W życiu Batmana rozpoczął się nowy etap. Bohater kontynuuje swoją walkę z przestępczością w Gotham City. I choć jeszcze tego nie przeczuwa, nieuchronnie zbliża się kolejna wojna, a do miasta przybędzie nowe zagrożenie. Stawienie mu czoła będzie wymagało wiele wysiłku, bowiem Mroczny Rycerz czuje, że nieuchronnie się starzeje i każde kolejne starcie jest coraz trudniejsze. A w wyniku tajemniczej melodii, która nocami płynie przez Gotham, w bohaterze budzą się dawne demony i lęki. Sprawdzamy, jak wypadło to wprowadzenie do nowej odsłony serii Detevtive Comics?
Batman: Detective Comics – Gothamski Nokturn: Uwertura – przydługi i tajemniczy tytuł zapowiadał iście gotycki klimat, wyeksponowany jeszcze mocniej niż w podobnych opowieściach o Mrocznym Rycerzu. W istocie jednak zawartość tego zeszytu pozwala odnieść wrażenie, że – przynajmniej na tę chwilę – jest to tytuł nieco na wyrost. Historia jest naprawdę świetna, ale nie ma w niej aż tyle mistycyzmu, ile można by się spodziewać. To przede wszystkim dobra kryminalna zagadka, rozgrywająca się już w nowej dla Bruce’a Wayne’a i całego Gotham rzeczywistości, przeplatająca się ze spiskiem wprowadzającym do gry nowe ugrupowanie. Odkrywane są też przed nami nowe karty z dawnej historii gothamskiej metropolii. I ten drugi element jest prowadzony według mnie znacznie subtelniej niż w pierwszych tomach Białego Rycerza. To raczej napomknięcie i retrospekcje, a nie całe epopeje, rozgrywające się w dwóch ramach czasowych. Dzięki temu wydarzenia z teraźniejszości wciąż są na pierwszym planie.
Zobacz również: Wir – recenzja książki. Nieskończona spirala zagłady
Wojny Jokera nieźle zamieszały w uniwersum Gacka. Jeżeli znacie te historie jedynie pobieżnie, to z początku możecie napotkać trudność w odnalezieniu się w nowych realiach. Niemniej jednak są one szalenie wciągająca. Świat Batmana przez lata potrafił nieco znudzić, trawiła go pewna powtarzalność. Choć mnogość zeszytów w nim osadzonych wciąż oferowała ciekawe historie, to jednak po sięgnięciu po ten komiks dostrzegłem tę różnicę i doceniłem kolosalne zmiany, jakie zaszły u Człowieka Nietoperza.
Batman – Gothamski Nokturn: Uwertura faktycznie jest świetny pod kątem klimatu. Zarówno atmosfera, jak i fabuła sama w sobie pochłaniają czytelnika, oferując bardzo dobrą rozrywkę. Jest tu mniej widowiskowej akcji, bardziej porównałbym ją do tej z ostatniego Nolanowskiego Mrocznego Rycerza. Jest jej niewiele, a zamiast widowiskowości i efekciarstwa, skupiono się na tonie prezentowanych starć i ich znaczeniu. Mordobicie nie jest tylko mordobiciem, pokazuje tym razem jeszcze dobitniej to, co dzieje się w głowie Wayne’a i prezentuje nam ewolucję Batmana. Widzimy więc bohatera, który – choć wciąż jest kozakiem – to jednak nieuchronnie się starzeje, i jest mu coraz trudniej walczyć o sprawiedliwość. Znów kłania się motyw z filmu Mroczny Rycerz powstaje lub kultowego komiksu Franka Millera. Nie martwcie się jednak – nie czuć tu zrzynki, jest to wplecione naprawdę łagodnie i wiarygodnie.
Zobacz również: Obcy: Romulus – recenzja filmu. Krew, kwas i ksenomorf
Nowy Detective Comics czyta się bardziej jak jedną z historii Elseworlds. Widać tu inną rzeczywistość, ale to po prostu nowy rozdział tej samej opowieści, który prezentuje się naprawdę ciekawie. Mamy wciągającą fabułę, dobrze zaprezentowaną akcję, której istnienie ma sens, i gęsty klimat, typowy dla komiksów o Mrocznym Rycerzu. Mimo tego czuć, że jest to coś nowego, odmiennego od dotychczasowego Detective Comics i z tego względu naprawdę warto ten zeszyt przeczytać.