Returnal – recenzja gry, której nie przeszedłem

Returnal miał w pełni pokazać możliwości konsoli PlayStation 5 i być zwiastunem nowej jakości gier. A jak wyszło? Zapraszam do lektury!

Przyznam szczerze, że po pierwszym pokazie trailera Returnal nie spodziewałem się po produkcji fińskiego studia Housemarque zbyt wiele. Ot, kolejna strzelanka w klimacie science fiction. Przyznaję – gra prezentowała się naprawdę dobrze, jednak nie rozbudzała mojej wyobraźni, ani nie sprawiła że już w czerwcu 2020 roku odliczałem dni do jej premiery. Nie wykluczam, że gdyby biblioteka gier PS5 byłaby bogatsza to mógłbym jej w ogóle nie sprawdzić. I pewnie nigdy nie dowiedziałbym się jak wiele straciłem.

Zobacz również: Biomutant – recenzja gry. Puchata, urocza historia o… postapokalipsie

Returnal (za każdym j..anym razem) zaczyna się od katastrofy statku kosmicznego, który rozbija się na nieznanej planecie. Na jego pokładzie znajduje się nasza bohaterka – Selene. Kobieta wychodzi z wypadku bez szwanku i rozpoczyna eksplorację ruin nieznanej cywilizacji, ku którym prowadzi ją tajemniczy sygnał. Atropos nie należy oczywiście do najbezpieczniejszych planet we wszechświecie. Na każdym kroku czai się tu niebezpieczeństwo w postaci monstrów przypominających mechy czy innych wszechobecnych pułapek. O śmierć tu nie trudno, a gdy już zginiemy… zaczniemy przygodę od samego początku.

 

Returnal to gra roguelike w czystej postaci, przez co śmierć jest tu nieodłączną częścią mechaniki gry. Bohaterka rozbijając się na Atropos zostaje uwięziona w pętli czasu, co skutkuje jej ciągłym przeżywaniem katastrofy i ponownej eksploracji zmieniającego się świata. W trakcie każdego powrotu na planetę Selene rozwija się zwiększając swoje zdolności bojowe. Mam tu na myśli biegłość broni, dzięki której kolejne znajdowane w skrzyniach bronie będą zadawały większe obrażenia. Ponadto otrzymujemy możliwość zwiększenia poziomu maksymalnego zdrowia. Rozgrywkę znacznie ułatwia też spora gama artefaktów dająca bohaterce rozmaite bonusy. A kiedy zginiemy…

Returnal miał w pełni pokazać możliwości konsoli PlayStation 5 i być zwiastunem nowej jakości gier, a jak wyszło? Zapraszam do lektury!

Żart.

Na całe szczęście są pewne elementy, które zostają z nami nawet po śmierci. Selene uczy się broni z których korzysta więc wraz z upływem czasu będziemy mogli korzystać z ich pełni możliwości. Nie stracimy również najcenniejszego surowca na jaki natrafimy na Atropos – Eteru. Za jego pomocą możemy odblokować nowe artefakty, czy skorzystać ze swego rodzaju save’a, który po śmieci przywróci nas do momentu w którym z niego skorzystaliśmy. Stałe zmiany w rozgrywce przynosi też pokonywanie bossów. Za każdym razem gdy pokonamy jednego z nich odblokujemy nowe umiejętności oraz odciśniemy zauważalne piętno na zmieniającym się świecie.

Zobacz również: Monster Hunter – recenzja filmu

returnal
fot. screen z gry Returnal

Returnal zachwycił mnie niesamowicie angażującą, zręcznościową rozgrywką przez którą poczułem się jak mały Maksiu zarywający całą noc usiłując przejść wraz z bratem i kuzynem Crasha Basha. Uczucie kiedy ostatnia próba podejścia bossa zamienia się w czterogodzinną sesję zakończoną o drugiej w nocy – bezcenne. Returnal sprawia, że chcemy więcej i więcej, a najmniejszy progres poczyniony w grze daje masę satysfakcji. A wszystko przez ten cholernie wysoki poziom trudności. Produkcja studia Housemarque jest naprawdę wymagająca i zdaję sobie sprawę, że wielu graczy może się od niej odbić i nigdy nie wrócić, zachowując w sobie niesmak straconych pieniędzy. To gra zdecydowanie przeznaczona dla cierpliwych, hardkorowych graczy nie bojących się wyzwań.

Kolejną rzeczą, która uwiodła mnie w Returnal jest to, co gra wyprawia z kontrolerem DualSense. To istny majstersztyk i drogowskaz dla deweloperów w jakim kierunku powinni wykorzystywać technologię dostarczoną przez Sony. Mogłoby się wydawać, że twórcy wykorzystają haptyczne spusty podobnie jak zrobiono to w chociażby w Control w wersji na PS5. Mam tu na myśli delikatny opór stawiany przez trigery w momencie oddawania strzału. Tu wygląda to nieco inaczej. L2 – czyli przycisk celowania ma dwa poziomy wciśnięcia – do połowy oraz pełny. Kiedy wciśniemy go do pierwszej pozycji otrzymamy klasyczny tryb celowania, przy pełnym wciśnięciu dostajemy możliwość skorzystania z super umiejętności danej broni.

Zobacz również: Cześć, nazywam się KySiO i jestem platynoholikiem

returnal
fot. screen z gry Returnal

Może nie brzmi to oszałamiająco jednak jestem pewien, że podobne rozwiązania już wkrótce pojawią się w innych strzelankach. Oprócz tego pad niespotykanie jak dotąd oddaje kontakt bohaterki ze środowiskiem. Kiedy pada deszcz wyczujemy delikatne wibracje symulujące opadające krople, a po upadku poczujemy drżącą pod nami ziemię. Nie wspominam już o fajerwerkach w postaci masy bodźców dźwiękowych informujących o zauważeniu przez wroga, czy sygnale naładowania umiejętności specjalnej. Za wykorzystanie możliwości pada Returnal dostaje u mnie piątkę z plusem.

Zostając przy temacie pada i strzelania ogromnie przypadła mi do gustu funkcja szybkiego przeładowania. Podczas walki o swoje jedyne życie, płynne wystrzeliwanie pocisków jest rzeczą niezwykle istotną, a każde przeładowanie wiąże się ze stratą cennych sekund. Tu z pomocą przychodzą twórcy gry, którzy zaimplementowali możliwość szybkiego przeładowania działającego na zasadzie znanych wszystkim quick time eventów. W momencie kiedy nasz magazynek jest opróżniony na celowniku pojawia się ładujący pasek. Kiedy w odpowiednim momencie naciśniemy przycisk strzału, magazynek automatycznie się napełni, a my możemy dalej ostrzeliwać kolejnych przeciwników.

Zobacz również: Mortal Kombat – recenzja filmu. Festiwal cringu

returnal
fot. screen z gry Returnal

Returnal to świetny zwiastun nowej jakości gier i powiew świeżości w gatunku monotonnych strzelanek. Gra wprowadza wiele nowości, a także pokazuje jak korzystać z dóbr jakie oferuje najnowsza konsola PlayStation. Przy tym wszystkim jest to produkcja naprawdę trudna i na pewno nie skierowana do niedzielnego gracza. Dlatego jeśli nie jesteście gotowi na wyzwanie to omijajcie Returnal szerokim łukiem, jednak jeśli szukacie gry, która pochłonie was bez reszty i nie boicie się śmierci, to pierwsza gra AAA studia Housemarque zapewni wam wiele godzin satysfakcjonującej zabawy. Choć sam jeszcze nie przerwałem cyklu, to już na tym etapie z czystym sumieniem polecam wam Returnal.

OCENA: 8/10

Maksymilian Sikorski

Kinematograficzny boomer. Superbohaterskie kino omija szerokim łukiem, racząc się kolejnymi filmami ubiegłego wieku. Ponadto nałogowy konsolowiec, który większość czasu spędza na wymachiwaniu mieczem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze