Jesse Eisenberg zafascynowany Polską zrobił film o naszym kraju. W Prawdziwym bólu gra sam reżyser oraz Kieran Culkin czy Jennifer Grey. Produkcja nagrana w Lublinie, Radomiu, Krasnystawie i Warszawie już zyskała swojego grono fanów.
Film przedstawia dwóch kuzynów, którzy po śmierci babci pragną odwiedzić jej rodzinny kraj – Polskę. Razem biorą udział w wycieczce po najważniejszych miejscach kultury żydowskiej, aby odkryć historię ich rodziny. Mężczyźni kiedyś sobie bliscy, zdają się być w innym miejscu w swoim życiu. Wycieczka może być dla nich szansą na pojednanie i ponowne zrozumienie.
Zobacz również: Juror 2 – recenzja filmu. O 100 minut za długo
Prawdziwy ból to ładna laurka dla Polski. Wszystko jest piękne i czyste w Warszawie, a także w Lublinie. Budynki zostają zaprezentowane w estetyczny sposób, znacznie przykuwają uwagę. Podczas podróży bohaterów słyszymy muzykę Chopina. Czy właśnie w taki sposób widzą nas Amerykanie? Dla mnie to wszystko jest zbyt sztuczne. Nie ma brudu czy bezdomności, ani nawet sklepu typu Żabka czy Biedronka. Nawet pociąg REGIO, w którymś momencie staje się… PKP. Zagraniczny widz może nie zauważy różnicy, ale Polak zauważy dokładnie. Takich rzeczy się nie robi.
Po obejrzeniu zwiastunów oraz wywiadów myślałam, że na seansie Prawdziwego bólu w kinie wyleję sporo łez. Zdaje się, że to główna moc tego filmu – emocjonalność. Granie na uczuciach widzów, którzy widząc łzy bohaterów na ekranie, sami zaczną odczuwać smutek. Na mnie to niestety nie podziałało. Nie miałam żadnej guli w gardle czy łezki w oku. Ta emocjonalność okazała się być płytka i pokazana finalnie tylko przez chwilę.
Zobacz również: The Cure – Songs of a Lost World – recenzja płyty. Rzecz o przemijaniu
Mam wrażenie, że film leci w dobrą stronę dopiero od drugiej połowy, kiedy bohaterowie mogą wylać pierwsze żale. Ogląda się wszystko zdecydowanie przyjemniej i mniej zwraca uwagę na głupotki. Przecież Amerykanów w końcu stać na zapłacenie taksówki z jednej miejscowości do drugiej. W ostatnich 20 minutach występuje w końcu oczekiwany, realny akcent polskości. Niezadowolona postać polskiego mężczyzny śmieszy najbardziej.
Wyobrażałam sobie inaczej ten film, co nie znaczy, że wizja Eisenberga jest zła. Spojrzenie na nasz kraj wzorkiem obcokrajowcy oraz zwiedzającego jest ciekawym zabiegiem. W naszym życiu mijamy sporo turystów i nie zdajemy sobie nawet sprawy, co zwiedzają i po co są w naszym mieście. Po raz pierwszy tak naprawdę możemy zajrzeć do wnętrza wyprawy.
Zabrakło mi pogłębionej relacji między Davidem a Benjim. Mają być to kuzyni, najbliższa sobie rodzina, w co śmiem wątpić po obejrzeniu całej produkcji. To Culkin ma dominującą rolę, gra w końcu szalonego i nieobliczalnego, a tak naprawdę pogubionego bohatera. Jest dobry, ale nie bardzo dobry.
Zobacz również: Cisza nocna – recenzja filmu. Horror starości
Prawdziwy ból jest dla mnie rozczarowaniem. Oczekiwałam czegoś dobrego i świeżego, a dostałam kolejnego średniaka. Jest to ładna laurka, może przyciągnie turystów do naszego kraju, ale nic więcej w sobie nie ma.
Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne