rewelacyjnie odegrane role. Jamie Fox wcielił się w swoją postać wręcz wzorowo. Świetny duet stworzył on jednak nie z Jonesem, a z Jurnee Smollett, grającą prawniczkę Loewena. Smollett również zrobiła bardzo dobrą robotę, jako twarda, zaprawiona w bojach prawniczka. Aktorka w każdej scenie pokazuje, że jest prawniczym rekinem nie znającym litości. Od pierwszego spotkania dwójki adwokatów, ich pierwszej rozmowy, czuć napięcie i nadchodzące „starcie tytanów”.

The Burial
fot: kadr z filmu

Nowa produkcja Amazona to klasyczny film prawniczy, który ogląda się bardzo dobrze. Choć z początku opowieść cechuje lżejszy klimat, pod koniec produkcja skłania się dużo bardziej ku dramatowi sądowemu. Całościowo nie jest to jednak na tyle mocna historia, by człowieka wgnieść lub przytłoczyć. Fabuła jest bardzo sprawnie poprowadzona, a obsada udowadnia swój aktorski poziom. Zdecydowanie można potraktować The Burial jako solidną wieczorną rozrywkę. A warto przede wszystkim właśnie przez wspomniane występy. Co prawda tytuł ten nieco traci na niepasującym do reszty filmu końcowym patetyzmie, jednak przypominając sobie grę Foxa czy Smollett, jestem w stanie to przełknąć.


Źródło grafiki głównej: Amazon

https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Bardzo dobrze poprowadzona historia, brak nudy
  • Świetne występy aktorskie

Ocena

7 / 10

Minusy

  • Średnie zakończenie pod kątem głównego bohatera, niepotrzebny, niepasujący patetyzm
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze