Dove Cameron – Alchemical: Volume 1 – recenzja płyty

Prawidłowością stało się, że wielu artystów związanych z Disney’em prędzej czy później decyduje się na podjęcie kariery muzycznej, prezentując zupełnie odmienny wizerunek od tego znanego z ról w serialach dla dzieci. Dove Cameron co prawda była częścią tego grona już od jakiegoś czasu, lecz dopiero teraz oficjalnie do niego dołączyła wraz z premierą swojej debiutanckiej i długo wyczekiwanej płyty Alchemical: Volume 1.

Początkowo planowany jako EP-ka, album przekształcił się w dwuczęściowe wydawnictwo. Pierwsza część trwa niecałe pół godziny i obejmuje zaledwie osiem singli, z których połowę mieliśmy okazję poznać jeszcze przed oficjalną premierą. W szczególności dwa utwory z wydawnictwa zdążyły zdobyć rozgłos, stając się viralowymi hitami na TikToku. Znajomość Boyfriend oraz Breakfast miała znaczący wpływ na moje oczekiwania względem płyty. Spodziewałam się, iż pozostałe piosenki będą utrzymane w podobnym klimacie, pełnym kobiecości oraz siły.

Zobacz również: Popkowy Poradnik Prezentowy, czyli jakie popkulturowe prezenty sprawić bliskim pod choinkę?

Jednakże, podczas pierwszego odsłuchu zostałam pozytywnie zaskoczona tym, co usłyszałam. W przeciwieństwie do oczekiwań, album prezentuje różnorodne nastroje, które można podzielić na dwie kategorie: spokojne, emocjonalne kompozycje oraz energiczne utwory emanujące kobiecą niezależnością oraz siłą.  Dzięki takiemu zróżnicowaniu krążek nie nudzi. W swojej różnorodności, single nie gryzą się ze sobą. Całość wypada bardzo dobrze, pozostawiając pozytywne pierwsze wrażenie, zwłaszcza dzięki ciekawej produkcji oraz miksowi wokali.

Mimo to nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż w Alchemical: Volume 1 brakuje głębi. Dove Cameron wyznała, że proces twórczy pomógł jej w i przetwarzaniu emocji, którym wcześniej nie poświęciła wystarczającej uwagi. Jednakże, choć nie mogę kwestionować uczuć artystki, trudno odnaleźć te emocje w samym albumie. Ponadto, nie ma w nim ani jednego utworu, który poruszałby emocjonalnie bądź pozwalał słuchaczowi na utożsamianie się z nim. Z początku to może być niedostrzegalne ze względu na niebanalną formę, która ten defekt zakrywa.

Zobacz również: Kasia Lins – Omen – recenzja płyty

Sama zwróciłam na to uwagę dopiero później. Jednakże w dalszym ciągu uważam, iż jest to dobry album, którego przyjemnie się słucha. Znalazłam też piosenki, do których będę co jakiś czas wracać: White Glove oraz Still. Pierwsza z nich to ciekawa, wpadająca w ucho kompozycja, stylistyką przypominająca nieco różnorodność k-popu. Druga natomiast zachwyca refrenem oraz delikatnością, szczególnie w momencie, gdy padają słowa „Can we just stand still?”, a muzyka zatrzymuje się, podkreślając słowa wokalistki, by po chwili wybrzmieć jeszcze mocniej i głośniej. Możliwe, że gdyby płyta pojawiła się wcześniej, to do tego grona zaliczyłabym również Boyfriend, który jednak zdążył mi się już znudzić.

Alchemical: Volume 1 to ciekawa i zaskakująca propozycja. Byłam pod dużym wrażeniem formy utworów. Dopiero później dostrzegłam, że to tak naprawdę jedyny element, który ten album ma nam do zaoferowania. Wydaje się, że losy krążka są już przesądzone. Ilustrują to jego dwa największe hity Boyfriend oraz Breakfast; wywołały wiele szumu, by po jakimś czasie zniknąć.


Obrazek wyróżniający: Sony Music // materiały prasowe

https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Ciekawa produkcja i miks wokali
  • Wszystkie utwory są na podobnym poziomie

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Brak głębi emocjonalnej
Natalia Banaś

Dumna psia mama, miłośniczka dobrej muzyki, kina oraz lisów. Dla relaksu ogląda i czyta horrory. Wiecznie z głową w chmurach i napiętym kalendarzem. Swoje popkulturowe zachwyty oraz frustracje przelewa na Worspressa i wiadomości głosowe do znajomych. Kiedy nie odpisuje, próbuje zrobić Ghostface'a na szydełku.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze