Choć dla wielu serial jest dawno martwy, to twórcy nie dopięli jeszcze wszystkich klamr, a finał dopiero przed nami. Zwieńczeniem 12-letniego The Walking Dead jest sezon jedenasty, podzielony na trzy 8-odcinkowe części. Jak sprawdza się pierwszych osiem odcinków i czy warto powrócić do legendarnego serialu?
Najbardziej intrygująca w apokaliptycznej wizji The Walking Dead była walka o przetrwanie w świecie, który wywrócił się do góry nogami, przeistaczając sielskie, spokojne regiony w śmiertelnie niebezpieczne pogorzelisko. Nastąpiły zmiany, cała Ziemia pogrążyła się w chaosie. Ocaleni zdani byli na siebie nawzajem, krocząc ze śmiercią krok w krok, poszukiwali bezpiecznego schronienia, walczyli o przetrwanie, także między sobą. Pierwsze sezony tętniły życiem, uniwersum zombie fascynowało. Po kilkunastu latach świat wygląda zgoła inaczej.
Zobacz również: Najlepsze filmy o zombie
Nim przejdziemy do fabuły, chciałbym pochwalić ciemną stronę serialu: tyle napięcia, niebezpieczeństwa i ryzyka nie było w nim od dawna. Pierwsze dwa odcinki atakowały umysł widza sytuacjami pełnymi grozy i wszechobecnego zagrożenia. Schemat bohater – cel – problem został zrealizowany z naciskiem na to ostatnie, co utworzyło mnóstwo kłód pod nogami naszych ulubieńców. I cholernie dobrze się to oglądało.
Zobacz również: Humorystyczna piątka – filmy, które musisz obejrzeć przed wyjazdem na ferie zimowe
Serial podzielony jest na trzy wątki: obronę Alexandrii (Carol, Rosita, Judith), walkę z nowym wrogiem (Daryl, Negan, Maggie, Gabriel) oraz wizytę we Wspólnocie (Princess, Ezekiel, Eugene, Yumiko). Pierwszy z wątków prezentuje zniszczone osady Alexandrii i Wzgórza oraz trudną walkę mieszkańców o ich dom. Mierzymy się tu z problemami, które dotychczas nie pojawiały się często, a są nieodłącznym elementem apokalipsy (brak wyżywienia, środków do życia). Wątek jest najmniej ciekawy ze wszystkich i nieco przegadany, a jednak konieczny – bez tego świat późnej apokalipsy nie byłby dostatecznie dobrze zarysowany. Nie poświęcajmy mu jednak nadto czasu, przejdźmy dalej.
Maggie z drużyną wyrusza na poszukiwanie jedzenia dla osady. Po drodze dochodzi do oczekiwanego zwarcia na linii Negan – Maggie. I tu robi się naprawdę ciekawie. Maggie najchętniej zadźgałaby Negana tępym nożem, a on doskonale o tym wie. Ich relacja jest bardzo skomplikowana, bo nienawidzą się wzajemnie, a jednocześnie potrzebują. Buduje to świetne napięcie i poczucie ciągłego niebezpieczeństwa. To zdecydowanie najciekawsza relacja w całym serialu, piekielnie ciekawa do oglądania. Ostatecznie dowiadujemy się też dużo na temat powyższej dwójki i ich osobowości.
Zobacz również: Armia Umarłych – recenzja filmu. Netflix, Zack Snyder i zombie
Drużyna Maggie napotyka osadę Żniwiarzy – nowych przeciwników, będących doskonałymi, zabójczymi assasynami. Walcząc z nimi, nasi bohaterowie są na straconej pozycji, nie poddają się jednak i zamierzają obrabować wrogów z jedzenia. Do Żniwiarzy dostaje się Daryl, który infiltruje osadę. Jak się okazuje, to tylko banda twardzieli prowadzona przez szalonego fanatyka religijnego. W zasadzie to wszystko już było, brakuje powiewu świeżości. Mimo wszystko wątek jest nie najgorzej poprowadzony, a zakończenie mocno szokuje, szykując na kolejne odcinki.
Ostatnim wątkiem jest dostanie się drużyny Eugene’a do Wspólnoty. Tu mamy najwięcej niedopowiedzeń, tajemniczości, stykamy się z zupełnie innym rodzajem życia po apokalipsie, zgłębiając przy tym świat nieco dalej niż poza grupkę głównych bohaterów.
Zobacz również: Jaskółki z Czarnobyla – recenzja książki. Chyba zostanę ornitologiem
Pierwsze osiem z dwudziestu czterech odcinków prezentuje się jako pełne mroku i napięcia wyczekiwanie wielkiego finału. Postacie, z którymi się zżyliśmy, nie ciekawią jak dawniej. Mając jednak świadomość, że zbliżamy się do końca, czujemy większe zaciekawienie. Twórcy są tego całkowicie świadomi i wykorzystują to przeciw nam, bawiąc się na ekranie w kotka i myszkę. Na mnie – jako zagorzałego fana – podziałało to perfekcyjnie i wyczekuję kolejnych odcinków z potem na czole.
Czy trupy nadal żyją? O tak, żyją, i są jeszcze bardziej niebezpieczne. Czy warto więc wrócić do świata apokalipsy? Warto dla samych emocji i chodź wielu uważa serial za cień pierwszych sezonów, to jak pokazują liczby, fani tłumnie wracają do ulubionych bohaterów. Jak się bowiem okazuje, The Walking Dead było w 2021 roku jednym z najczęściej oglądanych seriali. Zaskakujące?
Źródło głównej grafiki: materiały prasowe