Historię Kopciuszka znała każda mała dziewczynka urodzona przed 2000 rokiem. Przedstawienie jej w formie komiksu to próba odświeżenia tej opowieści. Jest to również forma dotarcia do aktualnego młodego pokolenia. Jednak czy ta próba okazała się udana?
Przeznaczona dla małych i dużych czytelników komiksowa adaptacja wspaniałej filmowej opowieści Kopciuszek! Dawno temu, za górami i za lasami, żyła sobie skromna i uczynna dziewczyna, która choć zaznała wiele cierpienia, chętnie pomagała innym i nie zrezygnowała z marzeń. Nazywano ją Kopciuszkiem. Gdy pewnego dnia ogłoszono, że w pałacu odbędzie się królewski bal, zamarzyła, żeby wziąć w nim udział. Zła macocha i zawistne przybrane siostry starały się jednak za wszelką cenę pokrzyżować Kopciuszkowi plany. Nie przypuszczały, że na pomoc dziewczynie przyjdą zwierzęta oraz pewna dobra wróżka… Komiks o tym, że dzięki życzliwości, pracowitości i wytrwałości można pokonać wszystkie przeszkody i trudy, nigdy nie należy tracić nadziei na odmianę losu i zwycięstwo dobra nad złem.
– opis wydawcy
Okładka komiksu sama w sobie jest ładna, jednak nie ma efektu wow. Moją uwagę bardziej zwróciła druga, wewnętrzna jej strona – nadrukowane myszki, które zdobią całą stronę. Mały dodatek, jednak na wielki plus.
Zobacz również: Star Wars: Wielka Republika – Bitwa o Moc – recenzja komiksu. This means WAR
Sam komiks został podzielony na trzy części. Pierwsza to galeria postaci, w której przeczytamy opis bohaterów oraz zapoznamy się z ich wyglądem. Druga, a zarazem największa część to sama opowieść. Ostatnia, trzecia, to wspomnienia. Przedstawia ona, w formie graficznej, życie Kopciuszka od jej dzieciństwa aż po ślub z księciem. Uważam, że ta część nie ma sensu. Nic nowego nie wnosi, a jest jedynie zapychaczem, przez który jest kilka stron więcej tego i tak bardzo cienkiego komiksu.
Sama opowieść rozpoczyna się cytatem, co jest ciekawą formą. To świetne wprowadzenie nas w świat Kopciuszka i jej przemyśleń oraz pragnień. Baśń jest przedstawiona z trochę innych perspektyw, niż mieliśmy okazję ją poznać do tej pory. Można to nazwać zakulisowym spojrzeniem. Mamy okazję przeczytać przemyślenia króla, czy też spojrzeć na świat oczami myszek. Pojawia się jedna zmiana w samej historii, jednak myślę, że fani tej baśni bez problemu ją zauważą 😉. Niestety, najgorszym aspektem komiksu są rysunki. Nie mam na myśli tutaj dymków, w których przedstawione są dialogi, bo one wyglądają dobrze. Mowa o jakości grafik. Same postaci to chyba jakiś nieśmieszny żart. Tak rozpikselowanego i niewyraźnego komiksu nigdy nie miałam okazji czytać. Jest to niestety pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy. Na pewno kładzie się ona cieniem na całości.
Zobacz również: Diuna. Ród Harkonnenów – recenzja komiksu. Wszechobecny chaos
Kolejnym minusem tego komiksu jest źle dobrane słownictwo. Jak wskazuje opis wydawcy, historia jest przeznaczona zarówno dla małych, jak i dużych czytelników. Jednak czy słowa takie jak: „nieodrodne” czy „przysposobienie” to język, z którym poradzi sobie młody człowiek? Bardzo w to wątpię. Oczywiście jest rodzic, który na pewno pomoże dziecku rozszyfrować trudności językowe, ale czy naprawdę nie można było użyć takich słów, aby zarówno młodzi, jak i starsi czytelnicy mieli swobodę czytania?
Nie jestem w stanie zrozumieć,do kogo tak właściwie ten komiks jest skierowany. Do dzieci, które jeszcze nie umieją czytać, ze względu na kilka stron samych obrazków? Do młodych, którzy już umieją rozszyfrować słowo pisane, jednak nie na tyle, aby zrozumieć trudniejsze słowa? A może dla młodzieży i dorosłych, którzy zauważą niedociągnięcia w grafikach i nie będą zachwyceni ostatnimi stronami komiksu? Jak dla mnie pomysł ubrania klasycznych baśni w komiks jest świetny, jednak w tym przypadku nie zostało to dobrze zrealizowane.