Ciała – recenzja serialu. Wiedz, że ta produkcja przyprawiła mnie o ból głowy

Ośmioodcinkowy serial Netflixa, Ciała, już od pierwszych zapowiedzi kusił obietnicą niemałej rozrywki. Intrygowało połączenie kryminału z science fiction oraz fabuła, w której na pierwszy plan wysuwa się zagadka tajemniczych ciał, a właściwie jednego ciała, znalezionego w czterech różnych punktach czasowych na tej samej ulicy. Brzmi ciekawie i nie dziwi fakt, że produkcja spotkała się z dużym zainteresowaniem widzów, w tym i moim. Niestety, już teraz mogę zdradzić, że oglądając serial moje oczekiwania dość szybko zderzyły się z (w tym przypadku) absurdalną rzeczywistością.

Napisanie tej recenzji okazało się być o wiele większym wyzwaniem niż sądziłam. Pierwotnie chciałam napisać tekst, w którym nie będzie spoilerów. Jednakże dość szybko zdałam sobie sprawę, że bez konkretnych przykładów niełatwe będzie podanie powodów takiej, a nie innej oceny. Z góry więc zaznaczam, iż tekst zawiera spoilery. Postaram się jednak ograniczyć ich ilość do koniecznego minimum.

Zanim przejdę do szczegółów, kilka słów dla tych, którzy najnowszego tworu Netflixa nie widzieli. Gdybym miała do czegoś porównać ten serial, to do pięknie opakowanego prezentu. Widząc go wierzymy, że jego zawartość będzie równie atrakcyjna, ale po rozpakowaniu czeka nas gorzkie rozczarowanie. Ciała to produkcja pełna głupoty i tandety, mimo że posiadała ogromny potencjał. Raz za razem jesteśmy świadkami niezrozumiałych i nielogicznych zwrotów akcji oraz wizualnego kiczu.

Zobacz również: Dobry piesek! – recenzja filmu. Pies najlepszym przyjacielem człowieka

Oglądając Ciała, wielokrotnie miałam wrażenie, że sceny zostały nakręcone według poradnika w stylu Tworzenie filmów dla bystrzaków. Pod kątem wizualnym produkcja jest niezwykle prosta i pozbawiona oryginalności, czego doskonały przykład odnajdziemy w historii Edmonda Hillingheada. Śledząc losy detektywa, który jako pierwszy badał morderstwo tajemniczego nieznajomego z Longharvest Lane, można zauważyć, że bohater skrywa przed światem (oraz samym sobą) wstydliwą tajemnicę. Warto przy tym nadmienić, iż odtwórca tej roli Kyle Soller dobrze wykreował postać, a jego gra aktorka odpowiednio oddała rozterki targające bohaterem.

Stopniowo zaczynamy domyślać się, co tak naprawdę kryje się za poważną twarzą mężczyzny. W kontakcie z nowo poznanym dziennikarzem, który okazuje się być homoseksualny, prawdziwa natura Hillingheada szybko daje o sobie znak. Wiadomo, że w obliczu miłości wielu poległo, próbując powstrzymać emocje i tak też jest w tym przypadku. W dość oczywisty sposób wszystko zmierza więc ku momentowi, w którym pomiędzy bohaterami dochodzi do zbliżenia. Jednakże, twórcy postanowili dość dobitnie podkreślić wagę tej sytuacji poprzez dodanie do niej miłosnej piosenki. Skutkiem tego jest efekt przerysowanego, tandetnego teledysku, którego oglądanie stało się wręcz bolesne. Zamiast satysfakcji z faktu, że postacie w końcu mogą być sobą, czułam tylko zażenowanie.

Zobacz również: Najlepsze seriale 2023 roku

Ciała
kadr z serialu

W połowie serialu twórcy postanowili wyjawić tajemnicę ciał, która przyciągnęła widzów przed ekrany. W efekcie dowiadujemy się, że główną siłą napędową całej intrygi jest miłość, a kluczową postacią w całym zamieszaniu jest Elias Mannix. Porzucony przez rodziców chłopiec, którego poznajemy razem z detektyw Hassan, okazuje się mieć związek nie tylko z morderstwem nieznajomego z Longharvest Lane, ale też ogromną katastrofą wspominaną w 2053. Okazuje się, że w roku 2023 doszło do potężnego wybuchu bomby, który pochłonął wiele istnień, a sprawcą tego wybuchu był właśnie Elias. Co więcej, chłopak nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności za swoje czyny.

Bohater ten przewija się przez wszystkie linie czasowe historii, ale zauważmy, że to nie następuje w sposób chronologiczny. W 2053 roku Mannix postrzegany jest jako charyzmatyczny przywódca, dbający o dobro ludu. W istocie ten skrupulatnie działa według swojego planu, którego celem jest zdobycie maszyny umożliwiającej podróż do roku 1889. Ostatecznie udaje mu się to, co pozwala Eliasowi zrealizować swoje najskrytsze marzenia o posiadaniu kochającej rodziny.

Cały serial Ciała wydaje się raz za razem ukazywać, co jesteśmy w stanie zrobić dla miłości. Oprócz głównego antagonisty, również pozostali bohaterowie wielokrotnie działają w imię tego właśnie uczucia. Detektyw Hillinghead kieruje się troską o swoją rodzinę oraz kochanka, co prowadzi do konieczności podjęcia trudnych decyzji. Detektyw Hassan natomiast nieustannie myśli o swoim ukochanym synu i jest gotowa wiele poświęcić w imię jego dobra.

Zobacz również: Lupin 3 – Recenzja serialu. Właśnie takiego Lupina uwielbiam!

