Siberia 56 – recenzja komiksu. Co za miejsce, nie do życia

Zbliżają się zimowe wieczory, także lektura Siberii 56 od wydawnictwa Lost in Time jest oczywistym wyborem czytelniczym. Czy poza niską temperaturą gwarantuje też dobrą zabawę? 

Siberia – 56. planeta ziemskiej prekolonizacji. Jej powierzchnię całkowicie pokrywają strome góry i śnieg. Na biegunach temperatury spadają do -200 stopni Celsjusza, a lodowe wiatry osiągają prędkość 300 km/h. W tak nieludzkich warunkach piątka kolonistów musi dotrzeć do bazy. Po pokonaniu 80 milionów lat świetlnych przez kosmos ich wahadłowiec rozbija się na białej i nieskalanej powierzchni tego nieprzyjaznego świata. Ocalałych czeka więc kolejna podróż – 250 kilometrów. Tym razem pieszo. Pośród kąsającego zimna, burz śnieżnych i straszliwych drapieżników grasujących wokół ich szanse na przeżycie wydają się bliskie absolutnemu zeru…
– opis wydawcy
Historia podzielona jest na 3 części – 13. misja, Morbius i Piramida. Stanowią swego rodzaju akty, dzięki którym możemy zagłębić się w misję kolonizacji Syberii 56. Opis wydawcy nie zdradza wiele, co już samo w sobie uważam za bardzo dobry ruch. Przez to również będę się trzymał ogólnodostępnych informacji, bo im więcej wiecie, tym gorzej może się to przełożyć na przyjemność z czytania. Nie będę za to dłużej trzymał w niepewności i zdradzę, że nowość od Lost in Time jest porządnym kawałkiem komiksu. Do tego robi wrażenie nie tylko rozmiarami (240×320 mm), ale także świetnymi ilustracjami. Jednak wszystkiego dowiecie się po kolei…

Zobacz także: Popkulturowy przegląd miesiąca – najciekawsze premiery grudnia

Za scenariusz komiksu odpowiada Christophe Bec (Sanktuarium, Bunkier). Od razu pożałowałem, że to moje pierwsze zetknięcie z tym twórcą. Szanuję fakt, że Bec nie bał się pójść w dość nieoczywistym kierunku na samym końcu lektury. Chociaż najlepiej czytało mi się pierwszą część, gdzie pięcioro kolonistów musi odnaleźć drogę do bazy. Momentalnie wsiąknąłem w historię, a sama planeta zaintrygowała mnie na tyle, że zacząłem porównywać ją do takich klasyków jak seria Obcy. Dodatkowo mamy do czynienia ze świetnie wykreowanym światem. Jest klimatycznie, a czytelnik ma poczucie zagrożenia czyhającego w zakamarkach planety.

Siberia 56
kadr z komiksu
Historia na tyle angażuje, że przymykam oczy na drobne potknięcia logiczne zawarte w scenariuszu. Przykładowo fakt, że przez ponad 100 lat koloniści niemal nie poznali podstawowej flory i fauny planety. Nie wspominając już o gigantycznej piramidzie strzelającej promieniem w kierunku kosmosu. Bo dlaczego by mieli? Przecież to wcale nie wygląda i nie brzmi podejrzanie, prawda? Do wszystkich elementów układanki docieramy z głównym bohaterem, co też działa na korzyść. Jednak coś słabo wykonywali poprzednicy swoją robotę, bo gotowych informacji o świecie niemal nie mamy żadnych.

Zobacz także: Anora – recenzja filmu. Blask

Siberia 56
kadr z komiksu

Rysunkami zajął się Alexis Sentenac (Lowlifes) i jest w tym aspekcie naprawdę solidnie. Jego rysunki mocno nawiązują do stylu frankofońskiego. Szczególnie widać to w sposobie przedstawiania bohaterów i ich twarzy. Jako kompletny początkujący w temacie tego nurtu odczułem niemałą satysfakcję z faktu połączenia kropek (wcale nie jest tak, że wystarczyło zerknąć na francusko brzmiące nazwiska autorów). Sentenac w piękny sposób narysował krajobraz mroźnej Syberii 56. Lodowe pustkowia, gwałtowne burze czy stworzenia planety oddają majestat i wrogość nowego środowiska. Większość z tych kadrów można by oprawić w ramkę i kasować za nie wcale nie tak małe sumy.

Zobacz także: Na wyspie Umpli-Tumpli – recenzja komiksu. Powrót do dzieciństwa

Myślę, że Syberia 56 najlepiej sprawdzi się wtedy, kiedy podejdzie się do niej bez uprzedzeń. Im mniej się o niej dowiecie, tym bardziej was zaskoczy. Wiem, że nieco zagadkowo, ale naprawdę nie ma co zastanawiać się nad sięgnięciem po ten komiks. Przez rozmiar może nie polecę go do komunikacji miejskiej w drodze do pracy czy szkoły, ale znakomicie sprawdzi się w domowym zaciszu. Szczególnie kiedy za oknem będzie już skrzypiał mróz.

Źródło grafiki głównej: okładka komiksu

Plusy

  • Ilustracje Alexisa Sentenaca
  • Porządna pozycja sci-fi

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Drobne głupotki scenariuszowe
Seweryn Kuk

Nałogowy kolekcjoner z ciągłym brakiem miejsca na swoje zbiory. Uwielbia mitologię nordycką, gry karciane i strategiczne. Aktualnie stara się nadrobić cały rynek komiksowy ubiegłego półwiecza. Enjoyer Sarniego Żniwa i Misji Kleopatry. Oba filmy widział ponad 50 razy.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze