Czas krwawego księżyca – recenzja filmu. Posypią się Oskary?

Czas krwawego księżyca to jedna z głośniejszych premier tej jesieni. Nowy film Martina Scorsese przyciągnął do kin sporo ludzi i nie ma co się dziwić – w końcu to znane nazwiska w obsadzie, uznany reżyser oraz intrygująca tematyka. Taki zestaw zaowocował świetną produkcją, o której zapewne nie raz usłyszymy w sezonie nagród. Gdyby jeszcze nie wymagała spędzenia niemal czterech godzin w kinie…

Czas krwawego księżyca to oparta na książce opowieść o plemieniu Osagów – rdzennych mieszkańców Ameryki, którzy na swojej ziemi odkryli złoża ropy. Wraz z nowoodkrytym bogactwem pojawili się też szukający zysku biali, a z czasem obie grupy stworzyły jedną społeczność. W pewnym momencie jednak zaczynają się morderstwa Osagów. Wszyscy wiedzą, że rozchodzi się o prawo do eksploatacji złóż ropy, ale nie jest prowadzone żadne śledztwo, mimo rosnącej liczby ofiar.

Zobacz również: Proces diabła – recenzja filmu. Opętanie czy zwykły przekręt?

Rozwój sytuacji śledzimy przyglądając się mieszanemu małżeństwu Ernesta i Mollie. Kobieta jest rdzenną mieszkanką z prawem do ziemi, które współdziedziczy z trzema siostrami. Mężczyzna natomiast pragnie żyć w luksusie, więc za radą rządzącego miastem wuja, zaczyna interesować się Mollie. Szybko wpadają sobie w oko, pobierają się oraz zakładają rodzinę. Na drodze do nieograniczonego bogactwa stoją jedynie siostry oraz ich mężowie, którzy dzierżą część majątku. Ernest mimo wżenienia się w rodzinę zajmuje bowiem dalekie miejsce w linii dziedziczenia. Wuj Hale ma jednak na to wyraźnie zarysowany plan, w który wciągnięta jest połowa lokalnej białej społeczności.

Zobacz również: Najlepsze filmy 2023 roku

Dynamika relacji między Mollie a Ernestem oraz Ernestem a wujem Halem jest niesamowicie wciągająca. Rozwój mieszanego małżeństwa, wspólnego wychowywania dzieci, nauka plemiennego języka to elementy, którym poświęcamy dużo czasu. Dzięki obserwacji Ernesta i jego postawy wobec rodziny, mocniej zastanawia jego relacja z wujem. „Król” Hale dyryguje nie tylko nim, ale także połową miasta – z uśmiechem manipulując obie rasy, wynajdując luki prawne, dosłownie planując ludziom przebieg życia. Kroku nie ustępuje mężczyznom Mollie, cierpiąca z powodu straty kolejnych członków rodziny, a jednocześnie pełna determinacji do walki o bezpieczeństwo rdzennych mieszkańców.

czas krwawego księżyca
Fot. Czas krwawego księżyca

Obsadzeni w tych rolach Leonardo di Caprio, Robert de Niro oraz Lily Gladstone wypadają śpiewająco. Wyraźnie widać dominujące strony relacji oraz motywacje tych postaci, a jednocześnie trudno przewidzieć następny krok. Szczególnie Ernest stanowi pewną zagadkę, przez długi czas trudno go ostatecznie rozgryźć, a kiedy się udaje, jego kolejne działania wciąż pozostają nieoczywiste. Po części jest to też zasługa długości filmu, ponieważ nie spieszymy się z poznaniem bohaterów. Lata mijają, dzieci rosną, więc protagoniści też z czasem postępują inaczej. Rozwleczona nieco rama czasowa umożliwia porządne przyjrzenie się, jak chęć zysku korumpuje, a nienawiść rośnie.

Zobacz również: Chłopi – recenzja filmu. Dajcie tego Oscara!

Dochodzimy jednak do największego problemu tego filmu, a mianowicie czasu. Śmiem twierdzić, że trzy i pół godziny w absolutnym skupieniu, którego ta produkcja wymaga, to naprawdę dużo. Nie jestem też wcale przekonana, czy było to konieczne. Moment przemęczenia następuje tuż przed zakończeniem trzeciej godziny, kiedy znikąd pojawia się wątek świeżo zawiązanego FBI. Stado agentów przydzielonych do zbadania sprawy morderstw Osagów włóczy się po ekranie, zadając pytania, na które widz dawno zna odpowiedzi. W międzyczasie trafiamy na salę sądową, gdzie pytania znowu się powtarzają. Napięcie nieco spada, bo wiadomo w jakim kierunku zmierzamy. Wydaje się to zbędne, a mimo że dokłada się do historii, ciągnie się za długo.

czas krwawego księżyca
Fot. Czas krwawego księżyca

To jednak tak naprawdę rysa na szkle. Nowy film Martina Scorsese zdecydowanie warto obejrzeć, bo w gruncie rzeczy jest to uniwersalna opowieść. Tak jak Gollum znalazł kiedyś pierścień, tak tutaj znaleziono złoża ropy naftowej. Historia o chciwości i przesuwaniu moralnych granic została ujęta w nowy, intrygujący sposób. Dorzućmy do tego wielkie, wyznaczające jakość nazwiska i voila! Wyczuwam nominacje do Oskarów, nawet nie tylko w głównych kategoriach. Trzymam kciuki za nominację na najlepszy montaż – jest bowiem na co popatrzeć.

Zobacz również: Poprzednie życie – recenzja filmu. O(d)szukać przeznaczenie

Jeżeli więc oglądamy Czas krwawego księżyca w kinie, inwestycja w lepszy fotel zwróci się w niezachwianym skupieniu na opowieści. Przy takich filmach to fizyczna niewygoda może nam przeszkodzić bardziej niż nieszczęsny wątek agentów FBI. Dlatego też ostatecznie wybaczam ten nieprzyzwoicie długi czas trwania, a jak film zejdzie z kinowych ekranów, powtórzę sobie seans – muszę się tym postaciom przyjrzeć jeszcze raz.

Obrazek główny: Materiał prasowy.

https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Dynamika relacji między głównymi bohaterami
  • Skonfliktowana postać Ernesta
  • Rozwój postaci na przestrzeni lat

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Wątek śledztwa FBI, który na siłę wydłuża film
Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze