Star Realms – recenzja gry karcianej

Star Realms to już właściwie klasyk. Gra swój debiut zaliczyła prawie 10 lat temu. W Polsce zresztą również, za sprawą już nieistniejącego Games Factory, gracze mogli cieszyć się tą karcianką. IUVI Games jednak stwierdziło, że przywrócenie tytułu na rodzimy rynek to dobry pomysł. Czy na pewno?

Star Realms to pojedynkowy deckbuilder, którego autorami są Robert Dougherty oraz Darwin Kastle. Rozgrywka pierwotnie przeznaczona była dla 2 graczy, ale nowa edycja pozwala nam pobawić się nawet w 4 osoby. Jedna partyjka powinna zająć około 20 minut.

Napisałem że gra jest deckbuilderem, to szybko jeszcze dodam co to oznacza w praktyce. Otóż cała zabawa oparta jest na rozwijaniu swojej talii w trakcie rozgrywki poprzez kupowanie nowych kart z rynku i pozbywanie się tych niechcianych. To w zasadzie całość głównego założenia mechanicznego, a za moment przejdziemy do szczegółów.

Star Realms
Zawartość pudełka, Fot. IUVI Games

 

O ZASADACH SŁÓW KILKA

Star Realms jest grą niesamowicie prostą, jedną z tych, którą tłumaczy się w dwie minuty nawet totalnemu laikowi. Każdy dostaje talię startową, którą musi potasować i dobrać z niej odpowiednią liczbę kart. Gracz w swojej turze wykorzystuje dobrane karty do:
a) kupowania kolejnych, b) atakowania przeciwnika oraz c) leczenia się z otrzymanych obrażeń. Całkiem istotną kwestią jest fakt, że w grze występuję 4 frakcje – Bloby, Gwiezdne Imperium, Federacja Handlowa i Kult Maszyn. Jest o tyle ważne, że niektóre okręty danej frakcji posiadają umiejętności sojuszu, które aktywujemy mając inny okręt z tą samą ikoną. Co znaczy, że teoretycznie warto iść w jeden kolor, aczkolwiek frakcje różnią się od siebie i dają nam różne możliwości. Dla przykładu Kult Maszyn ma najwięcej kart pozwalających czyścić talię z niechcianych okrętów, a Federacja Handlowa pozwala się leczyć.

Zobacz również: Star Wars: The Deckbuilding Game – recenzja gry planszowej

Celem gry jest zbicie przeciwnikowi do zera jego puli punktów autorytetu, których na początku ma się 50. Robimy to oczywiście przez zadawanie obrażeń naszymi okrętami oraz bazami. Te drugie pozwalają nam się również niekiedy bronić przed nadchodzącymi atakami. To właściwie wszystko z ważnych rzeczy. Dostajemy 5 kart, zagrywamy, robimy co się da, dobieramy nowe karty. Jak skończy nam się talia to tasujemy stos kart odrzuconych powiększony o to, co w międzyczasie udało się zakupić. I tak w kółko, aż ktoś na placu boju nie pozostanie najsilniejszy.

A CO O WYKONANIU?

Ogólnie gra wygląda ok, wykonanie też jest ok. Nic tu nie rzuca na kolana, ale też nie odpycha. No jest takie ok. Nawet grafiki na kartach – strasznie generyczne sci-fi, które ani grzeje, ani ziębi. Ja osobiście jednak mam problem z pudełkiem, które jest duuużo za duże. Ja rozumiem, że zabieg ten wynika z liczby przygotowanych dodatków, ale karty z samej gry podstawowej latają luzem i nic ich nie trzyma w ryzach. Nie ma ani kawałka przegródki, która pozwoliłaby utrzymać w pudełku porządek. Stara wersja, ta wydana przez Games Factory, to była talia kart spakowana w mały kartonik, który mieścił się w większej kieszeni. Nowe Star Realms niestety do kieszeni nie wejdą, ale w plecaku ułożą się bardzo wygodnie bez większego problemu. Czyli, krótko o wykonaniu mówiąc, szału nie ma.

NO TO JAK SIĘ GRAŁO?

To jest tak niesamowicie prosta, wręcz banalna gra, że momentami aż trudno uwierzyć, że potrafi dać fun, a jednak daje. Jest dynamicznie, wartko i ta wymiana ciosów bywa naprawdę emocjonująca. To jest w sumie największa zaleta Star Realms, bo tak poza tym, to mechanicznie jest jednak nieco uboga. Kombinacje, które możemy tworzyć, są bardzo proste i w gruncie rzeczy każda tura sprowadza się do wyłożenia kart i podliczenia ile można zadać obrażeń, ile mam na zakup i czy jeszcze dam radę jakieś punkty autorytetu sobie przywrócić. 

Przyznam też szczerze, że nie zagrałem w partię 4 – osobową, chociaż próbowałem. W świadomości współgraczy Star Realms funkcjonuje jednak jako typowa gra pojedynkowa i jako taka lądowała u mnie na stole. Trochę żałuję, że nie udało mi się sprawdzić, ale chociaż tych wariantów jest sporo, to wszystkie wydają mi się mocno naciągane. Partie dwuosobowe za to zamykają się bezproblemowo w 15 – 20 minut, a po ograniu nawet w 10. Jako szybki fillerek spisuje się idealnie. 

Star Realms
Pudełko nowego wydania Fot. Star Realms
TO OCEŃMY

Trochę biłem się z myślami, jeżeli o ocenę podstawowej wersji Star Realms chodzi, ale ostatecznie stanęło na 6/10. To jest niezła gra, daje sporo frajdy i emocji. Dla mnie jednak brakuje tutaj złożoności, którą znajduję w innych deckbuilderach. Nawet ten Star Warsowy, którego zresztą w recenzji porównywałem do Star Realms, jest ciekawszy i dzięki kilku twistom mechanicznym daje większe pole manewru. Od czasu do czasu zdejmę z półki, chętnie zagram z młodszym bratem czy zabiorę na jakiś weekendowy wypad we dwoje, ale nie będzie to stały bywalec mojego stołu.

Gra Star Realms w serwisie Planszeo.pl.

Tytuł Star Realms
Wydawca IUVI Games
Twórcy Robert Dougherty oraz Darwin Kastle
Wiek 12+
Czas rozgrywki 20 minut
Liczba graczy 2 – 4
Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo IUVI Games, za co bardzo dziękujemy. Nie wpłynęło to na ostateczną ocenę.

Źródło głównej grafiki: BoardGameGeek.com


https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Dynamiczna rozgrywka
  • Sporo emocji
  • Krótkie partie

Ocena

6 / 10

Minusy

  • Karty walają się luzem po zbyt dużym pudełku
  • Banalnie prosta mechanicznie
Paweł Witkowski

Gram w planszówki. Piszę o planszówkach. Fanboy Marvela. Lubię: Mavel Champions LCG, Legendary Marvel, Na Skrzydłach, Terraformację Marsa, rzucanie kostkami i deck building.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze