Biedne istoty – recenzja książki. I kto tu jest potworem?

Hipnotyzująca twarz Emmy Stone na okładce wystarczyła, żebym zainteresowała się tą pozycją. Ale to nie najnowsze wydanie powieści, a zbliżająca się premiera ekranizacji była dla mnie główną motywacją, by po nią sięgnąć. 

Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że większość książkoholików w pierwszej kolejności wącha nowo nabyte książki. I właśnie w trakcie tej czynności odkryłam, że Biedne istoty nie wyglądają w środku jak standardowa powieść. Jest tam całkiem sporo czarno-białych ilustracji imitujących szkice z pamiętnika czy książek medycznych. Niejednokrotnie zmienia się też czcionka czy układ tekstu na stronie, jakby całość była zbiorem listów i wycinków z gazet. I faktycznie, trochę tak jest.

fot. Agata Kowalczewska

Okazuje się, że nie są to wyłącznie względy estetyczne, bo Alasdair Gray na wstępie mówi nam, że wydarzenia, które opisuje, wydarzyły się naprawdę. Motyw stary jak świat, jednak ograny niesamowicie oryginalnie. Przechodzimy więc przez kilka części opowieści: wstęp od autora, powieść napisaną przez doktora Archibalda McCandless, list Victorii McCandless i notatki krytyczne. Po co taka kombinacja? Gray zdaje się opowiadać tę samą historię, jednak prezentuje kilka perspektyw. Każda kolejna kwestionuje prawdziwość poprzedniej.

Akcja dzieje się w XIX-wiecznym Glasgow, gdzie Godwin Baxter pokonuje śmierć i przywraca do życia ciało młodej samobójczyni. Bella odradza się ze świadomością niemowlęcia i błyskawicznie uczy się mowy i pisma. Z tygodnia na tydzień dojrzewa coraz bardziej i jest całkowicie pozbawiona uprzedzeń. To oczywiście retelling kultowego Frankensteina. Tak jak i pierwowzór Biedne istoty pełne są filozoficznych rozważań, ale wydźwięk jest tutaj nieco inny. Alasdair Gray bierze na tapet niezależność kobiet i skupia się bardziej na kwestiach społecznych.

Zobacz również: Biedne istoty – przedpremierowa recenzja filmu

Bella nie jest monstrum, które budzi strach i obrzydzenie. Wręcz przeciwnie – to piękna kobieta, którą interesują się mężczyźni. Jest też niezaspokojona seksualnie, a przynajmniej tak sugerowałyby fragmenty powieści z perspektywy męskiej. Z racji tego, że ominął ją etap dzieciństwa i dojrzewania w typowych warunkach, jest spragniona wiedzy, a jednocześnie naiwna. Największe wrażenie zrobił na mnie właśnie ten feministyczny aspekt. Bella podróżuje, spotyka więc wielu mężczyzn, którzy traktują ją z góry albo próbują wykorzystać. Okazuje się, że kobieta zupełnie pozbawiona uprzedzeń i nieświadoma ograniczeń swoich czasów, nie jest już tak podatna na stłamszenie. Powieść niemal na każdym kroku stawia pytania dotyczące niezależności kobiet. Niejednokrotnie obśmiewa też żądze mężczyzn, którzy w komiczny sposób próbują zrzucić odpowiedzialność na uwodzicielstwo płci przeciwnej. Niesamowicie aktualna treść.

Poza tym Biedne istoty to fantastyczna parodia. Parodiuje powieść wiktoriańską, kpi z poglądów klasy wyższej i szydzi z dawnego podziału ról w społeczeństwie. To naprawdę dowcipna historia, choć skłaniająca do głębszej refleksji. Mocny fragment w tym kontekście stanowi podróż statkiem, na którym dwóch mężczyzn opowiada Belli o swojej wizji świata. I o ile ich rozmowy potrafią być dość zawiłe i sama czasem zadumałam się, co myślę o niektórych kwestiach, o tyle poglądy bogatych białych mężczyzn na temat niższości raz i cywilizowania świata sprzedane w tak poważny sposób, budzą jednocześnie rozbawienie i zadumę. To również ogromna siła tej książki.

Zobacz również: Siostrzeństwo świętej sauny – recenzja filmu. Goła prawda

Stylistycznie powieść to majstersztyk, chociaż tutaj wypada mi zrobić ukłon zarówno w stronę Alasdaira Graya, jak i tłumaczki – Ewy Horodyrskiej. Podejrzewam, że przełożenie tego tekstu musiało stanowić wyzwanie, a jako dowód powiem tylko tyle: lwią część jednego z listów od Belli napisano wierszem imitującym język dramatów Szekspira. Poza tym wiedza i znajomość kontekstów, jaką prezentuje autor, po prostu powala. Ile tu jest odniesień do faktycznych wydarzeń, ile komentarzy politycznych! Marzeniem byłoby być oczytanym na tyle, by wychwycić je wszystkie.

Powiedziałabym cokolwiek więcej o bohaterach książki, ale mam wrażenie, że ta mnogość perspektyw pokazuje ich za każdym razem z całkiem innej strony. Nie chciałabym sugerować więc nikomu, jak ma daną postać odbierać. Powieść balansuje nieustannie na pograniczu baśniowej opowieści i literatury faktu. Ciekawym sprawdzianem waszych uprzedzeń może okazać się ostateczna ocena, komu wierzycie: kobiecie czy mężczyznom.

Fabularnie Biedne Istoty nie są skomplikowane i można nawet poczuć się trochę oszukanym, jak wiele spoilerów sprzedaje sam autor we wstępie. Rzecz w tym, że akcja nie jest do końca tym, co się w tej książce liczy. To przede wszystkim błyskotliwy komentarz na cały wachlarz tematów: od pozycji kobiet po ubóstwo. A to wszystko opisane płynnym językiem i opakowane w piękne wydanie.

Biedne istotyAutor: Alasdir Gray
Tłumaczenie: Ewa Horodyska
Wydawca: Poradnia K
Premiera: 8 listopada 2023
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 370
Cena: 49,99 zł

Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Poradnia K. Obrazek główny – kolaż (Poradnia K).

Plusy

  • Błyskotliwy i aktualny komentarz na temat niezależności kobiet
  • Fantastyczna parodia
  • Piękne, ilustrowane wydanie

Ocena

9 / 10

Minusy

Agata Kowalczewska

Wychowana na fantastyce, od niedawna zakochana również w reportażach. Choć książki stoją wysoko na liście jej hobby, są na niej również dobre filmy, seriale i puby z planszówkami.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze