Rewitched – recenzja książki. Nie oceniaj książki po okładce

Patrząc na okładkę Rewitched, można byłoby mieć nadzieję, że jeśli książka będzie choć w połowie tak dobra, jak się prezentuje na pierwszy rzut oka, to mamy do czynienia z prawdziwą perełką. Czy aby na pewno tak właśnie jest?

Belladonna Blackthorn nie straciła swojej magicznej iskry, minęło jednak trochę czasu, odkąd ostatni raz wykorzystała pełnię jej potencjału. Praca w ukochanej księgarni, gdzie nieustannie powstrzymuje swojego toksycznego szefa przed rujnowaniem biznesu, jest męcząca sama z siebie. A przecież Belle musi jeszcze uważać, by nie zdemaskować się jako czarownica. Nic więc dziwnego, że doskonalenie swoich magicznych mocy nie jest dla niej priorytetem. Sytuacja jednak się zmienia, kiedy w dniu trzydziestych urodzin Belle otrzymuje wezwanie od kowenu: jej wiedźmia godność ma zostać poddana próbie. Istnieje ryzyko, że za sprawą czarodziejskiego procesu Belle utraci magię na zawsze. Potrzebuje zatem pomocy, szczególnie że ma tylko miesiąc na dowiedzenie swoich umiejętności, a znaki, że tajemne mroczne siły chcą jej utrudnić zadanie, pojawiają się już teraz. Na szczęście Belle może liczyć na swoich przyjaciół, na ekscentrycznego mentora, a nawet na (irytująco przystojnego) opiekuna, który poprzysiągł sobie ją chronić.

– opis wydawcy

Zobacz również: Powiedz wszystkim, że zabiłam Marię – recenzja książki. Rozprawa z Marysią

Jak wcześniej już można było zauważyć,okładka mnie zachwyciła. Gdy tylko przesyłka z tą książką do mnie przyszła, przez dłuższą chwilkę siedziałam i patrzyłam na nią niczym zaczarowana. Jestem totalną jesieniarą więc kolor pomarańczowy przyciąga mnie jak magnes. Połączenie go z niebieskim dało zaskakująco dobry efekt. Dodatkowo na froncie, jak i z boku czy też na tyle, dodano malutkie, świecące gwiazdki, które mienią się na złoto. Ta okładka to moje top 10,jakie widziałam w życiu.

Drugi plus tej książki to piękny język. Nie wiem, czy to zasługa tłumaczenia,czy oryginał również może się tym poszczyć. Słowa dobrane są idealnie, a każde kolejne zdanie jest spójne z poprzednim. Dzięki obecności wielu synonimów oraz pięknych dodatków językowych Rewitched sobą przyciąga. To nie jest zwykła książka napisana na kolanie, a językowa staranność, której tak teraz mało.

Zobacz również: Dom Starlingów – recenzja książki. Świat w krzywym zwierciadle

Bella to miła, charyzmatyczna postać z mocnym charakterem. Mimo życiowych niedogodności jest ona silna i dzielnie walczy o swoje marzenia. Wokół niej pojawiło się mnóstwo osób, które z chęcią jej pomagają. Mimo że jest sympatyczna to jest również bohaterem, którego się nie zapamięta na dłużej. A szkoda, bo potencjał był bardzo duży. W trakcie jej zawirowań życiowych, Belle poznaje Rune’a. To chłopak, który od samego początku wykazuje zainteresowanie główną bohaterką. Niestety, nie dało się go polubić. Jak dla mnie to jedna z bardziej zadufanych w sobie postaci, z jaką miałam do czynienia.

Jak możemy się domyślać, rozwój relacji dwójki przedstawionych przeze mnie wyżej bohaterów stanowi główny romantyczny element fabuły. Również kwestia zakończenia tego wątku, jeżeli jesteśmy czytelnikami tego gatunku, nie będzie stanowiła dla nas większego zaskoczenia. Zapewniano nas jednak, że będzie to slow burn. Niestety nie ma czegoś takiego w tej książce. Są tylko momenty, w których główna bohaterka okazuje swoją niechęć w stosunku do Rune’a. Ten z kolei uważa, że dziwne i mało zachęcające teksty na podryw są w stanie sprawić, że Bella go pokocha. Podczas większości wydarzeń nie widzimy, by nasza dwójka bohaterów zaczęła coś do siebie czuć, jednak „ni z tego, ni z owego” pod koniec łączy ich uczucie. Mogliśmy się tego spodziewać, ale tak jak wspomniałam, znając gatunek a nie treść książki. Pojawienie się na końcu powieści określenia „tygrysie” doprowadziło mnie zaś do zażenowania i niemałego zdziwienia.

Zobacz również: Królowa lodu – recenzja książki. Wszystko zostaje w rodzinie

Sam początek książki wydaje się tak bardzo wyrwany z szerszego kontekstu, że zaczęłam sprawdzać, czy przypadkiem ta powieść nie jest jedną częścią z kilkutomowej serii. Pierwsze 100 stron nie ma nic wspólnego z czarami czy wiedźmami. Tak naprawdę magia jest tutaj czymś dodatkowym, swoistym tłem dla historii, a liczyłam – co było mi zresztą obiecywane – na intensywne fantasy z dużą ilością czarów. Co najgorsze, książka naprawdę się dłużyła. Ciekawie zaczęło robić się dopiero po 300. stronie z hakiem.

Podsumowując, Rewitched to nie romans slow burn, nie książka o magii, a co najważniejsze – to na pewno nie jest powieść, którą pokocha każda jesieniara. Nadzieje były duże, jednak znów się przekonałam, że książki nie należy oceniać po okładce.


Rewitched

Autor: Lucy Jane Wood
Wydawca: Insignis
Premiera: 23 października 2024 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 480
Cena katalogowa: 44,99


Powyższa współpraca powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Insignis. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż (Insignis)

Plusy

  • Przepiękna okładka
  • Piękny język

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Brak obiecywanej magii
  • Brak slow burn
  • Dziwne rozwiązania fabularne
Dominika Dąbek

Dużo ogląda. Jeszcze więcej czyta. Fanka Marvela, w szczególności jego kinowej odsłony oraz innych dobrych filmów, seriali i książek. W przerwach od tego wszystkiego składa zestawy Lego. W sieci znana jako movie_nika.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze