Foodtruck Arena – recenzja gry. Nie ma to jak pokopać pomidora foodtruckiem

Twórcy gry Foodtruck Arena mówią, że nic nie łączy ludzi bardziej niż sport i jedzenie. Może coś w tym jest, bo wszamać pizzę ze znajomymi podczas jakieś dobrego meczyku w telewizji to jest całkiem fajna sprawa.

Foodtruck nadal pozostaje samochodem, więc można nim jeździć i przy okazji wpakować kilka pomidorów do bramki przeciwnika – jest sport, jest jedzenie. Foodtruck Arena to produkcja garściami czerpiąca z bardzo popularnej niegdyś i nadal mającej wierne grono fanów gry Rocket League. Założenia są tu takie same, czyli jest jedna piłka, dwie bramki i dwie drużyny. Zawodnikami za to są samochody, którymi musimy wepchnąć piłkę do bramki przeciwnika. W grze od Cat-astrophe Games sterujemy jedynie foodtruckami i zależnie od potraw, jakie moglibyśmy w nich zakupić, dostajemy do dyspozycji umiejętności ułatwiające nam wygraną czy też utrudniające zdobycie bramki przeciwnikowi (a przynajmniej ma to sens w kilku przypadkach). Możemy więc wroga zamrozić, zamienić mu gaz z hamulcem, a sami skorzystać na przykład z turbo. Jako że wszystko kręci się tu wokół jedzenia, to nawet piłka zmienia się w pomidora – ten zaś efektownie roztrzaskuje się, gdy trafia do bramki.

Zobacz również: Returnal – recenzja gry, której nie przeszedłem

W Foodtruck Arena mamy możliwość przystąpienia do turnieju, gdzie podróżujemy po świecie i mierzymy się z mistrzami kuchni z danych regionów. Raz będą to pojedynki jeden na jeden, innym razem wspomoże nas inny mistrz ulicznego jedzenie i zagramy dwa na dwa. Zmieniać będą się też areny, a momentami również pogoda, co urozmaici zabawę. Najlepiej w grze sprawdzają się jednak niepodważalnie pojedynki na kanapie. Foodtruck Arena testowałem na Nintendo Switch, gdzie w trybie stacjonarnym możemy zmierzyć się z drugim graczem, a nawet popykać łącznie w cztery osoby. Tutaj fan był o wiele większy i gra potrafiła sprawić frajdę. Szkoda jednak, że nie dostaliśmy możliwość rozgrywania meczów online.

Co do kwestii technicznych, to gra działa Switchu bardzo dobrze. Mimo wszystko nie jest to gra wymagająca, bo zwłaszcza graficznie jest bardzo oszczędna. Zdecydowanie mogłaby wyglądać lepiej, sporo brakuje przede wszystkim w kwestii jakości tekstur oraz efektów cząsteczkowych – jest zbyt sterylnie. Samo sterowanie jest okej i da się szybko przywyknąć do zakresu skrętności pojazdów. Muzycznie za to dostajemy zaledwie kilka mało wpadających w ucho melodii.

Zobacz również: Biomutant – recenzja gry. Puchata, urocza historia o… postapokalipsie

Foodtruck Arena to przyjemna produkcja do sprawdzenia w gronie znajomych na jakiejś domówce. Gra nie zagwarantuje nam zabawy na długo, ale w odpowiednim towarzystwie może zapewnić trochę rozrywki. No i każdy znajdzie tu swojego faworyta – wolisz burgery czy ramen? A może lody francuskie?

Ocena: 5/10

Mateusz Chrzczonowski

Nie zna się, ale czasem się wypowie. Najczęściej na tematy gamingowe, bo na graniu i czytaniu o grach spędził większość życia. Nie ukrywa zboczenia w kierunku wszystkiego, co pochodzi w Kraju Kwitnącej Wiśni czy też niezdrowego zauroczenia kinem z różnych zakątków Azji.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze