Co słychać w już piętnastym tomie serii Kaczogród?
Można powiedzieć, że więcej tego samego, za co dotychczas pokochaliśmy tę serię. W tomie zatytułowanym Skarb Pizarra, dominują przede wszystkim krótsze formy. Nie uświadczymy tu długich, rozwleczonych opowiadań, które mogliśmy napotkać w poprzednich tomach serii Kaczogród od Carla Barksa. Tym razem jednak nie dostajemy wyłącznie historii ze Sknerusem i Donaldem wraz z siostrzeńcami w rolach głównych. Zaskakująco sporo uwagi poświęcono również Diodakowi oraz Babci Kaczce, bo około 10 z 22 historii skupia się właśnie na tej dwójce bohaterów. I ku mojemu zaskoczeniu, były one całkiem przyjemną i zabawną odskocznią od można powiedzieć głównego nurtu Kaczogrodu.
Zobacz również: Wujek Sknerus i Kaczor Donald, tom 9 i 10 – recenzja komiksu. Ależ to była przygoda…
Właśnie w jednej z tych opowieści – Latający Pomocnik – pojawia się nie kto inny, jak tytułowy bohater animacji Dumbo. Niespodziewany crossover, ale całkiem sympatyczny. Dużo historii poświęcono przygodom kaczorków z motywem historycznym w tle, czyli to, co późniejszymi laty rozwinął Don Rosa w swoim Wujek Sknerus i Kaczor Donald. Tytułowy Skarb Pizarra prezentuje się naprawdę dobrze, choć osobiście bardziej do gustu przypadły mi Piramida Finansowa oraz Tajemnicza Wyspa.
Ja jednak pozostaje wierny mej największej miłości – Donaldowi. Zawsze lubiłem tę choleryczną kaczkę i to właśnie ta sympatia sprawiła, że sięgnąłem zarówno po Kaczogród jak i serię Dona Rosy. Po lekturze w tej chwili już jakichś 20 tomów, moja miłość do tego bohatera tylko wezbrała na sile. Donald jest tak nieporadny, tak uroczy i tak zabawny, że za każdym razem gdy czytam historyjkę Barksa z nim w roli głównej, ciężko mi się opanować od śmiechu. A piętnasty tom Kaczogrodu zawiera kilka istnych perełek z Donaldem w roli głównej.
Zobacz również: Czarodziejki W.I.T.C.H., tom 4 – recenzja komiksu
Łatwe Zlecenie opowiada o tym, jak Donald ma firmę od przeprowadzek. Pewnego dnia dostaje zlecenie na transport… Niewielkiego ZOO. Starcie Donalda z najróżniejszymi zwierzakami to kawał dobrej komedii. Pierwszy Dzień Wiosny to natomiast kwintesencja niezdarności i zapalczywości tego bohatera. Łowienie ryb i latawce jeszcze nigdy nie wywołały u mnie tyle uśmiechu, co właśnie w tej opowiastce. Gdzie się pali? oraz Piknik na skraju plaży to już klasyczne starcia Donalda z Gogusiem o względy Daisy. Najwięcej radości dała mi jednak historyjka zatytułowana Witajcie w dżungli – to, jakie jajca Donald tam odwala, nie mieści się w głowie.
Tom piętnasty Kaczogrodu zdecydowanie należy do topu tej serii. Sporo tu różnorodności i historii w bardzo odmiennych od siebie klimatach. Co zaskakujące, wszystkie trzymają poziom! Osobiście, jako fan Donalda, najwięcej frajdy czerpałem właśnie z opowieści skupionych wokół niego, ale muszę przyznać że także i te poświęcone Babci Kaczce, Diodakowi czy Sknerusowi, czytałem z nie mniejszym zainteresowaniem i bananem na twarzy. Polecam!