Ucieczka z Chinatown to serial, który z pewnością można nazwać nietuzinkowym. Na początku wydaje się, że to w połowie kryminał, a w połowie dramat rodzinny. Jednak aby poznać prawdziwe oblicze serialu, trzeba obejrzeć wszystkie 10 odcinków.
Głównym bohaterem serialu Ucieczka z Chinatown jest Willis Wu, grany przez jak zawsze uroczego Jimmy’ego O. Yanga. Willis pracuje w restauracji swojego wujka Wonga (Archie Kao) i ma dość tego, że w jego życiu nic się nie dzieje. Nie ma dziewczyny, a jego rodzice wciąż opłakują starszego syna Jonny’ego (Chris Pang) – o którym właściwie do końca nie wiadomo, czy nie żyje, czy po prostu zniknął. Pewnego dnia w restauracji zjawia się piękna pani detektyw Lana Lee (Chloe Bennet) i prosi Willisa o pomoc w sprawie porwania manikiurzystki z Chinatown. Sprawa wiąże się też ze zniknięciem jego brata.
Zobacz również: Tube. Opowieść o pewnym życiu – recenzja książki. Czym jest sukces?
Willis jest aktorem drugoplanowym w serialu kryminalnym „Black & White”, ale jest to tak fajnie wtrącone w fabułę, że właściwie nie rozróżniamy, kiedy oglądamy losy Willisa, a kiedy ten drugi serial. Szczególnie imponująco wygląda to w pierwszych kilku odcinkach. Najbardziej rozbawiła mnie scena z Willisem próbującym przedostać się przez drzwi głównej siedziby policji. Kiedy w końcu dołącza do śledztwa u boku detektyw Lany, Willis jest zaledwie niewidzialnym kelnerem. W miarę postępu serialu infiltruje pewne kręgi, udając azjatyckiego dostawcę jedzenia, technika, a ostatecznie detektywa. Najbardziej podobał mi się odcinek, w którym stopniowo wkradał się w łaski kolejnych pracowników policji, przekupując ich chińskim jedzeniem.
Ucieczka z Chinatown oferuje również ciekawe wątki poboczne. Na szczególną uwagę zasługuje postać Fatty’ego, grana przez Ronniego Chienga. Fatty jest kolegą Willisa z restauracji. Gdy Willis zagłębia się w śledztwo i odchodzi z knajpy, Fatty przejmuje obowiązki kelnerskie. Nie jest z tego powodu zadowolony, więc zaczyna być wredny dla klientów. To ich nie odrzuca, a wręcz przeciwnie – Fatty staje się swoistą atrakcją turystyczną, a ludzie przychodzą do Złotego Pałacu tylko dla niego. Cała sytuacja jest absurdalna, a Chieng świetnie gra opryskliwego kelnera.
Zobacz również: Inside Seaside 2024 – relacja z festiwalu. Jesienią też można!
Największym minusem Ucieczki z Chinatown jest to, że staje się dość nudna po pierwszej połowie. Zmienia się nieco stylistyka serialu i przemawia to na jego niekorzyść (choć jest to celowy zabieg i dopiero na końcu wiemy, dlaczego tak się stało). Widz czuje się trochę skonfundowany poczynaniami Willisa i tym, że on i Lana nagle zamienili się miejscami, więc teraz ona pracuje w restauracji. Wszystko jednak wyjaśnia się w ostatnim odcinku.
Akcja serialu toczy się w latach 90. Dokładny rok nie zostaje podany. Czas akcji zdradza jedynie przestarzała technologia – telewizory z kineskopami czy telefony na kablu. Nie przyłożono się niestety do charakteryzacji czy kostiumów – bohaterowie wyglądają współcześnie. Pojawia się również brak konsekwencji, kiedy Willis ogląda nagrania z lat 80. Niektóre są w rozdzielczości 16:9, a niektóre w 4:3. Może to pierdoły, ale serial miał spory budżet (głównym producentem jest Taika Waititi), zatem można było spokojnie przyłożyć się do takich szczegółów.
Podsumowując, w zalewie jednakowych produkcji, rebootów, remake’ów, sequeli i prequeli Ucieczka z Chinatown zdecydowanie się wyróżnia. Serial docenią na pewno fani złożonych dzieł, gdzie nie otrzymujemy wszystko podanego na tacy, tylko stopniowo odkrywamy kolejne warstwy. Zakończenie jest zaskakujące, a niektórych może nawet nakłonić do ponownego obejrzenia odcinków, by wychwycić nowe smaczki i szczegóły. Spragnieni kolejnych wrażeń mogą również odnieść się do materiału źródłowego, czyli powieści Ucieczka z Chinatown Charlesa Yu.
Źródło grafiki: Character Media