Ciała
kadr z serialu

Przyziemna motywacja postaci jest o wiele lepszym rozwiązaniem, umożliwiającym wielu widzom lepsze wczucie się w historię. Ponadto ten motyw niejednokrotnie nabiera wręcz karykaturalnego wydźwięku, kiedy poplecznicy Mannixa wypowiadają dewizę „Wiedz, że jesteś kochany”. Jednakże warto zastanowić się nad tym, czy działania antagonisty nie są zbyt przesadzone. O ile jestem w stanie uwierzyć, że chłopak wiedziony nadzieją odnalezienia szczęścia w przeszłości zdecydował się na podróż w czasie, o tyle nie widzę sensu w decyzji o zdetonowaniu potężnej bomby, która w imię jego pragnień spowodowała ogromne zniszczenia i śmierć niezliczonej liczby osób.

Jednakże głównym problemem serialu Ciała jest ogromna ilość nielogicznym rozwiązań fabularnych, które zamiast odpowiadać na nasze pytania, jedynie je mnożą. W jaki sposób bohater mógł stworzyć tak potężną bombę w latach, gdy technologia na to nie pozwalała, bo w 1989 roku? Jak udało mu się ukryć swoją rolę w katastrofie i piastować tak ważne stanowisko w roku 2053? Po cofnięciu się do roku 1889, jak przekonał tak wielką grupę ludzi do swoich planów? Spośród tych wszystkich zagadek jedna wysuwa się na pierwszy plan, a mianowicie: „Jak to wszystko się zaczęło?”

Zobacz również: Czas krwawego księżyca – recenzja filmu. Posypią się Oskary?

Ciała
kadr z serialu

W produkcji mamy do czynienia z pętlą czasową, której powstania nie tylko nie wyjaśniono, ale również wydaje się być ono niemożliwe. Warto zatrzymać się przy jednej z rozmów Mannixa z żoną, podczas której ten tłumaczy: „Hayden [jego syn] urośnie i będzie miał dzieci. Ich dzieci też będą miały dzieci. A jednym z nich będzie mój ojciec”. Jest to wyznanie wprowadzające co najmniej w konsternację, a w dodatku jedynie potwierdzające, że ta pętla nie ma swojego początku. Wydaje się więc, iż twórcy postanowili sięgnąć po najprostsze rozwiązanie, a więc tłumaczenie, że coś się wydarzyło „bo tak”. W moim odczuciu jest to po prostu leniwe. O wiele więcej satysfakcji przynosi fabuła, w której można odnaleźć ciąg przyczynowo-skutkowy.

Chociaż serial Ciała pozostawia wiele niewyjaśnionych kwestii, to samo zakończenie jest niezwykle zadowalające. Bohaterowie opracowują plan mający na celu przerwanie pętli czasowej i zapobieżenie katastrofie. Na przestrzeni dwóch odcinków dotrzymujemy bardzo podobny obraz sytuacji, co tworzy fascynującą paralelę, ukazując historię Mannixa w dwóch wersjach. Dzięki temu mamy okazję lepiej poznać antagonistę i finalnie poczuć dla niego nawet współczucie.

Zobacz również: The Continental: Ze świata Johna Wicka – recenzja serialu. Lots of guns?

Ciała
kadr z serialu

Nie można również pominąć faktu, że produkcja zawiera wiele ciekawie napisanych postaci, których historię śledzi się z dużym zaangażowaniem. Szczególnie wyróżnia się postać Hillingheada, o której wspomniałam wcześniej, oraz detektywa Whitemana. Ten drugi jest fascynującym bohaterem, ponieważ nie jest jednoznaczny. Choć jest skorumpowanym policjantem i często podejmuje złe decyzje, to jego relacja z małą dziewczynką Ester stanowi najważniejszy element historii. Choć i w tym wątku pojawiają się niedociągnięcia, to nadal oddaje on charakter detektywa w odpowiedni sposób.

Warto też wspomnieć, że pomimo faktu, iż zaprezentowano nam cztery linie czasowe, to jedynie trzy z nich są odpowiednio rozwinięte. W efekcie zmarnowano potencjał historii z roku 2053. Jednocześnie uważam, że nieodpowiednio wykorzystano pomysł na serial, co odpowiednio ilustrują wspomniane wyżej mankamenty fabularne. Wiele wątków potraktowano po macoszemu, a kluczowe kwestie rozwiązano w sposób leniwy i niesatysfakcjonujący. Skutkiem zaś są luki w fabule, które przykrywają pojedyncze zalety produkcji. Liczyłam na ciekawe połączenie kryminału z science fiction, a dostałam brak rozrywki i poczucie głębokiego rozczarowania.

Obrazek wyróżniający: kadr z serialu // Netflix


postaw nam kawę
Wesprzyj nas klikając w grafikę lub link https://buycoffee.to/popkulturowcy

Plusy

  • Angażujące historie niektórych postaci
  • Satysfakcjonujące zakończenie
  • Przyziemny motyw antagonisty

Ocena

3.5 / 10

Minusy

  • Nielogiczna i pełna nieścisłości fabuła
  • Wizualna tandeta i kicz
  • Leniwie napisane wątki, które dzieją się "bo tak"
Natalia Banaś

Dumna psia mama, miłośniczka dobrej muzyki, kina oraz lisów. Dla relaksu ogląda i czyta horrory. Wiecznie z głową w chmurach i napiętym kalendarzem. Swoje popkulturowe zachwyty oraz frustracje przelewa na Worspressa i wiadomości głosowe do znajomych. Kiedy nie odpisuje, próbuje zrobić Ghostface'a na szydełku.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze